Reklama

Dokładnie dwa lata temu w listopadzie 2021 roku zmarł Kamil Durczok. W ostatnich latach życia mierzył się z komentarzami na temat swojej pracy i zachowania oraz próbował wrócić do dziennikarstwa, byłe kochał całym sercem. Wcześniej przez 9 lat był naczelnym i prowadzącym Faktów TVN. Współpracę ze stacją zakończył 10 marca 2015 roku w aurze skandalu, po oskarżeniu o mobbing i molestowanie. Gdy jego nazwisko nie schodziło z pierwszym stron gazet, usunął się w cień. Rozpoczął też pracę na własnych zasadach. I choć robił to rzetelnie, nigdy już nie wrócił na szczyt. Przez zawodowe zawirowania podupadło też jego zdrowie. W 2020 roku przyznał, że zmaga się z depresją i chorobą alkoholową. W ostatnim wywiadzie był szczery jak nigdy.

Reklama

Skandale Kamila Durczoka

Ostatnie lata Kamila Durczoka upływały mu na nieustannych problemach z prawem. Najpierw spowodował wypadek na trasie A1 w okolicach Piotrkowa Trybunalskiego. Uderzył w pachołki między pasami ruchu z tak dużym impetem, że jeden z nich trafił w samochód jadący sąsiednim pasem. Sprawy nie poprawiły badania na obecność w organizmie Kamila Durczoka alkoholu. Wykazały, że we krwi miał aż... 2,6 promila.

Zobacz też: „Byłeś częścią naszego DNA". Tak Jennifer Aniston pożegnała Matthew Perry'ego. Aktorka opublikowała fragment ich ostatniej rozmowy

Z kolei na początku grudnia 2019 roku policja zatrzymała go w związku z podrobieniem podpisu żony na wekslu zabezpieczającym kredyt w jednym z banków, który wziął w 2009 roku. Był on mu potrzebny w związku z zakupem luksusowego domu w Szczyrku. Zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa złożyła sama Marianna Dufek-Durczok, która dowiedziała się o wszystkim dekadę później.

Kwota pożyczki opiewała na wysokość 2 milionów franków szwajcarskich, czyli równowartość 6 milionów złotych. Była żona dziennikarza potwierdziła, że nie była obecna przy sporządzaniu dokumentu i nie miała pojęcia, że jej mąż posunął się do fałszerstwa, gdy byli jeszcze małżeństwem.

Skandale odbiły się negatywnie na wyglądzie Kamila Durczoka. Na zdjęciach z sądu z 2019 roku widać było, że znacznie schudł. Jak podawał wtedy serwis Plejada, przez stres ubyło mu aż siedem kilogramów. Zmiana w wyglądzie była związana z inną fryzurą, ale i widocznym na twarzy zmęczeniem. „Tak to czasem bywa, że kalendarz układają nam lekarze, a nie my sami. Mój organizm wystawił rachunek za wiele lat a zwłaszcza za ostatni rok. Przede mną trudna bitwa. Muszę się teraz skupić na tym, żeby walczyć o swoje zdrowie, i to z całych sił. Znacie mnie trochę, więc wiecie, że nie odpuszczę, do końca. Także po to, żeby wygrać inne bitwy. Zatem przez jakiś czas mnie tu nie będzie. Ale wrócę, obiecuję. Tymczasem trzymajcie mocno kciuki. Zdrówka!”, napisał w 2020 roku na Facebooku.

Kamil Durczok: oskarżenia o mobbing i molestowanie seksualne

Błyskotliwą karierę Kamila Durczoka złamały oskarżenia o mobbing i molestowanie seksualne, które sformułowano pod jego adresem po głośnych publikacjach tygodnika „Wprost” (choć artykuł o tym, jak miał traktować swoich pracowników m.in. w redakcji „Faktów”, ukazał się również w „Newsweeku”). On sam stanowczo zaprzeczył, żeby kiedykolwiek miał mobbingować podwładnych albo dopuszczać się wobec pracowników molestowania seksualnego. Wygrał wytoczony gazecie proces, a wyniki kontroli Państwowej Inspekcji Pracy nie wykazały, aby dopuścił się nadużyć wobec pracowników.

