Tadeusz Drozda, satyryk, lata 90. XX wieku
Fot. Jacek Urbaniak / Studio69 / Forum
Z życia gwiazd

Tadeusz Drozda przez lata bawił do łez. Później zniknął. Tak dziś wygląda jego życie

Przez lata prezenter bawił ludzi do łez

Marta Nawacka 2 lipca 2023 17:45
Tadeusz Drozda, satyryk, lata 90. XX wieku
Fot. Jacek Urbaniak / Studio69 / Forum

Fani pokochali go za rolę prowadzącego programy m.in. „Śmiechu warte” i „Herbatka u Tadka”. Na scenie jest obecny od ponad 50 lat, mając na swoim koncie występy zarówno w Polsce, jak i za granicą. To właśnie on napisał „Parostatek” - piosenkę śpiewaną przez Krzysztofa Krawczyka i nuconą przez tak wiele osób. Potrafi śmiać się ze wszystkiego, łącznie z samym sobą. W oczekiwaniu na nowe propozycje zawodowe czasami udziela się na YouTubie... Jak wygląda dzisiaj życie popularnego satyryka, Tadeusza Drozdy? W kwietniu 2023 roku obchodził 74. urodziny! 

Tadeusz Drozda – początki kariery

Tadeusz Drozda ukończył Politechnikę Wrocławską. Z wykształcenia jest inżynierem elektrykiem, jednak swój zawód związał z karierą satyryczną. W 1969 roku, jeszcze za czasów studenckich, założył kabaret „Elita” wraz z Jerzym Skoczylasem i Janem Kaczmarkiem, w którym występował siedem lat. „Kabaret Elita nie działał jak instytucja. To był po prostu układ towarzyski, luźny związek kilku kumpli. Pisaliśmy piosenki, wchodziliśmy na scenę i sprawiało nam to frajdę. Występowaliśmy razem w klubie studenckim i nikomu do głowy nawet by nie przyszło, że to kiedyś będzie nasz sposób na życie. Teraz już czegoś takiego nie ma, ale w tamtych czasach wiodącym ruchem artystycznym był ruch studencki. Jak w każdym ruchu, w nim też organizowano wyścigi, czyli festiwale piosenek, teatrów i kabaretów. A w związku z tym, że mieliśmy przygotowany program artystyczny, który podobał się wielu ludziom, to rada uczelniana wysyłała nas na różne zawody. No więc jeździliśmy!”, opowiadał Tadeusz w wywiadzie dla Plejady.

W tym czasie wzbudził również zainteresowanie Telewizji Polskiej. „Moja stała współpraca z Telewizją Polską zaczęła się dopiero wtedy, gdy przeprowadziłem się do Warszawy. Wcześniej poznałem się z Bohdanem Łazuką, napisałem mu coś, jemu to się spodobało i razem występowaliśmy. Tak dobrze czuliśmy się ze sobą na estradzie, że nie musieliśmy niczego wcześniej przygotowywać. Wystarczyło, że weszliśmy na scenę, spojrzeliśmy sobie w oczy i mogliśmy gadać pół godziny, a ludzie konali ze śmiechu. Oczywiście, jak ktoś nas pytał, jak długo nad tym pracowaliśmy, mówiliśmy, że co najmniej miesiąc”, śmiał się satyryk, dodając: „Łazuka znał w artystycznym środowisku wszystkich, poznał mnie z wieloma osobami i tak wszedłem do telewizji”. Tadeusz Drozda tworzył wtedy i prowadził różne programy satyryczne, w których pojawiali się jego koledzy po fachu, jak np. Piotr Fronczewski czy Janusz Gajos. “Zaczynam na jakiś temat mówić, mój umysł to akceptuje, wyłapując jak komputer pewne frazy, a pewne nie. I to później narasta przez pączkowanie”, opisywał jak wygląda u niego pisanie tekstów. Od 1994 roku prowadził program „Śmiechu warte”, który cieszył się ogromną popularnością w kraju i był emitowany aż do 2009 roku. Od 1995 zaś był prowadzącym „Dyżurnego Satyryka Kraju”. Oba programy przyniosły mu nie tylko sławę, ale i sympatię widzów.

Czytaj też: Tak mąż wspomina Irenę Szewińską: „To była piękna miłość”. Jak wyglądała ich 60-letnia historia?

