„Bolą mnie plotki dotyczące mojej prywatności”. Sylwia Grzeszczak o ciemnych stronach show-biznesu, dziecku i mężu
Sylwia Grzeszczak odnosi sukces za sukcesem, jednak stroni od błysku fleszy i medialnego zgiełku. Wokalistka bardzo rzadko udziela wywiadów, nie chce także zdradzać zbyt wiele, jeśli chodzi o rodzinę i życie prywatne. Jednak teraz gwiazda zrobiła wyjątek i opowiedziała o swoim związku z raperem Liberem, blaskach i cieniach show-biznesu, sukcesach, porażkach oraz córce Bognie.
Polecamy też: Farna, Podsiadło... 11 młodych artystów, którzy zupełnie odmienili polską muzykę. Nasze zestawienie
Sylwia Grzeszczak o córce Bognie
– Urodziłaś Bognę o szczytu kariery, miałaś 26 lat. Na wolałaś poczekać?
„W pewnym momencie stwierdziłam, że nie ma sensu tak gonić, że jest jeszcze życie poza muzyką i to jest dobry czas na takie decyzje. Jestem szczęśliwa, że młodo zostałam mamą. Oczywiście były osoby, które mówiły: „Daj sobie spokój z macierzyństwem, masz teraz swoje pięć minut i powinnaś je wykorzystać, a nie zagrzebywać się w pieluchach”. Byłam wściekła, kiedy to słyszałam. Wiedziałam, że z pięciu minut może zrobić się piętnaście czy dwadzieścia, aż bym się „przejadła” całym tym sukcesem. A rodzina jest najważniejsza. Nie miałam obaw, że moja kariera na tym ucierpi”, powiedziała w rozmowie z Igą Nyc w magazynie „Pani” wokalistka.
– A jeśli córka poprosi cię kiedyś o radę, jak zostać popularną wokalistką?
„Jeśli kiedyś zdecyduje, że tak jak rodzice chce zostać muzykiem, będziemy ją wspierać. Ale zrobimy to również, jeśli pójdzie inną drogą. Ja jestem szczęśliwa, że działam w tej branży, ale mam świadomość jej ciemnych stron i zagrożeń. To nie jest łatwy świat”.
„Macierzyństwo sprawiło, że nabrałam więcej dystansu do rzeczywistości. Nie czuję już, że muzyka to całe moje życie. Traktuję ją jak pasję, zabawę i moją pracę. Ale zostawiam sobie przestrzeń na inne rzeczy. Mam dom, męża, córkę – i to oni są na pierwszym miejscu. Osiągnęłam równowagę. Dzisiaj mam do kogo wracać. I to jest dobre”.
– Kiedy jesteś w trakcie, córka jeździ z tobą?
„Wszyscy mnie teraz o to pytają, chcą wiedzieć, jaka ona jest. Jedno jest pewne: jestem blisko niej”.
Polecamy też: Dąbrowska, Brodka, Makowiecki, Flinta. Co stało się z nimi po Idolu? Kultowy program wraca
Sylwia Grzeszczak o małżeństwie z Liberem i plotkach na temat związku
Sylwia Grzeszczak zwierzyła się również, co najbardziej ją boli, jeśli chodzi o funkcjonowanie w show-biznesie.
„Nie jestem ze stali. Bolą mnie plotki dotyczące mojej prywatności i nie ma co udawać, że jest inaczej. Nieraz czytałam o tym, że moje małżeństwo się rozpada, że nie szanujemy się z mężem, że w naszej relacji są osoby trzecie. I chociaż tego typu artykuły nie ranią mnie już tak jak jeszcze kilka lat temu, to wiem, że za ich wymyślaniem ktoś stoi. Że „życzliwymi” informatorami dziennikarzy są osoby z mojego otoczenia. Ale ja nie sprzedają prywatności, nie zależy mi na tym i nigdy nie będzie”.
Polecamy też: Dawid Podsiadło: "Narzeczona budzi mnie w nocy przekleństwami. Uwielbiam jej seanse"
Sylwia Grzeszczak o krytyce
– W jednym z odcinków „Must be the music. Tylko muzyka” Adam Sztaba powiedział do uczestników: „Wszystkim życzę, żebyście nie musieli śpiewać takiego repertuaru jak skądinąd zdolna Sylwia Grzeszczak”. A Elżbieta Zapendowska dodała: „To bardzo utalentowana dziewczyna, tylko to, co śpiewa, jest wątpliwe”. Jak radzisz sobie z takimi opiniami?
