Reklama

W tę śmierć wciąż trudno uwierzyć... Krzysztof Krawczyk odszedł pół roku temu, 5. kwietnia 2021 roku. Mimo że wcześniej przeszedł zakażenie koronawirusem i był hospitalizowany, dwa dni przed tragedią opuścił szpital. Mógł spędzić święta z rodziną w swoim ukochanym domu w Grotnikach pod Łodzią. Ta posiadłość było jego azylem i miejscem na ziemi...

Reklama

Krzysztof Krawczyk odnalazł przystań w Grotnikach pod Łodzią

„Przemierzyłem cały świat: od Las Vegas po Krym” – śpiewał w swoim wielkim przeboju „Chciałem być” Krzysztof Krawczyk. I tak rzeczywiście było. Przez lata artysta był nazywany przez bliskich tułaczem i włóczykijem. Przyszedł na świat w Katowicach, później wraz z rodziną przeprowadzał się kilka razy. Najpierw do Białegostoku, potem do Poznania, następnie do Łodzi. Trudno mu było znaleźć to jedyne miejsce, w którym chciałby się osiedlić.

Pod koniec lat 70. XX wieku wyjechał wraz z drugą żoną do Stanów Zjednoczonych. Tam ich małżeństwo zakończyło się z uwagi na zdradę ukochanej. Niedługo potem artysta poznał jednak Ewę Trylko. To była miłość od pierwszego wejrzenia. Nie mieli wątpliwości, że chcą ze sobą spędzić resztę życia... W 1985 roku wzięli ślub w USA, w tym samym roku wrócili do Polski.

Po powrocie przez jakiś czas mieszkali u teściowej, przyjaciół oraz Andrzeja Kosmali, wieloletniego menadżera piosenkarza. Jednocześnie szukali miejsca, w którym mogliby osiąść na stałe. I wtedy właśnie odezwał się do nich kolega Krzysztofa Krawczyka z dawnych lat, Tadeusz Przybysz. Pokazał parze dom w Grotnikach, który był jego własnością. Nie mieli wątpliwości, że to właśnie tutaj będą chcieli stworzyć swój azyl i oazę spokoju...

Czytaj też: Tragiczny wypadek, zdrada drugiej żony. Los nie szczędził ciosów Krzysztofowi Krawczykowi

Darek Iwanski / Forum
Darek Iwanski / Forum

Krzysztof Krawczyk na tle swojego domu w Grotnikach koło Łodzi, 22.09.2004 rok

Okazało się, że mężczyzna wybudował nieruchomość z myślą o swoim synu. Jednak gdy ten zrezygnował z propozycji zamieszkania w domu, Tadeusz Przybysz postanowił jak najszybciej go sprzedać. Jednocześnie był związany z tym miejscem, więc zależało mu, by trafiło w odpowiednie ręce. Krzysztofa Krawczyk i jego małżonka Ewa wydawali się idealnymi kandydatami... Nic dziwnego, że właściciel gorąco namawiał ich do kupna posiadłości. Nabyli dom koniec końców za grosze!

„Po powrocie ze Stanów poprosiłem go, aby znalazł nam w Łodzi odpowiednie mieszkanie. Tadeusz przyjechał specjalnie po mnie na lotnisko i pokazał mi zdjęcie mojego przyszłego domu, właśnie w Grotnikach. Nieruchomość była zaniedbana – do remontu i przebudowy. Przyjacielowi tak zależało, żebym tu zamieszkał, że wziął od nas wtedy tylko 20 proc. wartości domu i powiedział: „Krzysztof, resztę mi spłacisz, jak będziesz miał”, opowiadał artysta w wywiadzie z Justyną Muszyńską-Szkodzik dla portalu Kalejdoskop.pl (cytat za Gwiazdy.wp.pl).

Czytaj także: Gigant sceny, śpiewał dla wszystkich pokoleń, otarł się o śmierć. Oto historia Krzysztofa Krawczyka

Marek Szymanski / Forum

Krzysztof Krawczyk z żoną Ewą Krawczyk w domu w Grotnikach koło Łodzi, lipiec 2002 roku

Krzysztof Krawczyk z żoną urządzili dom w Grotnikach od zera

Zakochali się w tym miejscu. Wiedzieli, że nie będą już dłużej szukali innego i że znaleźli idealną przestrzeń, by stworzyć swoją przystań.