Tadeusz Drozda, satyryk, lata 90. XX wieku
Fot. Jacek Urbaniak / Studio69 / Forum

Tadeusz Drozda, satyryk, lata 90. XX wieku

Warszawa, 06.03.2000 r., bal ostatkowy „Gwiazdorskie Ostatki Tele-Tygodnia”, Tadeusz Drozda satyryk
Fot. Radoslaw Nawrocki / Forum

Tadeusz Drozda, bal ostatkowy „Gwiazdorskie Ostatki Tele-Tygodnia”, Warszawa, 06.03.2000 rok

Swego czasu cała Polska nuciła przebój Krzysztofa Krawczyka „Parostatkiem w piękny rejs...”. Tekst do tego kultowego „Parostatku” napisał właśnie Tadeusz Drozda, choć, jak twierdzi, zupełnie przypadkowo. „Występowałem z Krawczykiem w jednym programie (...) Siedziałem w kulisach i pisałem dla koleżanki tekst piosenki. Miała ją wykonywać z zespołem jazzowym. Jeszcze kończyłem dopisywać ostatnie słowa, coś tam poprawiałem, ale musiałem to zostawić i wejść na scenę, bo przyszła kolej na mnie. Gdy wróciłem, Krawczyk trzymał już w ręce kartkę z tym tekstem i powiedział, że absolutnie nie mogę nikomu tego dać, bo on to bierze. Traf chciał, że następnego dnia jechał do Katowic na nagrania i jedną piosenkę miał już gotową, ale potrzebował jeszcze drugiej na singiel. Wziął więc ten mój tekst, w 15 minut napisał muzykę z Jerzym Milianem i przebój był gotowy. Ale to był zupełny przypadek”, opowiadał Plejadzie.

Również rola prowadzącego „Śmiechu warte” wyszła przypadkiem. Wykupiono licencję, więc program musiał powstać, mimo że pierwsze odcinki nie przypadły nikomu do gustu. Wtedy propozycję poprowadzenia show dostał Tadeusz Drozda. „Leszek pisał mi jakieś żarty, a ponieważ jestem za leniwy i nie lubię się uczyć cudzych tekstów na pamięć, to przerabiałem je w głowie i wygłaszałem w swoim stylu. Gdy te nagrania zobaczyli ludzie z Warszawy, powiedzieli, że rewelacja, tylko zapytali, jakim prawem zaangażowano do tego Drozdę. Już wtedy miałem chyba przerąbane w Telewizji Polskiej”, wspominał nawiązując do swojego programu „Herbatka u Tadka”, który z nieznanych mu przyczyn został zawieszony w telewizyjnej Dwójce.

„Termin emisji był już wyznaczony, nie mogli mnie wyrzucić, bo nie zdążyliby nagrać programu na nowo. Liczyli więc, że puszczą te cztery odcinki ze mną, a potem mnie podmienią. Ale nie dało się już podmienić Drozdy, bo program złapał od razu gigantyczną popularność”, tłumaczył. Satyryk wymyślił też nazwę innej popularnej stacji telewizyjnej – Polsatu. Często spotykałem z Solorzem (...) Zarobił naprawdę sporo pieniędzy (...) Nie wiedział, co ma zrobić z taką sumą. Po kilku drinkach podpowiedziałem mu, żeby się nie przejmował, tylko założył telewizję, bo to dobra inwestycja (...) Ten pomysł mu się spodobał i poprosił mnie, żebym napisał, jaki program miałaby mieć ta telewizja. No to zabrałem się za pisanie (...) zaproponowałem nazwę Polsat. I tak zostało”, wspominał podczas rozmowy z Plejadą.

Czytaj również: Alinę Janowską i Tadeusza Plucińskiego łączyło wielkie uczucie. Na drodze do ślubu stanęła im… sztuczna szczęka

Tadeusz Drozda,  Sopot 10 Festiwal Top Trendy, 27.05.2012
Fot. ADAM JANKOWSKI/REPORTER
Tadeusz Drozda, Sopot 10 Festiwal Top Trendy, 27.05.2012 rok

Tadeusz Drozda, 27.10.2017, Warszawa, Premiera filmy Młynarski
Fot. TRICOLORS/East News

Tadeusz Drozda w 2017 roku na premierze filmu Młynarski

Życie prywatne Tadeusza Drozdy: żona, dzieci

Swoją żonę, Ewę, poznał już w liceum, gdzie chodzili do jednej klasy. Z początku jedynie się przyjaźnili. „Byliśmy bardzo dobrymi uczniami, uprawialiśmy sporty, chodziliśmy na SKS i na język niemiecki. Choć czasem umawialiśmy się do kina albo na potańcówki i podobaliśmy się sobie, w tamtym okresie nie byliśmy jeszcze parą, raczej przyjaciółmi”, opowiadała żona Tadeusza Drozdy. Gdy rozjechali się na studia, stracili ze sobą kontakt. Kiedy mężczyzna zaczął występować w teatrze Kalambur jako kabareciarz, Ewa pojawiła się na jednym z występów. „Poszłam za kulisy pogratulować mu sukcesu. Tym sposobem odnowiliśmy znajomość. Imponował mi tym, co robi i przez to stawał mi się coraz bliższy...”, wspominała. Od czasu, kiedy w 1971 kabaret Tadeusza Drozdy „Elita” zdobył w Opolu nagrodę Radiokomitetu, znajome zaczęły zazdrościć kobiecie związku z satyrykiem. „Z całą pewnością mogę powiedzieć, że to ja go zdobyłam”, śmiała się.

