Tajemnice śmierci Zbigniewa Cybulskiego. Tak zginęła legenda polskiego kina
Co tak naprawdę stało się w nocy na wrocławskim peronie?
Jeden z najpopularniejszych polskich powojennych aktorów filmowych. Niepokorny, z błyskiem w oku i ogromnym talentem. Zbigniew Cybulski zapisał się w polskiej kinematografii licznymi rolami. Wóżono mu spektakularną karierę. Publiczność go uwielbiała, ale on żył szybko, w biegu. Tak też zginął. Oto tajemnice śmierci Zbigniewa Cybulskiego.
Kim był Zbigniew Cybulski?
Pisano o nim „Jedyny Polak, który miał szansę podbić Hollywood”. Rozgłos przyniósł mu film „Popiół i diament”. Z dnia na dzień okrzyknięto go największym amantem polskiego kina. Ciemne okulary, wojskowa kurtka i bujna fryzura były jego znakiem rozpoznawczym. „Zbyszek był najbardziej rozpoznawalnym polskim aktorem w całej Europie. Po filmie Wajdy był nastawiony na hołubienie i myślał, że teraz będzie tylko lepiej’’, przypominał przed laty w rozmowie z magazynem Pani przyjaciel aktora, Alfred Andyrs. Niestety wielką karierę przerwała tragiczna śmierć Zbigniewa Cybulskiego.
Zobacz: Polski James Dean, antygwiazdor, legenda kina. Zbigniew Cybulski odszedł 52 lata temu
Śmierć Zbigniewa Cybulskiego: teorie spiskowe
8 stycznia 1967 roku. Godzina 4.20. Z trzeciego peronu Dworca Głównego we Wrocławiu ruszył Express Odra. W chwili startu pociągu na peron wbiega dwóch mężczyzn. Jeden z nich, Alfred Andrus, wskakuje do pociągu. Drugi próbuje, ale słychać tylko krzyk. Pociąg gwałtownie hamuje, a na peronie gromadzi się coraz więcej ludzi. Policja, pogotowie. Chwilę później już wiadomo, że mężczyźnie, który jako drugi próbował wskoczyć do rozpędzającego się pociągu, nie udało się. Tym, który oddał ostatni skok, jest Zbigniew Cybulski. „Znany polski aktor filmowy Zbigniew Cybulski zginął tragicznie w niedzielę rano na Dworcu Głównym we Wrocławiu. Z. Cybulski zjawił się w ostatniej chwili na peronie i usiłował wskoczyć do znajdującego się już w ruchu pociągu expresowego Odra, kursującego między Wrocławiem a Warszawą. Skok zakończył się tragicznie", tak o jego śmierci poinformowała Trybuna Robotnicza w 1967 roku.
Jego śmierć szybko trafiła na pierwsze strony gazet, a każdy zadawał sobie pytanie: jak to możliwe, by taka legenda zginęła w tak zaskakujący sposób? Szybko pojawiły się liczne teorie spiskowe na temat tego, jak wyglądały ostatnie minuty życia aktora. W biografiach Marlene Dietrich pojawia się stwierdzenie, że w pociągu, do którego próbował dostać się aktor, była właśnie ona. Przypomnijmy, że Marlene Dietrich i Zbigniewa Cybulskiego łączył romans. Niektórzy biografowie piszą, że aktor chciał zrobić ukochanej niespodziankę i wraz z nią ruszyć do Paryża.
Zobacz również: Marlene Dietrich i Zbigniew Cybulski. Niezwykła znajomość dwóch legend kinematografii
Inną wersję przedstawia sama Marlene Dietrich: „W wydanej pod koniec życia autobiografii napisała, że Cybulski chciał się z nią spotkać, gdy skończył zdjęcia do filmu, ale wpadł pod koła tego samego pociągu, którym ona odjeżdżała kilka dni wcześniej do Warszawy. To była romantyczna wersja, ale nieprawdziwa, bo wypadek miał miejsce kilka miesięcy później”, pisze Dorota Karaś, autorka książki Podwójne salto o życiu Zbigniewa Cybulskiego.
Gdy Marlene dowiedziała się o śmierci Cybulskiego, zapisała w swoim dzienniku: „Do dzisiaj prześladuje mnie ta bezsensowna śmierć wielkiego człowieka i wielkiego artysty. Nigdy przed nim nie było aktora, który potrafiłby grać bez użycia oczu, i wiem, że nigdy więcej takiego nie będzie. Tym lepiej! Cybulski nie zostanie zapomniany, czego o większości aktorów nie można powiedzieć”.