Zobacz również: Nie żyje Katarzyna Pawlak. Jan Machulski przyznał, że aktorka zasługiwała na wielkie uznanie, ale jej karierę przerwała bolesna choroba

,,Nie upokorzyłem nigdy nikogo i też nigdy nikogo nie obraziłem. Zachowywałem się fatalnie wobec kilku osób. Dziś wiem, że podniesienie głosu, wrzask wcale nie musi być odczytywane tak, jak ja to odczytywałem - jako wyraz najwyższej staranności, dbałości, o to żeby o tej 19 wszystko naprawdę tak do siebie pasowało, było idealne, tylko jest odbierane jako zwykłe chamstwo", mówił w wywiadzie VIVY! w 2016 roku.

Bartek Wieczorek/LAF AM

,,Ja jestem twardy facet, naprawdę niewiele rzeczy mnie rusza. Ale proszę wyobrazić sobie sytuację, że odbiera pan telefon. Rozmowa, którą prowadzi dziennikarz, zmierza do tego, żeby stał się pan bohaterem wrednej afery. I orientuje się pan, że pytania są tylko po to, żeby udowodnić z góry przyjętą tezę. Nie ma takiego mocnego, który by się nie zastanowił: Kto i co chce uszyć? Wtedy poczułem się osaczony. To był bardzo niedobry czas. Straszny też dla mojej rodziny", dodawał.

Wydarzenia silnie odbiły się na dziennikarzu. Po długim czasie nieobecności w mediach społecznościowych powrócił i za pośrednictwem Twittera wyznał całą prawdę na temat ostatnich wydarzeń ze swojego życia. Przyznał wówczas, że ma problemy z alkoholem. „Z tego nigdy się nie wytłumaczę. Choroba alkoholowa to potwór. Atakuje, kiedy uważamy się za wszechsilnych. I pokazuje, że nie ma mocnych. Jestem alkoholikiem. Nie piję 4 miesiąc”, zaznaczył dziennikarz w odpowiedzi na jeden z komentarzy w styczniu 2020 roku.

Zobacz: Jest jej inspiracją i największym wsparciem. Halina Mlynkova mamie zawdzięcza wrażliwość i miłość do drugiego człowieka

Życie prywatne Kamila Durczoka

Dziennikarz w latach 2017-2019 spotykał się z Julią Oleś. Ich związek nie przetrwał próby czasu. Para wielokrotnie rozstawała się i wracała do siebie. Jak podawał Fakt, największy wpływ na ich związek miały problemy zawodowe dziennikarza. Partnerka Kamila Durczoka w wywiadzie z tygodnikiem Na Żywo przyznała, że związek z dziennikarzem sporo ją kosztował: „Przeżyłam ogrom cierpienia, upokorzeń i łez. Nie mogę uwierzyć, że to się zdarzyło, byłam współuzależniona”, wyznała.

Wydała później książkę Każdego szkoda, w której opisała toksyczny związek młodej dziewczyny i sporo starszego od niej ministra. „Inspiracją były dla mnie moje przyjaciółki i historie, które wspólnie przeżyłyśmy na przestrzeni ostatnich lat. "Każdego szkoda" to pean na cześć damskiej przyjaźni. I opowieść o tym, że przyjaciele czasem ratują nam życie. Chciałabym, żeby ta historia była źródłem siły dla każdego, komu się wydaje, że znalazł się w sytuacji bez wyjścia. Zwłaszcza kobietom, które tkwią w toksycznych związkach i nie mają siły się z nich uwolni”, wyjaśniała o książce.

Wcześniej Kamil Durczok był żonaty z Marianną Dufek. Para spędziła razem ponad dwadzieścia lat. Żona Kamila Durczoka jest dziennikarka TVP3 Katowice. Para doczekała się syna Kamila. Kamil Durczok i Marianna Dufek rozwiedli się 28 marca 2017 roku.

