Związek Elżbiety Starosteckiej i Włodzimierza Korcza przetrwał już pół wieku. Oto historia ich miłości
„Zdecydowaliśmy, że będziemy razem do końca życia, mając 21 lat”
Ona – kobieta o niezwykłej klasie, skromna, piękna. Mimo że popularność zyskała dzięki ponadczasowym filmom, takim jak „Noce i dnie”, „Trędowata” czy „Czarne chmury”, nigdy nie czuła się gwiazdą. On – wybitny kompozytor, pianista, twórca legendarnych przebojów, m.in. dla Alicji Majewskiej. Są razem od ponad pół wieku! „Byliśmy uskrzydleni, jakby kilka metrów nad ziemią. Zdecydowaliśmy, że będziemy razem do końca życia, mając 21 lat”, mówiła w VIVIE! Elżbieta Starostecka. Czy wraz z Włodzimierzem Korczem są prywatnie wciąż tak samo zakochani? Małżonkowie opowiedzieli o tym w 2018 roku Alinie Mrowińskiej.
[Ostatnia publikacja na VUŻ-u 06.10.2024 r.]
[Ostatnia publikacja na fb viva.pl 06.10.2024 r.]
Włodzimierz Korcz i Elżbieta Starostecka o miłości
Pamięta Pan, kiedy zobaczył Panią Elżbietę Starostecką po raz pierwszy?
Włodzimierz: Studiowaliśmy w tym samym budynku. Wydział aktorski był na parterze. Konserwatorium na pierwszym piętrze. Potrzebowali pianisty do kabaretu. Przesłuchali mnie i przy okazji usłyszałem, że jest u nich piękna dziewczyna, której, jak powiedział kolega, „niczego nie brak”. Poszedłem na próbę, popatrzyłem na Elżbietę i pomyślałem, że rzeczywiście ładna.
Tylko tyle?
Włodzimierz: Nie było rażenia piorunem. Później mój znajomy założył kabaret piosenki przedwojennej. Elżbieta w nim śpiewała, ja grałem. Mieliśmy próby w różnych miejscach Łodzi, a po próbach odprowadzałem Elżbietę do jej facjatki. Staliśmy w małym korytarzyku pod schodami i o czwartej rano dziwiliśmy się, że coś tak jasno na dworze. A przecież dotarliśmy do domu koło północy. I te rozmowy spowodowały, że wiedzieliśmy, że będziemy ze sobą do końca życia.
Piękne… O czym rozmawialiście?
Włodzimierz: O wszystkim – o życiu, o sztuce, teatrze, muzyce, o naszych rodzinach, o sobie. Co kochamy, czego nienawidzimy. Wszystko chcieliśmy wiedzieć. Mówiliśmy do siebie bez przerwy, jakby chcąc zatkać lukę, kiedy się jeszcze nie znaliśmy.
Elżbieta: W pewnym momencie zaprosiłam Włodka na facjatkę.
Włodzimierz: Po kilku miesiącach, swoje musiałem wystać w przedpokoju (śmiech). Przyszedłem punktualnie, z narcyzami. Pukam i słyszę, że muszę poczekać. Okazało się, że Elżbieta sobie przypomniała, że schody nie były przez tydzień myte. Nie wypadało tak gościa wprowadzać. Stałem za drzwiami ze 40 minut, a ona szorowała schody. Jak skończyła, dopiero mnie wpuściła.
Elżbieta: Proszę nie wierzyć. Ten czas w miarę upływu lat bardzo mu się wydłuża (śmiech).
Czytaj również: Piotr Skarga wziął ślub z trzecią żoną po 30 latach związku. Ujawnił smutny powód
Włodzimierz Korcz i Elżbieta Starostecka, 19.04.1999r.
Do ślubu jechaliście tramwajem?
Włodzimierz: Wyleciałem po taksówkę, a tam w kolejce kilkadziesiąt osób. Z rozwianym włosem pędem wróciłem do domu.
Elżbieta: Miałeś króciutko obcięte włosy. Nie pamiętasz, że ja cię strzygłam do ślubu?