„Zauroczyliśmy się. Głównie kominkiem i brzozowym laskiem, na który dziś patrzę, wychodząc na taras przy naszej sypialni. [...] Mogłem dać, na dzisiejsze pieniądze, 15 tys. zł. Za dom, który teraz wart jest milion. I kto powiedział, że Bóg nie stawia na naszej drodze aniołów?”, pytał Krzysztof Krawczyk na łamach magazynu „Weranda”.

Problemem okazały się jednak finanse. „Nie mieliśmy niczego. Prawie niczego, nie licząc radzieckiego kolorowego telewizora marki Rubin”, pisał w swojej biografii „Życie jak wino” wokalista. I nie było w tym cienia przesady! Para nie posiadała nawet... łóżka!

„Brakowało nam garnków, firanek, krzeseł. No i łóżka. Spaliśmy na materacu. A pierwszą jajecznicę usmażyliśmy na kominku, trzymając patelnię nad ogniem. Tyle że patelnia też nie była nasza, ale robotników, którzy wykańczali dom. Ewa prała mi koszule w zlewie. Jak zagrałem pierwszy koncert, to kupiliśmy żelazko. Prasowaliśmy na taborecie”, opisywał Krzysztof Krawczyk.

Z czasem jednak udało im się w tym miejscu zgromadzić wszystko, czego potrzebowali i urządzić je według swojego pomysłu. Sen z powiek artyście spędzała tylko myśl, że ktoś wybuduje dom obok nich i zasłoni widok na brzozowy las. Wkrótce udało im się jednak zgromadzić odpowiednie środki finansowe, by sąsiednią działkę zakupić. Wtedy też ich zmartwienia odeszły w niepamięć...

Czytaj także: Był żonaty trzy razy. Krzysztof Krawczyk szczęście odnalazł jednak dopiero u boku Ewy

Marek Szymanski / Forum

Marek Szymanski / Forum

Krzysztof Krawczyk z żoną Ewą w sypialni domu w Grotnikach koło Łodzi, lipiec 2002 roku

Sąsiedzi o Krzysztofie Krawczyku. Nie szczędzą mu ciepłych słów

Dom w Grotnikach był miejscem wyjątkowym dla Krzysztofa i Ewy Krawczyków. Dzięki ciężkiej pracy, uporowi i konsekwencji wybudowali nawet koło niego basen, w którym mogli odpoczywać i regenerować siły (chodziło głównie o biodro artysty, z którym miał duże problemy). Na terenie posiadłości stanęła również kaplica Świętej Rodziny, w której często i chętnie się modlili, nierzadko w towarzystwie bliskich przyjaciół i innych członków rodziny. Odbywały się w niej również msze polowe! Ta przestrzeń napawała domowników spokojem i błogością.

„Teraz do życia nie brakuje nam niczego. Wychodzę rano na taras. Śpiewają ptaki, żaby kumkają. Patrzę na brzozy i sad i mówię do żony: „Ewuniu, nie wierzę, że to wszystko nasze”. I wydaje mi się, że gram w amerykańskim filmie z happy endem”, podkreślał na łamach magazynu „Weranda”.

Jakim sąsiadem był Krzysztof Krawczyk? Serdecznym i uczynnym. Interesował się losem innych, zawsze chętnie konwersował, pytał o samopoczucie, pomagał, gdy ktoś tego potrzebował, przepuszczając w kolejce w sklepie lub podwożąc do pobliskiego Kościoła.

„Zawsze mówiliśmy: nasz pan Krzysio. Ciepły, kochany, pomocny. Człowiek wielkiego serca. I taki prawdziwy. On nie udawał grzecznego, wierzącego. On taki był. Krzysztof to był człowiek świata. Cały świat zjechał, a tu osiadł. A teraz część tego świata zabiera z sobą. Będzie nam go bardzo brakowało”, mówili w rozmowie z „Faktem”.

Czytaj także: Tak wyglądały ostatnie chwile Krzysztofa Krawczyka...

Marek Szymanski / Forum

Krzysztof Krawczyk z psem na terenie swojej posiadłości w Grotnikach, lipiec 2002 roku

Darek Iwanski / Forum
Reklama

Krzysztof Krawczyk na tle płyt w swoim domu w Grotnikach, lipiec 2002

Reklama
Reklama
Reklama