Marianna Dufek i Kamil Durczok na rozprawie przeciwko WPROST o ochronę dóbr osobistych, 14.09.2016, Warszawa

MARIUSZ GRZELAK/REPORTER

Problemy zdrowotne Kamila Durczoka. Przyczyna śmierci

Dziennikarz w ostatnich miesiącach zmagał się z chorobą. Nie ukrywał, że mocno walczy o swoje zdrowie. ,,Mój organizm wystawił rachunek za wiele lat, a zwłaszcza za ostatni rok. Przede mną trudna bitwa”, pisał na swoim Facebooku w 2020 roku. Potem podkreślił, że czuje się lepiej i rusza z nowym projektem. W 2020 roku Kamil Durczok w rozmowie z dziennikarzem Markiem Czyżem wyznał, z czego się utrzymuje. „Trochę ze Szczyrku, z wynajmu domu, który przez tyle lat był moim azylem, moją ucieczką moim ukochanym miejscem. Trochę ze szkoleń, trochę z pomocy moich przyjaciół, którzy mnie nie opuścili i są ze mną”, mówił.

„Bo kto, jeśli nie ja, nauczy go, jakich błędów unikać, żeby się w takiej jak ja sytuacji nie znaleźć”, podkreślał dziennikarz. „W momencie, kiedy ta marka znajduje się w kryzysie albo, tak jak w moim przypadku, dostaję nieprawdopodobny łomot ze wszystkich stron, to pierwszą zasadą jest, że nigdy nie będziesz dobrym swoim PR-owcem”, dodał.

Kamil Durczok był w stałym kontakcie ze swoimi obserwatorami. W mediach społecznościowych komentował sytuację w kraju i na świecie. To właśnie za pośrednictwem social mediów poinformował fanów, że jego stan zdrowia w ostatnim czasie nie jest najlepszy. Poważne problemy Kamila Durczoka pojawiły się w maju 2021 roku. Wiosną 2021 roku Kamil Durczok poddał się transfuzji. „W nocy pilnie przetaczano mi krew. Poruszające doznanie... Nie medycznie, bo to prosty zabieg, ale psychicznie. Wszystkie wyświechtane hasła typu 'krew darem życia' nagle nabierają zupełnie nowego znaczenia”, pisał w sieci i pokazał zdjęcie ze szpitala. W lipcu dziennikarz zamieścił kolejny post, w którym pisał, że jego stan zdrowia jest bardzo poważny. Później serwis press.pl poinformował o jego śmierci. Jak podawała z kolei Interia, Kamil Durczok był reanimowany w nocy. Niestety doznał krwotoku. Zmarł nad ranem w szpitalu w Katowicach. Dziennikarz miał 53 lata.

Po śmierci dziennikarza Uniwersyteckie Centrum Kliniczne im. prof. K. Gibińskiego w Katowicach wydało oficjalne oświadczenie. „Pacjent został przyjęty wczoraj o godzinie 13.45 na Izbę Przyjęć, przekazany na oddział Chorób Wewnętrznych, Autoimmunologicznych i Metabolicznych, a następnie przekazany na Oddział Anestezjologii i Intensywnej Terapii. Stan pacjenta określano jako bardzo ciężki. Pacjent zmarł o godzinie 4.23 (16.11 br.) w wyniku zaostrzenia przewlekłej choroby i zatrzymania krążenia. Łączymy się myślami z rodziną w tym trudnym czasie oraz składamy najszczersze wyrazy współczucia”, czytaliśmy.

Kamil Durczok, VIVA! październik 2016, 20/2016

Bartek Wieczorek LAF Am

Ostatnia rozmowa z Kamilem Durczokiem - fragmenty wywiadu

Choć pod koniec życia nie udzielał się zbytnio publicznie, zdążył jeszcze zaangażować się w dwie rzeczy. Jedną z nich było zagranie w teledysku zespołu Róża&Burza do piosenki pod tytułem „nIE zMIENIMY nIC”. Nagranie miało miejsce w Katowicach na kilka tygodni przed odejściem prezentera. 53-letni ulubieniec widzów miał na nim zgolone włosy - to prawdopodobnie efekt choroby.

