Alkoholizm, zdrady, przemoc... Ten rodzinny dramat odcisnął na księżnej Dianie bolesne piętno
Dramatyczne szczegóły wyszły na jaw
Rozwód rodziców, zdrady, przemoc, alkoholizm... Dzieciństwo księżnej Diany nie było łatwe. Sama Lady Di wielokrotnie wspominała o tym, jak wpłynęło na nią rozstanie rodziców, o które po części się obwiniała. W jednym z udzielonych wywiadów brat królowej ludzkich serc, Charles Spencer, opowiedział o tym, jak wydarzenia z młodzieńczych lat wpłynęły na przyszłe życie dzieci Spencerów. W szczerych słowach mężczyzna przyznał, że to, co spotkało Dianę w dzieciństwie sprawiło, że księżna tak usilnie szukała zrozumienia, akceptacji i miłości...
Trudne dzieciństwo księżnej Diany
Nigdy nie było tajemnicą to, że księżna Diana miała trudne dzieciństwo. Przypomnijmy, że Frances Ruth w 1954 roku wyszła za mąż za wicehrabiego Edwarda Johna Spencera. Niestety nigdy nie była szczęśliwa będąc z nim w związku. Wszystko dlatego, że zamiast obdarzyć go synem rodziła córki. Edward John Spencer wielokrotnie narzekał, był sfrustrowany brakiem męskiego dziedzica i coraz częściej sięgał po alkohol. W związku pary pojawiła się przemoc. W końcu 20 maja 1964 roku na świat przyszedł upragniony dziedzic Charles Edward Maurice Spencer, ale narodziny syna tylko czasowo poprawiły stosunki między rodzicami.
Czytaj także: Miała 36 lat, osierociła synów i pogrążyła w żałobie miliony ludzi. Tak wyglądało życie księżnej Diany
W końcu Frances miała dość bycia traktowaną jako kobieta, mająca wyłącznie rodzić dzieci. Postanowiła więc poszukać miłości gdzie indziej. Wybrankiem jej serca został zapalony żeglarz Peter Shand-Kydd. Zakochała się w nim od pierwszego wejrzenia, ale był jeden problem - on był szczęśliwym mężem i ojcem trójki małych dzieci. Mimo to oświadczyła zdumionemu Spencerowi, że chce rozwodu i zażądała opieki nad dziećmi.
Hrabia Spencer widząc, jak wiele może stracić dostrzegł, że jednak to Frances jest miłością jego życia i postanowił ją odzyskać. W końcu mu uległa i wzajemnie próbowali odbudować wspólne relacje. Spencer nie mógł jednak znieść, że Frances w trakcie trwania ich związku znalazła ukojenie w ramionach innego mężczyzny i znów zaczął zaglądać do kieliszka. Mama Diany nie była w stanie już dłużej tego tolerować. Odeszła, gdy przyszła księżna miała sześć lat, a jej najmłodszy brat zaledwie trzy.
Czytaj także: Wielka Brytania. Tak wyglądałaby dziś księżna Diana. Drobne zmarszczki, lekka siwizna...
Po latach księżna Diana uznawała odejście matki za największą tragedię swojego dzieciństwa. „Diana czuła się winna rozpadowi związku rodziców niejednokrotnie obwiniając się, że gdyby tak jak chciał ojciec była chłopcem, a nie dziewczynką, wszystko inaczej by się skończyło. Niejednokrotnie, schowana za drzwiami, byłam świadkiem gwałtownych kłótni rodziców, kiedy to zarówno ojciec, jak i matka używali wielu niepotrzebnych słów. Zapewne wówczas usłyszała o winie Frances ciągle rodzącej dziewczynki”, czytamy w książce Iwony Kienzler o Dianie.
Diana czuła się winna rozpadowi związku rodziców niejednokrotnie obwiniając się, że gdyby tak jak chciał ojciec była chłopcem, a nie dziewczynką, wszystko inaczej by się skończyło.
Nic dziwnego, że po latach Diana otwarcie mówiła, że jej dzieciństwo naznaczone było brakiem miłości i poczucia stabilizacji. Wspomnieniami z tego trudnego okresu jakiś czas temu podzielił się brat Diany, Charles Spencer, który za traumatyczne doświadczenia sprzed lat otwarcie obarcza matkę.
„Diana i ja mieliśmy dwie starsze siostry, które były wtedy w szkole daleko od domu, więc spędzaliśmy razem dużo czasu i rozmawialiśmy o tym, co dzieje się między rodzicami. Nasz ojciec był cichym i nieustannym źródłem miłości, ale matka nie została stworzona do macierzyństwa. To w gruncie rzeczy nie jej wina, po prostu nie była w stanie wypełnić swojej roli, dać nam tego, czego potrzebowaliśmy jako dzieci”, powiedział w rozmowie z The Sunday Times.
Szczególnie trudnym wydarzeniem było samo pożegnanie z matką, która pewnego dnia spakowała walizki i wyszła z domu. „Kiedy pakowała swoje rzeczy przed wyjazdem, obiecała Dianie, która miała wtedy pięć lat, że wróci, żeby się z nią zobaczyć. To się nigdy nie wydarzyło. Moja siostra długo czekała na nią, ale matka się nie zjawiła”, wspomina. Charles otwarcie przyznaje dziś, że trauma z dzieciństwa zaprowadziła go na terapię, w której uczestniczy od przeszło 20 lat. „Uporanie się z bólem będącym wynikiem tych doświadczeń kosztowało mnie wiele pracy. Pracy, która była trudna i niewdzięczna. Ale rezultat okazał się oczyszczający. Dzięki terapii nabrałem dystansu i zrozumiałem, że niewielu ludzi w naturalny sposób dąży do destrukcji”.
Czytaj także: Diana Spencer: od przedszkolanki do królowej ludzkich serc i księżnej, która stała się ikoną