Małżeństwo doczekało się trzech córek: Małgorzaty, Ewy i Joanny. W 1975 roku para kupiła dom w Warszawie, który wymagał sporego remontu, co zresztą było powodem konfliktu między nimi. Ewa chciała konkretnych, sporych zmian, Tadeusz – jak najmniejszych. W końcu ulegał namowom żony. Pod jego nieobecność pojawił się taras, ogród zimowy, a mężczyzna po powrocie miał problem z rozpoznaniem własnej posiadłości. „Rzadko coś kupuję, wcześniej nie oglądając i kupiłem dom w ciemno! Zawsze sobie żartuję, że jak kiedyś jacyś architekci i archeolodzy odkopią pozostałości po tym domu, to stwierdzą, że to dzieło porąbanego architekta, bo na początku to był mały, fajny dom. Ale rodzina się rozrastała i razem z dziećmi przybywały dobudowywane pokoje", opowiadał kiedyś w jednym z wywiadów. To w tym miejscu nagrywane były autorskie programy mężczyzny. Najtrudniej było im, kiedy kolejne córki opuszczały rodzinny dom w Radości. Ponownie pojawił się konflikt małżeński: Ewa chciała go sprzedać, Tadeusz nie. „Żona chce go sprzedać, bo kiedy jesteśmy we dwójkę, utrzymywanie go nie ma sensu”, tłumaczył.

Jedna z córek Tadeusza Drozdy, Joanna, poszła w ślady ojca. „Ona teraz rozwija się teatralnie – gra, reżyseruje i dobrze jej to wychodzi. Z nią jest trochę jak ze mną, czego się nie tknie, to jej się udaje. Zaczynała od filmów, wszyscy ją chwalili, miała świetną rolę w serialu "Nad rozlewiskiem", a potem nagle przestali dzwonić i się urwało. To też podobne jak u mnie”, opowiadał mężczyzna. Dodał także, że bardzo cieszy się, że jego córka postanowiła rozpocząć karierę aktorską. „Joasia w tajemnicy nagrała z moim bratem na taśmę VHS swoje CV i wysłała je do szkoły artystycznej w Stanach Zjednoczonych. Spodobała się tam i zaprosili ją do siebie. Ja dowiedziałem się o tym, że ona wyjeżdża do średniej szkoły do Kansas City dopiero wtedy, gdy trzeba było zapłacić za bilet lotniczy. Tam zdała maturę, potem wróciła do Polski i skończyła tu szkołę teatralną w Krakowie”.

Tadeusz Drozda i jego żona są ze sobą pół wieku. Jaka według mężczyzny jest recepta na tak długi, udany związek? „Ze wszystkich zawodów świata to marynarze mają najdłuższe małżeństwa. I u mnie jest trochę tak samo. Przez ten najważniejszy okres naszego związku rzadko bywałem na miejscu. Ciągle jeździłem po Polsce i świecie, miałem występy i nagrywałem programy. Zawsze byłem oczekiwanym gościem w domu. Wtedy człowiek nawet nie ma kiedy się pokłócić”, tłumaczył. „Można się rozwieść z obcą kobietą, ale z koleżanką z klasy nie wypada!” śmiał się, dodając: „udany związek to chyba nic innego jak dobrze skomponowana mieszanka uczuć i zdrowego rozsądku. Kiedy ludzie się kochają, ze wszystkim sobie poradzą”.

Zobacz także: Czarowała uśmiechem jako pierwsza hostessa w „Kole Fortuny”. Jak dziś wygląda Magda Masny?

Tadeusz Drozda z żoną Ewą, 21.05.2009, Warszawa
Fot. TRICOLORS/East News

Tadeusz Drozda z żoną Ewą w 2009 roku

Tadeusz Drozda w swoim domu w Radości, 21.01.2015
Fot. EAST NEWS

Tadeusz Drozda w swoim domu w Radości pod Warszawą

Jak dzisiaj wygląda życie Tadeusza Drozdy?