„To było tyle lat temu... Nie mam problemu z krytyką, o ile jest konstruktywna. Bo jeśli coś rzeczywiście robię źle i ktoś mi to wytknie, to ja się mogę dzięki temu czegoś nauczyć. Wszystkie inne komentarze mnie nie ruszają, bo mam teraz ważniejsze sprawy na głowie”.
Polecamy też: Liber i Natalia Szroeder mają romans? Głos zabrała sama Sylwia Grzeszczak!
Sylwia Grzeszczak o rodzicach i bracie
– Bliscy nas kształtują, tworzą nasz kręgosłup. Jaki był twój dom?
„Tradycyjny. Było w nim dużo śmiechu. Rodzice są dla mnie wzorem, bo są ze sobą już wiele lat i nawet jeśli zdarzały im się kłótnie, to zawsze godzili się i przytulali. Nigdy nie było między nimi cichych dni, nie potrafili gniewać się na siebie. Spędzali ze mną i bratem dużo czasu i za każdym razem, gdy napotykaliśmy na jakieś przeszkody, mówili nam, żebyśmy się nie poddawali. Mama często gotowała i za każdym razem posiłek, wspólne zasiadanie do stołu, to było ważne wydarzenie, które pomagało budować rodzinną więź. Ona jest najlepszym kucharzem, jakiego znam, i żałuję, że nie mam czasu, żeby się tego wszystkiego od niej nauczyć. Tata zaś naprawiał samoloty i po nim odziedziczyłam pasję do latania. Gdybym nie byłam muzykiem, to pewnie zostałabym pilotem. Za każdym razem, gdy gdzieś lecę, mam ochotę przejąć stery. Te wszystkie przyciski, guziki, wajchy... to wyzwala we mnie ogromną adrenalinę. Kiedy jestem daleko stąd, ładuję akumulatory, łapię różne inspiracje”.
Sylwia Grzeszczak gorzko o dzieciństwie
„To były ciężkie czasy dla małego dziecka (szkoła muzyczna - przyp. red.)... Bo to była ciągła pogoń za wynikami, punktami, za sukcesem. Zaciekła rywalizacja. Wiedziałam, że chcę zostać muzykiem i byłam zdeterminowana, żeby osiągnąć ten cel. Jeśli mogłabym cofnąć czas i zmienić jedną rzecz, to chciałabym, żeby moje dzieciństwo wyglądało trochę spokojniej”.
– Często się słyszy, że szkoła muzyczna w jakimś sensie oznacza brak beztroskiego dzieciństwa.
„Ja uświadomiłam to sobie dopiero jako nastolatka. To prawda, musiałam z wielu rzeczy zrezygnować. Nie wychodziłam na plac zabaw, żeby spędzić czas z rówieśnikami, tylko siedziałam zamknięta w czterech ścianach i godzinami ćwiczyłam. Wstawałam o szóstej, ze szkoły wracałam o 22, a musiałam się jeszcze uczyć, żeby zaliczyć wszystkie tzw. normalne przedmioty. To mi jednak nie przeszkadzało, bo robiłam to, co kochałam. Sama taką drogę wybrałam”.
– Nie miałaś żadnych kryzysów? Nie uwierzę.
„Oczywiście, że miałam. Ale zawsze brałam się w garść. Dzięki temu dziś mam fach w ręku i swobodę w wykonywaniu zawodu. Od początku wiedziałam, że na zabawę oraz tzw. życie czas przyjdzie później i godziłam się na to. Poza tym, kiedy byłam nastolatką, brat wyciągał mnie czasem z domu, zdarzały się imprezy. Oczywiście zawsze pilnował, żeby nic mi się nie stało. Czuł się za mnie odpowiedzialny”.
– Teraz brat jest twoim menedżerem koncertowym. Jesteście ze sobą blisko?
„Jego obecność daje mi poczucie bezpieczeństwa. Mam do niego zaufanie, a o to w świecie show-biznesu nie jest łatwo. To nie tylko mój brat, ale też przyjaciel. Z nim zawsze mogę szczerze porozmawiać, zwierzyć mu się, jeśli jest mi źle. Dzięki jego obecności nie czuję się tak samotna w trasie”.
Polecamy też: Pierwszy piątek bez "Tańca z Gwiazdami"! Na pocieszenie piękne sesje gwiazd show z archiwum VIVY!