Jakiś czas temu pojawiła się jednak kolejna teoria mówiąca, że Zbigniew Cybulski nie wracał z planu zdjęciowego, ale spóźniał się na pociąg po upojnej nocy spędzonej z kochanką. Jak podaje portal WP, chodziło o Ewę Warwas, solistkę Wrocławskiego Teatru Pantomimy, z którą spotykał się od jakiegoś czasu. Inna teoria mówi, że aktor spieszył na próbę w Teatrze Telewizji w Warszawie. 23 stycznia miała odbyć się premiera spektaklu pt. Tajemnica starego domu z Cybulskim w roli głównej.
Ostatnie chwile życia Zbigniewa Cybulskiego
Zaskakujące szczegóły ostatnich chwil życia Zbigniewa Cybulskiego ujawniła w swojej książce Cybulski. Podwójne salto Dorota Karaś, która dotarła do archiwalnych dokumentów z tamtego okresu. W teczce Archiwum Państwowego we Wrocławiu opatrzonej adnotacją: „Śmiertelny wypadek przy pociągu nr 6108 na stacji Wrocław Główny w dniu 8 stycznia 1967 roku” znajduje się 81 dokumentów, które przedstawiają dokładną dokumentację okoliczności tragicznego wypadku, w którym śmierć poniósł Zbigniew Cybulski.
Przeczytaj także: Jedyny Polak, który miał szansę podbić Hollywood. Dziś mija 50 rocznica tragicznej śmierci Zbigniewa Cybulskiego
Sprawę jednocześnie badała wrocławska prokuratura, która trzy tygodnie po zdarzeniu umorzyła śledztwo. Jak podaje pomponik.pl, szczegółowa dokumentacja ujawnia, że Zbigniew Cybulski tej nocy był pod wpływem napojów wysokoprocentowych. W chwili śmierci miał prawie trzy i pół promila alkoholu w organizmie. Czy aby na pewno? „Noc przed śmiercią nie był po alkoholu, jak wszyscy twierdzą. Ludzie często zapraszali go na jednego, a on nie chciał odmawiać, żeby nie uchodzić za zarozumialca. Więc od jakiegoś czasu mieliśmy umowę, że jak jesteśmy razem, to jeden ma dyżur. I w tym dniu on miał dyżur, ja mogłem się napić. Sekcja zwłok nie wykazała obecności alkoholu”, cytuje słowa Alfreda Andrysa Gazeta Wyborcza.
Autorka książki o Cybulskim ujawnia z kolei, że teoria o Ewie Wawras była prawdziwa. Tej nocy aktor był bardzo zdenerwowany, bo aktorka wrocławskiej pantomimy zażądała, by zostawił dla niej żonę. Jak czytamy w książce, Alfred Andrys, z którym Zbyszek Cybulski przyjechał na dworzec, był świadkiem kłótni aktora z kochanką.
Książka Doroty Karaś ujawnia, że pociąg wlókł aktora po peronie przez dwanaście metrów i dwadzieścia centymetrów. Jak podaje pomponik.pl, Andrus zeznał, że to on zaciągnął hamulec bezpieczeństwa i wyskoczył z pociągu, by wyciągnąć gwiazdora spod kół. Co więcej aktor, wbrew wcześniejszym doniesieniom, nie zginął na miejscu. Karetka zjawiła się zaledwie pięć minut po tym, jak upadł. Według słów Alfreda Andrysa, Zbigniew Cybulski zanim stracił przytomność, spojrzał mu w oczy i wypowiedział swoje ostatnie słowa. Zbigniew Cybulski miał powiedzieć: „Nie zostawiaj mnie samego!”. Miał również poprosić medyka, by o wypadku nie informował jego matki.
Karetka zabrała Zbigniewa Cybulskiego do Szpitala imienia Rydygiera we Wrocławiu. Dopiero godzinę później podano, że Zbyszek Cybulski zmarł w wyniku licznych obrażeń. Z oświadczenia lekarza, które znalazło się w teczce dokumentów Archiwum Państwowego we Wrocławiu, Cybulski: „miał stłuczony mózg, rany szarpane głowy, złamane żebra po prawej stronie klatki piersiowej" oraz... „zatrucie alkoholowe”. Spekuluje się, że gdyby nie był pod wpływem alkoholu, być może dziś wciąż by żył...
Dorota Karaś wraz z dziennikarką Gazety Wyborczej Magdą Podsiadły jako pierwsze uzyskały dostęp do przechowywanej we wrocławskim Archiwum Państwowym teczki z dokumentami zebranymi po wypadku Cybulskiego. Obie zgodnie twierdzą, że wciąż nie wszystkie okoliczności śmierci Zbigniewa Cybulskiego są jasne. Ujawniły także, że akta prokuratorskie sprawy jakiś czas temu zostały zniszczone, bo uznano je za nieważne. Jakie jeszcze tajemnice skrywa śmierć Zbigniewa Cybulskiego? I czy kiedykolwiek dowiemy się, co tak naprawdę wydarzyło się w nocy na wrocławskim dworcu?