Reklama

Wokół tragicznej śmierci króla Polski Władysława Warneńczyka od początku było dużo niejasności. Ciała monarchy nigdy nie odnaleziono, więc pojawiły się sugestie, że przeżył i ukrył się gdzieś przed światem. Najpopularniejsza z teorii o cudownym ocaleniu głosi, że żył na Maderze jako… Henryk Niemiec.

Reklama

Władysław Warneńczyk: inwazja samozwańców

„Król Polski i Węgier Władysław Warneńczyk zginął 10 listopada 1444 r. w bitwie z Turkami pod Warną w wieku zaledwie dwudziestu lat” – taką informację znajdziemy w większości publikacji historycznych bez jakiegokolwiek znaku zapytania. W krajach, w których rządził, długo nie wierzono jednak w tragiczną śmierć monarchy. Ciała Warneńczyka nie odnaleziono, a jego domniemana głowa zaprezentowana w Stambule weneckiemu wysłannikowi nie przypominała głowy króla. Zaczęto więc mówić, że przeżył bitwę i wiedzie nowe życie gdzieś na odludziu. Według różnych opowieści miał uciec do Konstantynopola, Wenecji, na Wołoszczyznę lub do Siedmiogrodu, a może nawet do Albanii. Młodszy brat Władysława, Kazimierz Jagiellończyk, wierząc w jego cudowne ocalenie, przez dwa i pół roku zwlekał z koronacją na króla Polski, lecz w końcu pod wpływem szlachty zgodził się na objęcie tronu.

Pogłoski o tym, że Warneńczyk przeżył, wykorzystywali żądni władzy samozwańcy, którzy podszywali się pod monarchę. W 1451 r. rycerz Jan z Wilczyny opowiadał – najpierw na terenie Niemiec, a potem Polski – że jest cudownie ocalałym polskim monarchą. Chociaż w przeciwieństwie do króla, który cechował się wysokim wzrostem i atletyczną sylwetką, Jan był „mały i niepokaźny”, zdołał zdobyć pewną grupę zwolenników. Już jednak po kilku miesiącach został aresztowany i przyznał się do oszustwa, licząc na to, że w ten sposób otrzyma od króla Kazimierza Jagiellończyka niższy wymiar kary. Rycerz już wcześniej miał skłonności do podszywania się pod zmarłych – w 1447 r. udawał, że jest księciem Lwem Ostrogskim, bratankiem księżnej mazowieckiej Anny, który… również zginął w bitwie pod Warną.

W 1459 r. za Władysława Warneńczyka podawał się z kolei Mikołaj Rychlik, który był niegdyś jego dworzaninem. W udawaniu zmarłego monarchy nie przeszkadzał mu nawet fakt, że był od niego ponad dziesięć lat starszy. Zdemaskował go wojewoda poznański Łukasz Górka, a następnie matka Władysława, Zofia Holszańska. Rychlika spotkała za jego oszustwo dotkliwa kara. „Kazano mu zatem zrobić koronę papierową, stać w niej pod pręgierzem i dwa razy na dzień smagać go rózgami, a potem chowali go w więzieniu poczciwie aż do śmierci, aby nikt o nich nie mówił, że króla swego umorzyli” – pisał o nim czeski kronikarz Paweł Żydek z Pragi.

Czytaj też: Wielka Brytania. Ze złości Diana zepchnęła ją ze schodów. Kim była macocha księżnej?

Piotr Mecik/Forum

Władysław Warneńczyk, według obrazu Marceli Bacciarelli, reprodukcja

Władysław Warneńczyk: nowe życie na Maderze?

