Reklama

Za Urszulą Kasprzak wiele chwil radości, ale i smutku, które mimo mijających lat, niosą za sobą silne wspomnienia. Wokalistka opowiedziała w najnowszym wywiadzie o tym, jak przeżyła narodziny pierwszego dziecka, po których wpadła w depresję. Niestety los zaplanował w jej życiu też stratę męża. Wszystko to ukształtowało ją jako człowieka. Jak poradziła sobie w trudnych chwilach?

Reklama

Urszula o depresji poporodowej w latach osiemdziesiątych

W 1987 roku piosenkarka została mamą. Była wtedy już dwa lata związana ze Stanisławem Zybowskim, z którym łączyło ją gorące uczucie. Niestety pojawienie się na świecie syna, namieszało w zdrowiu psychicznym artystki, czego dowiadujemy się z najnowszego wywiadu.

Dziennikarka Claudii zapytała Urszulę o najważniejsze kobiety w jej życiu. Jedna z nich okazała się z gwiazdą w ogóle niespokrewniona. „Bardzo ważną osobą była dla mnie Lila, moja sąsiadka z bloku na Ochocie. Minęło wiele lat, ale myślę o niej z ogromną wdzięcznością. Nie wiem, co by się stało, gdyby nie ona. Ona mnie uratowała”, przyznała Urszula.

Przed czym dokładnie? Tu pojawił się temat depresji, której wtedy wokalistka nie umiała nazwać. „Przede mną samą, przed czarnymi myślami. Tuż po porodzie wróciłam z Lublina do Warszawy z maleńkim Guciem do naszego wynajmowanego mieszkania. Staszek Zybowski, mój mąż (wtedy jeszcze nie mąż) wyjeżdżał na koncerty, a ja zostawałam z Guciem. Leciały mi łzy, snułam się z wózkiem po parku albo patrzyłam przez okno. Wtedy nie mówiło się depresji poporodowej. Ale ze mną coś się działo. Mama i siostra wpadały z Lublina, ale tak naprawdę ratowała mnie Lila, która też często była sama ze swoim synem. Nikt nie zrozumie kobiety tak jak druga kobieta w podobnej sytuacji”, opowiedziała w Claudii.

Wiele otuchy dodawał młodej mamie partner. Gdy tylko był obecny w domu, wszystko układało się pomyślnie. „Kiedy on był przy mnie, od razu było dobrze. Przy nim niczego się nie bałam. Wnosił też spokój w nasze rodzicielstwo. Gucio był moim pierwszym dzieckiem, wszystko było nowe i nieznane. Dla Staszka to nie był debiut, bo miał dwójkę dzieci z pierwszego małżeństwa, a więc wiedział, jak postępować z niemowlakiem, że płacz dziecka, nieprzespana noc to nie koniec świata”, czytamy.

ZOBACZ TAKŻE: Fatalny romans, depresja, alkoholizm... Jak dziś wygląda życie Anny Majcher?

Urszula Kasprzak i Stanislaw Zybowski, 1998

Studio69 / Studio69 / Forum

Urszula o śmierci pierwszego męża i ich wspólnym domu

Gdy syn Urszuli był już nastolatkiem, w okolicach 2000. roku artystka i jej mąż postanowili przeprowadzić się do miejsca, które da im spokój i piękne wspomnienia. Urszula zaznacza w Claudii, że działa w podwarszawskim Józefowie przypominała jej trochę jej ukochany lubelski Firlej. Po powrocie ze Stanów Zjednoczonych, gdzie para mieszkała 4 lata, polski las wokół domu był tym, czego potrzebowali.

Niestety szczęśliwy czas w życiu Urszuli i Stanisława przerwała śmierć. „Przeprowadziliśmy się do Józefowa niecały rok przed jego śmiercią. Właściwie mieszkaliśmy na placu budowy, wszystko było rozgrzebane, także z powodu choroby Stasia. On do końca wierzył, że pokona nowotwór, nie tylko dzięki lekarzom, ale też siłą woli i podświadomości. Pocieszał wszystkich, mówił: „będzie dobrze”. Pracował, przyjeżdżał do studia ze szpitala. Gdy zmarł, wszystko się zawaliło”, wyznała artystka w tym samym wywiadzie.

W czasie żałoby Urszula miała pomysł, by sprzedać dom. Ostatecznie jednak pomyślała, że został on stworzony przez jej męża z wielką miłością, a dla niej i syna wiąże się też z wieloma najlepszymi wspomnieniami. Gwiazda postanowiła w nim więc dalej mieszkać. Niedługo potem znów się zakochała, urodziła drugiego syna i ułożyła swoje życie na nowo…

Cieszymy się, że dziś w jej życiu gości niemal wyłącznie słońce.

Czytaj też: Za nim choroba i powrót do pracy. Co dziś robi Michał Figurski?

Urszula, 2010

Krzysztof Kuczyk / Forum

Reklama

Reklama
Reklama
Reklama