Elżbieta Bińczycka, Jerzy Bińczycki
Fot. Beata Zawrzel/REPORTER / Witold Gorka / Forum
O tym się mówi

Wdowa po „Znachorze” w szczerych słowach o nowej odsłonie produkcji. „Film na pewno będzie inny”

„Czekam na nowego „Znachora”", mówi Elżbieta Bińczycka

Marta Nawacka 6 lutego 2023 11:54
Elżbieta Bińczycka, Jerzy Bińczycki
Fot. Beata Zawrzel/REPORTER / Witold Gorka / Forum

W pamięci większości widzów kultowy „Znachor”, czyli Rafał Wilczur, na zawsze pozostanie wcielającym się w niego Jerzym Bińczyckim. Teraz jednak produkcja z 1982 roku doczeka się nowej wersji, w której główna rola przypadła Leszkowi Lichocie. Elżbieta Bińczycka, wdowa po uwielbianym przez fanów aktorze z filmu sprzed 40 lat, zdradziła, co myśli na temat nakręcenia nowej wersji.

„Znachor” doczeka się nowej wersji

Pod koniec zeszłego tygodnia media obiegła informacja, że platforma Netflix pracuje nad nową wersją kultowego filmu „Znachor” z 1982 roku. Wówczas w Rafała Wilczura wcielił się Jerzy Bińczycki. W sieci mogliśmy zobaczyć już pierwsze zdjęcia z planu, a tym razem w tytułową rolę zagra Leszek Lichota. W produkcji pojawi się także Maria Kowalska i Ignacy Liss. Filmowa Maria Wilczur, w którą wcielała się Anna Dymna, przyznała, że cieszy się z nowej wersji tej historii.

„Uważam, że bardzo dobrze, że teraz znowu zrobią „Znachora”. Potrzebne nam są uczucia, potrzebny jest drugi człowiek. To jest film o takich prostych uczuciach i o tym, jak trzeba wierzyć, że wszystko obróci się na dobre. Film się kończy, wszyscy płaczą. Jak Piotr Fronczewski mówi: „Proszę państwa, to jest profesor Rafał Wilczur”, to piszę zawsze do Piotrka: „Słuchaj, dopóki ja to słyszę, to znaczy, że będzie dobrze”. Jest coś takiego, że dobro wygrywa. Coś się rozjaśnia ludziom w życiu. A teraz mamy bardzo smutne życie”, zdradziła aktorka w rozmowie z RMF FM.

Czytaj też: Kinga Rusin pokazała nagranie ze swojego debiutu na ekranie. Czy wróci jeszcze do telewizji?

Jerzy Bińczycki, 1989 rok
Fot. Witold Gorka / Forum

Jerzy Bińczycki, 1989 rok

Elżbieta Bińczycka w szczerych słowach o nowym „Znachorze”

Wdowa po Jerzym Bińczyckim, Elżbieta Bińczycka, również zdradziła, co myśli na temat nowej odsłony produkcji. W rozmowie z se.pl wyznała: „ Jeśli chodzi o nową wersję, film na pewno będzie porównywany z tym z 1982 roku, chociaż nie jest to pierwsza ekranizacja „Znachora”, ale jednak najbardziej zapamiętana przez widzów. Twórcy nie mają łatwego zadania. Myślę jednak, że nie zmieni to obrazu Hoffmana i nie zniszczy jego mitu. Widzowie kochają i wciąż będą kochać ten film. Czekam na nowego „Znachora”, jestem ciekawa obsady, bo przyznam szczerze, że nie znam aż tak dobrze tych młodych aktorów. Nowej ekipie życzę jak najlepiej. Film na pewno będzie inny, ale tak samo udany. Może dzięki niemu ktoś sięgnie po „Znachora” z moim mężem w roli głównej? Nie ma go z nami już od ponad 20 lat, a w pamięci widzów wciąż jest żywy… I to właśnie jest piękne w tym zawodzie. Ja sama, kiedy oglądam "Znachora" wzruszam się na scenie w której Piotr Fronczewski mówi, że to jest profesor Wilczur”.

Żona tytułowego „Znachora” z 1982 roku dodała również w rozmowie z se.pl: „Pamiętam dzień w którym mąż otrzymał propozycję od Jerzego Hoffmana, by zagrać główną rolę, bo to było niedługo po naszym ślubie. Wiedział, że to dla niego wielka szansa, ale też wyzwanie aktorskie. Był świetnym aktorem, zawsze grał pozytywnych bohaterów, a czas pokazał, że podjął słuszną decyzję. Towarzyszyłam mu na planie przy niektórych scenach, mieszkaliśmy wtedy w pałacu w Radziejowicach. Bardzo miło wspominam ten czas”, wyjaśniła.  

Zobacz także: Maryla Rodowicz uderzyła w TVP. Teraz martwi się o pracę

Elżbieta Bińczycka, Twój Ruch i Europa Plus rejestrują kandydatów w Krakowie, 7.04.2014
Fot. Beata Zawrzel/REPORTER

Elżbieta Bińczycka, Twój Ruch i Europa Plus rejestrują kandydatów w Krakowie, 7.04.2014

Redakcja poleca

REKLAMA

Wideo

Spędziliśmy dzień z Małgorzatą Rozenek-Majdan! Tak mieszka, tak pracuje...

Akcje

Polecamy

Magazyn VIVA!

Bieżący numer

MARYLA RODOWICZ o poczuciu zawodowego niedocenienia, związkach – tych „gorszych, lepszych, bardziej udanych” i swoim azylu. KAROLINA GILON I MATEUSZ ŚWIERCZYŃSKI: ona pojechała do pracy na planie telewizyjnego show, on miał przeżyć przygodę życia jako uczestnik programu… MAREK TORZEWSKI mówi: „W miłości, która niejedno ma imię, są dwa kolory. Albo biel, albo czerń. A ja mam tę biel, a to wielkie szczęście…”.