Grupa zamieściła w sieci pamiątkowe zdjęcie z planu...

Niespodziewaną sprawą był też wywiad, którego Kamil Durczok zdążył udzielić portalowi Plejada.pl. Obiecał on jeszcze dziennikarzowi Michałowi Misiorkowi zautoryzować wywiad. Niestety, nie zdążył... Zapis rozmowy jednak ujrzał światło dzienne.

W pierwszym pytaniu redaktor przypomniał Kamilowi Durczokowi jego słowa sprzed roku o tym, że „kiedyś był na szczycie, teraz jest w dołku”. Padło pytanie, w jakim miejscu dziennikarz był w chwili rozmowy – czyli jesienią 2021. „Jestem bogatszy o rok doświadczeń, ale niewiele zmieniło się w moim postrzeganiu świata. Wychodzenie z tego dołka nie jest proste. Ale jednocześnie będąc w nim, ma się pewien komfort. Trudno sobie wyobrazić, że jest coś jeszcze niżej. Owszem, mógłbym gnić w pierdlu i raz na jakiś czas to sobie wyobrażam. Ale generalnie wiem, że od dna można się odbić i zmierzać ku górze. Czy mi się to udaje? Czasem wchodzę trzy stopnie w górę i schodzę jeden w dół, a czasem cztery w górę i cztery w dół. To niełatwy proces”, przyznał.

Otworzył się też na temat swojego stanu zdrowia. W mediach pojawiły się plotki, że były szef Faktów ma nawrót nowotworu. „To nie jest nawrót. Po prostu mój organizm wystawia rachunek za czterdzieści kilka lat naprawdę mocnej eksploatacji. Cały czas jestem pod kontrolą lekarzy. Czasami mam wrażenie, że częściej widuję ich niż mojego brata”, wyznał trzeciego listopada.

A dlaczego równie otwarcie przyznał się do choroby alkoholowej? „Idąc tropem mojego wyznania dotyczącego choroby nowotworowej, pomyślałem, że warto byłoby odczarować piętno pijaka. Nie umiem pogodzić się z tym, że pijaczek zbierający na piwo w ogromnej części naszego społeczeństwa budzi coś pomiędzy zrozumieniem a sympatią. Z kolei jeżeli ktoś chce walczyć z tą ciężką, śmiertelną i podstępną chorobą, to za każdym razem, gdy popełni jakiś kontrowersyjny wpis czy zrobi coś odstającego od normy, spotyka się z komentarzami w stylu: "chyba chleje od rana", "pół litra już poszło". Stwierdziłem, że być może przykład Durczoka – znanego człowieka, który też mierzy się z tym g**nem, da trochę siły tym, którzy walczą, próbują walczyć lub wygrali walkę z tą chorobą.

CZYTAJ RÓWNIEŻ: Robert Janowski odniósł się do plotek na temat swojego małżeństwa. Prezenter rozwiał wszelkie wątpliwości

Reklama

Kamil Durczok nie ukrywał także, że w jego sprawie toczą się różne sprwy sądowe. Czy bał się wizji więzienia? „Oczywiście, że tak. Natomiast nie jest to obezwładniający strach, przez który budzę się w środku nocy z krzykiem. Jeśli niezawisłe sądu uznają, że powinienem pójść do więzienia, to pójdę i koniec. Pozostanie mi się z tym pogodzić. Przeżyję i to. Nazywam się Durczok, mam swój system wartości, kręgosłup moralny i sporo siły w sobie. Nikt nie zabierze mi tego, czego doświadczyłem, gdzie byłem i co widziałem. A na razie cieszę się każdym dniem”, podsumował…

Reklama
Reklama
Reklama