Tadeusz Drozda przyznaje, że brakuje mu występów w telewizji i tęskni za nią. „Ja mam dziesiątki pomysłów. Tylko telewizje nie tęsknią za mną. Co by nie mówić, jestem coraz starszy, a u nas wiek nie działa na korzyść. W żadnym normalnym kraju taki facet jak Drozda po tylu sukcesach nie zniknąłby ot tak z mediów. Żadna inna telewizja nie pozwoliłaby mi odejść. Trzymaliby mnie za co tylko się da, bylebym tylko dla nich pracował (...) Nikomu nie przyszłoby do głowy, żeby zdjąć z anteny ich programy. A u nas… Jeśli nie wygrywały względy polityczne, to nasza mentalność. Pojawiali się jacyś decydenci i mówili: „to jest fajne, ale wymyślmy coś innego". Tylko po co?! W Polsce zawsze lepsze jest wrogiem dobrego. No więc w miejsce „Śmiechu warte” czy „Herbatki u Tadka” powstawało coś nowego i szybko okazywało się, że jest to do niczego”, żalił się satyryk.

Czasami umieszcza nowe materiały na swoim kanale na YouTubie. W jednym z wywiadów dla Plejady, zapytany dlaczego tak rzadko, tłumaczył: „To jest amatorski sposób działania. Chcę coś powiedzieć, to nagrywam i wrzucam do internetu. Ale od dawna tego nie robiłem, bo mi się nie chce. Jak prowadziłem programy telewizyjne czy pisałem felietony do gazet, to miałem wyznaczony termin i się go trzymałem. Jak każdy zawodowiec, jestem człowiekiem słownym, jak obiecam, to się wywiążę. Na razie nikt mnie nie pogania”. Tadeusz Drozda twierdził, że brakuje mu menedżera, który sprawowałby nad wszystkim pieczę. Gdyby miał kogoś do tej roli – z pewnością rozpocząłby karierę youtubera.

Przyznał, że od dłuższego czasu jest na emeryturze. „Jak każdy zawodowiec, muszę mieć jakiś cel i ktoś musi mnie chcieć. Wtedy budzę się i wiem, że mam co robić (...) Nie mam nowych propozycji, nikt mnie nie zmusza do pracy. A, jak już mówiłem, nie chce mi się pisać do szuflady (...) Teraz już nic nie robię, czekam na mail lub telefon z propozycją. Jak zostanę zmuszony do pracy, to zacznę działać!”, zapewniał w wywiadzie dla Plejady. Miejmy nadzieję, że niebawem znów będziemy mogli zobaczyć pana Tadeusza w jakiejś produkcji! 

Życzymy dużo zdrowia i pogody ducha.  

Czytaj też: „Nie ma męża, nie ma mnie”, mówiła o ukochanym Kazimierzu Mazurze Katarzyna Gärtner 

Tadeusz Drozda, Ewa Drozda, Warszawa, 25.02.2022, Teatr Syrena
Fot. Pawel Wodzynski/East News

Tadeusz Drozda z żoną Ewą Drozdą, Teatr Syrena, Warszawa, 25.02.2022 rok

Tadeusz Drozda, Warszawa, 25.02.2022, Teatr Syrena
Fot. Pawel Wodzynski/East News

Tadeusz Drozda, Teatr Syrena, Warszawa, 25.02.2022 rok

Tadeusz Drozda, Warszawa, 25.02.2022, Teatr Syrena
Fot. Pawel Wodzynski/East News

Tadeusz Drozda, Teatr Syrena, Warszawa, 25.02.2022 rok

Redakcja poleca

REKLAMA

Wideo

Kocha muzykę, ale już podważano jej sukcesy. Córka Aldony Orman o cieniach posiadania znanego nazwiska

Akcje

Polecamy

Magazyn VIVA!

Bieżący numer

KATARZYNA DOWBOR o utracie pracy, nowych wyzwaniach i o tym, czy mężczyźni... są jej potrzebni do życia. JOANNA DARK i MAREK DUTKIEWICZ: dwie dusze artystyczne. W błyskotliwej i dowcipnej rozmowie komentują 33 lata wspólnego życia. SYLWIA CHUTNIK: pisarka, aktywistka, antropolożka kultury, matka. Głośno mówi o sprawach niewygodnych i swojej prywatności. ROBERT KOCHANEK o cenie, jaką zapłacił za życiową pasję – profesjonalny taniec. O TYM SIĘ MÓWI: Shannen Doherty, Christina Applegate, Selma Blair, Selena Gomez, Michael J. Fox łamią kolejne tabu – mówią publicznie o swoich chorobach.