Włodzimierz: Poszliśmy na przystanek, podjechał tramwaj z otwartymi drzwiami. Ludzi było tyle, że nie dawało się wejść. A gdybyśmy nie weszli, nie zdążylibyśmy na ślub. Dopchnąłem Elżbietę w tłum, sam trzymałem się poręczy. Na schodku znalazłem miejsce na jedną nogę. Druga elegancko wisiała w powietrzu.
Elżbieta: Chroniłam, jak mogłam, bukiecik kwiatów. Szczęśliwie dojechaliśmy i ślub się odbył. Ale te kłopoty nie miały znaczenia. Byliśmy tak szczęśliwi, że świat zewnętrzny dla nas nie istniał. Tylko czasami trzeba się było z nim poboksować.
Włodzimierz: Nasze pasje, praca, życie razem – to było ważne.
Elżbieta: Byliśmy uskrzydleni, jakby kilka metrów nad ziemią. Zdecydowaliśmy, że będziemy razem do końca życia, mając 21 lat. Natychmiast chcieliśmy brać ślub. Ale wtedy tata Włodka powiedział: „Poczekajcie. Jeśli macie być razem, to za dwa lata też będziecie”. Miał rację.
Wzięliście ślub, mając po 23 lata. Dziś mało kto myśli w tym wieku o ślubie. Wtedy ludzie wcześniej dojrzewali?
Włodzimierz: Czułem się kompletnie niedojrzały. Moja żona wyglądała na 16 lat. Ale byliśmy przekonani, że jesteśmy dla siebie stworzeni.
Elżbieta: Od początku wszystko mieliśmy wspólne. Kiedy zaczęliśmy pracować w kabareciku uczelnianym, mieliśmy wielkie nadzieje, że się obłowimy (śmiech). I najpierw kupimy tapczan, bo na naszej wybrzuszonej kanapce trudno się spało. Niestety, okazało się, że organizator gdzieś się ulotnił i nie było żadnych pieniędzy.
Włodzimierz: Elżbieta chodziła zimą w pantofelkach. Postanowiłem zrobić jej na pierwsze wspólne święta niespodziankę. Kupiłem ogromną choinkę. Obciosałem pień siekierą i umocowałem drzewko w stojaku.
Elżbieta: Leżałam w szpitalu po operacji wyrostka. Przyszedł po mnie taki dumny. Doszliśmy spacerkiem do domu. Włodek otwiera drzwi, a tam stoi drzewko na pół pokoju. Pod choinką stały dla mnie botki. Śliczne, czarne. Strasznie się ucieszyłam. I jeszcze zapach choinki. Idę w stronę pieca, a tam dziury w podłodze… Zamarłam z przerażenia, ale nie chciałam burzyć jego szczęścia, więc udawałam, że nie widzę.
(...)
Zawsze odczuwacie brak, kiedy nie jesteście razem?
Włodzimierz: W momencie, kiedy się dzieje coś ważnego, pięknego. Nie wyobrażamy sobie spędzania oddzielnie wolnego czasu. Nigdy nie mieliśmy osobnych wakacji.
Nigdy nie chcieliście od siebie trochę odpocząć?
Włodzimierz: Nie musimy od siebie odpoczywać. Musimy wykombinować czas, żeby być razem. Raz w życiu mieliśmy osobne święta, kiedy pływałem na tym norweskim statku. Dopłynęliśmy do Kanału Panamskiego, był upał, a tu Boże Narodzenie. Samotne. Strasznie się wtedy czułem.
Elżbieta: Ja z dziećmi w Polsce. To był 82 rok, urodziła się Ania. Dom wtedy nie był klimatyczny, ciepły. Na podłogach cement, nie mieliśmy mebli, rzeczy leżały w kartonach. Syn był w czwartej klasie. Dwumiesięczna Ania w wózeczku. Nasze psy. Wolne miejsce przy stole… Bardzo smutne święta.
Włodzimierz: Wtedy nie było komórek, listy różnie dochodziły na statek. Strasznie było źle, kiedy człowiek tego listu nie dostał, a koledzy dostali.
