Reklama

Tomasz Lis od jakiegoś czasu zmaga się z poważnymi problemami zdrowotnymi. Po przebiegnięciu maratonu w Chicago kilka tygodni temu przeszedł czwarty udar. Aby przywrócić dziennikarza do pełni sił, konieczna była operacja kardiologiczna. Choć czuje się już znacznie lepiej, lekarze nie mieli dla niego najlepszych wieści... Na szczęście Tomasz Lis może dziś liczyć na obecność swojego nowego, czworonożnego przyjaciela, którego przedstawił fanom już jakiś czas temu.

Reklama

Tomasz Lis jest po czwartym udarze

Pomimo poważnych problemów zdrowotnych Tomasz Lis bardzo długo nie chciał rezygnować z biegania. Dziennikarz ma za sobą udział w licznych maratonach, wiele osobistych sukcesów… oraz trzy udary. Jednak jeszcze do niedawna nic nie było w stanie stanąć na przeszkodzie jego największej pasji.

CZYTAJ TAKŻE: Dzień Dobry TVN: Dorota Wellman zwróciła się z ważnym apelem do widzów. „Bardzo prosimy”

Niestety maraton w Chicago, w którym wziął udział na początku października 2022 roku, zakończył się dla niego kolejnym udarem. „Podobno już żyję, choć w nocy nie było to takiej pewne. Co dalej zdecydują lekarze”, napisał wówczas w mediach społecznościowych. Teraz okazuje się, że pewien etap w życiu Tomasza Lisa właśnie dobiegł końca. 56-latek zdecydował się w końcu ujawnić, co dwa miesiące temu usłyszał od specjalistów.

Miałem udar. Jestem na erce udarowej jednego z warszawskich szpitali. Podobno już żyję, choć w nocy nie było to takiej pewne. Co dalej zdecydują lekarze. Wszystkich pozdrawiam. pic.twitter.com/tiOG5hZX63
— Tomasz Lis (@lis_tomasz) October 13, 2022

Tomasz Lis, VIVA! 2007

Zuza Krajewska i Bartek Wieczorek/Photoshop.pl

Tomasz Lis rezygnuje z maratonów. Spacery z czworonogiem zastąpią mu bieganie

Życie Tomasza Lisa uratowała jedynie szybka reakcja lekarzy. Teraz mężczyzna wrócił już do swojego domu i powoli wraca do zdrowia. Swój wolny czas poświęca psiakowi, którego niedawno zaadoptował. Pies o imieniu Luter jest od teraz wiernym towarzyszem dziennikarza, ten z kolei chętnie pokazuje go w mediach społecznościowych.

Przy okazji przedstawiania pupila fanom Tomasz Lis wyznał, co dwa miesiące temu usłyszał od lekarzy. Okazuje się, że personel medyczny postawił mu bardzo konkretne warunki i zakazał ekstremalnych aktywności fizycznych. „Luter urodził się 10 października, kiedy w Chicago biegłem maraton. Oczywiście doszukuje się w tym pewnego elementu przeznaczenia, bo kilkadziesiąt godzin później lekarze kategorycznie powiedzieli mi, że jeśli naprawdę chce przeżyć to z maratonami i innymi ekstremalnymi poczynaniami muszę na zawsze skończyć” - czytamy na Instagramie 56-latka.

Dziennikarz już zapowiedział, że w przyszłości zamierza zabierać Lutera na długie spacery. Taka forma aktywności fizycznej jest dozwolona przy jego stanie zdrowia i ma zastąpić mu bieganie, z którego zmuszony był zrezygnować. „Od lat marzyłem o codziennych długich spacerach z psem, a spacerów nikt nie zakazuje, wręcz przeciwnie. Zresztą Luter na prawdziwe długie spacery jest jeszcze za mały. Te będą możliwe za kilka miesięcy kiedy podrośnie. Na razie podrósł na tyle by organizować mi cały dzień”, pisał Tomasz Lis, zachwycony swoim nowym towarzyszem.

SPRAWDŹ RÓWNIEŻ: Jovan Jakimowicz przerwał milczenie. Ujawnił prawdę o relacji z ojcem

W dalszej części dziennikarz opisał, w jaki sposób zajmuje się kilkutygodniowym Luterem. Obecność psa zdążyła już wywrócić jego życie do góry nogami, ale są to przede wszystkim zmiany na lepsze. „O świcie wita mnie położona na ramieniu jego psia mordka, a zaraz po tym niezbyt dyskretnie daje mi do zrozumienia ze spanie się skończyło i czas na pobudkę. Przyznaję, że to radykalny przełom w moim życiu, bo tak jak lubię się kłaść bardzo późno, tak wczesnych pobudek nie lubię ale Luter nie pyta mnie o zdanie i upodobania, ale krzyczy że chce siku”.

Reklama

Tymczasem Tomaszowi Lisowi życzymy dużo sił, wielu wspaniałych chwil i spacerów z wymarzonym pupilem u boku!

Reklama
Reklama
Reklama