Jedna z ciekawszych legend na temat cudownego ocalenia Władysława Warneńczyka krąży wśród mieszkańców… Madery. To właśnie tam polski monarcha miał znaleźć schronienie po bitwie pod Warną, przyjmując miano Henryka Niemca (Henrique Alemão). W 1452 r. Henryk Niemiec otrzymał od infanta portugalskiego Henryka Żeglarza ziemię na Maderze i od tego czasu zajmował się na tym terenie uprawą trzciny cukrowej. Z małżeństwa z pochodzącą z lokalnej szlachty Anną miał dwoje dzieci, Zygmunta i Barbarę, których imiona nawiązywały najprawdopodobniej do cesarza Zygmunta Luksemburskiego i jego żony Barbary Cylejskiej.

Domniemany Warneńczyk nie zdołał jednak uciec przed nieuchronnym przeznaczeniem – na początku lat 70. XV wieku zginął w czasie podróży z Portugalii na Maderę, kiedy żaglowiec, którym płynął, roztrzaskała spadająca z klifu skała. Ponure fatum nie ominęło również jego syna Zygmunta. Poniósł on śmierć po tym, jak przygniótł go złamany w czasie burzy maszt.

Warto dodać, że w 1466 r. w czasie podróży do Hiszpanii czeski rycerz Jarosław Lew z Rožmitálu spotkał pustelnika, który przypominał Warneńczyka z wyglądu i podobnie jak on miał sześć palców u prawej stopy. Kiedy zawołał „Ty jesteś naszym panem i królem, który został pokonany przez Turków!”, pustelnik odpowiedział tylko: „Dziwię się, że klękasz przede mną i obejmujesz moje kolana, aczkolwiek wiesz, iż nie jestem tego godzien. Jestem człowiekiem grzesznym, zapomnij o mnie. Może Bóg mi przebaczy”. Na tym rozmowa się skończyła, lecz Jarosław Lew z Rožmitálu był pewien, że widział polskiego i węgierskiego króla, który po bitwie postanowił pokutować za swoje grzechy z dala od ojczyzny.

Zobacz także: Wielka Brytania. Ulubienica królowej Elżbiety II niedawno skończyła 18 lat. Kim jest Lady Louise Windsor?

FoKa/Forum

Władysław Warneńczyk, obraz Jana Matejki, reprodukcja

Władysław Warneńczyk: Krzysztof Kolumb i oddychający grobowiec

O tym, że opowieść o cudownym ocaleniu króla Władysława Warneńczyka cały czas pobudza wyobraźnię badaczy, mogą świadczyć choćby publikacje portugalskiego pisarza i historyka amatora Manuela da Silvy Rosy, twierdzącego z całą stanowczością, że polski władca był… ojcem odkrywcy Ameryki Krzysztofa Kolumba. Uważa on, że to właśnie Kolumb był owym Zygmuntem, synem Henryka Niemca, który – podobnie jak niegdyś Władysław pod Warną – miał przeżyć tragiczną burzę na morzu i zmienić swoje personalia.

Rosa chciał nawet udowodnić swoją teorię, porównując DNA Kolumba z DNA spokrewnionej z Jagiellonami rodziny Sanguszków, lecz nie chciała ona współpracować z autorem kontrowersyjnej teorii spiskowej. Jeszcze dziwniejszą hipotezę wysunął zaś dziennikarz Zbigniew Święch, który przypuszcza, że symboliczny grób władcy na Wawelu… „oddycha”, a Warneńczyk stał się astralem, czyli ciałem zawieszonym między światem żywych a umarłych.

Teoria o tym, że Krzysztof Kolumb był synem Warneńczyka, wydaje się zbyt naciągana, by można ją było traktować poważnie, lecz nie można całkowicie wykluczyć, że polski monarcha faktycznie uciekł z pola bitwy i spędził resztę życia gdzieś na odludziu. Kto wie, może po ponad pięciuset latach wyjdą jeszcze na jaw nowe fakty, które pomogą rozwiązać zagadkę historii...

Czytaj również: Księżna Kate i książę William jakich nie znaliśmy. Ujęcia z imprez stały się hitem sieci

Piotr Mecik/Forum
Reklama

Władysław Warneńczyk, reprodukcja

Reklama
Reklama
Reklama