Elżbieta Starostecka i Włodzimierz Korcz z synem, lata 80. XX wieku
Włodzimierz Korcz i Elżbieta Starostecka - dzieci, kariera, znajomość z Alicją Majewską
Nigdy nie byli zazdrośni o swoje kariery, a należy przyznać, że obie były i są wielkie, spektakularne. Elżbieta Starostecka tylko w latach 60. i 70. zagrała w kilkudziesięciu filmach, które publiczność pamięta do dziś. Ale w pewnym momencie wycofała się w cień. Nigdy nie czuła się gwiazdą, bardziej skromną dziewczyną z Gliwic, którą los pchnął w stronę kinematografii. Najważniejszą wartością zawsze była dla niej rodzina. Jak nieobecność ukochanej znosił jej mąż? „Ja nigdy w życiu nie miałem problemu z tym, że przez wiele lat moja żona była jedną z najbardziej znanych aktorek w kraju, a o mnie nikt nie wiedział. Po prostu pracowałem po cichu i robiłem to, co trzeba, ale nie przynosiło to ani sławy, ani specjalnych pieniędzy. Wiele lat funkcjonowałem jako pan Starostecki", opowiadał w Kulisach Sławy Włodzimierz Korcz.
I choć sam mówi o sobie z wrodzoną skromnością, nikt nie odbierze mu wielu przebojów, które wyszły spod jego palców. Kilka z nich napisał dla Alicji Majewskiej. Swego czasu plotkowano nawet, że artyści mają romans… Jak takie doniesienia odbierała żona kompozytora? „Gdyby któreś z nas zakochało się w kimś innym, wtedy byłby między nami absolutny koniec. […] Nic już nie byłoby możliwe, straciłabym zaufanie”, opowiadała druga połowa Włodzimierza Korcza w wywiadzie dla Twojego Imperium.
Ale ich małżeństwo trwa do dziś. To już ponad pół wieku... Jaka jest ich recepta na wspólne szczęście? „Nie wiem, czy małżeństwo doskonałe istnieje. Ale jeśli przyjmiemy, że w to wchodzą i kłótnie, i spory, i potem cudowne pogodzenia się, to nasze jest doskonałe”, mówiła w tym samym wywiadzie Elżbieta Starostecka.
Zobacz także: Rozstali się przez chorobę, choć mieli być razem na zawsze. Ona do dziś nosi jego nazwisko
Dziś para cieszy się każdym wspólnym dniem spędzanym na warszawskich Żoliborzu. Małżonków cieszą też na pewno sukcesy ich dzieci: syna Kamila Jerzego Korcza, który wraz z rodziną mieszka w okolicy oraz córki Anny Marii, która – według dostępny informacji – nie mieszka w Polsce.
Całej czwórce oraz ich bliskim składamy najserdeczniejsze życzenia.
1 z 5
Elżbieta: „Natychmiast chcieliśmy brać ślub”. Włodzimierz: „Czułem się kompletnie niedojrzały. Moja żona wyglądała na 16 lat. Ale byliśmy przekonani, że jesteśmy dla siebie stworzeni”.
2 z 5
Elżbieta: „Przeżywałam ból, kiedy sama pojechałam do Australii na dni filmu polskiego. Widziałam cuda natury i nie mogłam się tym podzielić z Włodkiem”. Włodzimierz: „Nie wyobrażamy sobie spędzania oddzielnie wolnego czasu. Nigdy nie mieliśmy osobnych wakacji”.
3 z 5
Włodzimierz: „Wiem, że bardzo mi się w życiu udało. Nawet jeżeli zdarzy się między nami nieporozumienie, to na chwilę”. Elżbieta: „Nigdy to nie było nic damsko-męskiego. Gdyby któreś z nas zakochało się w kimś innym, wtedy byłby między nami absolutny koniec”.
4 z 5
Włodzimierz Korcz, Viva! 2018
5 z 5
Elżbieta Starostecka, Viva! 2018
[ Ostatnia aktualizacja na Viva Historie 9.10.2024 r. ]