Reklama

Gorąca debata w sieci uświadamia nam, że serial Czarnobyl przypomniał o wydarzeniu, o którym rzadko się mówiło – produkcja HBO już została uznana za najpopularniejszą w historii. I chociaż nie ma tu niesamowitych efektów specjalnych, zatrważających scenerii i drogich kostiumów, chcemy wiedzieć więcej. To prawdziwa historia o ludzkiej tragedii, o osobach, które zostały dotknięte wielką katastrofą. Jak potoczyły się losy głównych bohaterów?

Reklama

Prawdziwe życie bohaterów serialu Czarnobyl

Czarnobyl: Walerij Legasow

Radziecki chemik był jedną z pierwszych osób, które przybyły na miejsce wypadku po eksplozji w elektrowni jądrowej w Czarnobylu. Na jego barkach spoczywała ogromna odpowiedzialność – gdyby podjął błędną decyzję, chmura radioaktywnego pyłu mogłaby rozprzestrzenić się w całej Europie, a liczba ofiar wzrosłaby do milionów. Naukowiec spędził cztery miesiące na miejscu katastrofy, co znacznie osłabiło jego zdrowie. To Legasow nalegał na całkowitą ewakuację Prypeci, a także na użycie mieszaniny boru i piasku, aby uśpić płonący reaktor. Wtedy nikt nie mógł sobie wyobrazić, że uznany będzie za winnego. W sierpniu 1986 roku zaprezentował w Wiedniu obszerny raport, w którym przedstawił swoją wizję wydarzeń. Rząd radziecki uznał, że naukowiec ujawnił tajne informacje, które nadszarpnęły honor kraju, co było dla niego wielkim ciosem.

Córka naukowca przyznała później, że ojciec padł ofiarą prześladowania. Walerij Legasow zaczął działać samodzielnie, ale rządowi nie podobało się, że chemik nalega na dalsze badanie szczegółów katastrofy. Sam Legasow cierpiał na długotrwałą depresję i poważne problemy zdrowotne. 27 kwietnia 1988 roku, w drugą rocznicę wypadku w elektrowni jądrowej w Czarnobylu, znaleziono go martwego w jego mieszkaniu. Oficjalna wersja to samobójstwo, ze względu na to, że chemik nie mógł znieść ciężaru odpowiedzialności i wierzył, że nie zrobił wszystkiego, co możliwe, aby wyeliminować konsekwencje wypadku. Przyjaciele naukowca uważają jednak, że doprowadzono go do tego ciągłą krytyką i prześladowaniami ze strony służb specjalnych. Bliscy Walerija Legasowa wciąż nie mogą darować sobie tego, że nie zapobiegli tragedii.

Czarnobyl: Boris Szczerbina

Zaraz po wypadku Boris Szczerbina kierował komisją rządową powołaną przez Radę Ministrów ZSRR, w celu zbadania przyczyn i wyeliminowania konsekwencji katastrofy. Musiał także wznowić pracę jednostek, które przeżyły. Obecność w Czarnobylu wpłynęła na jego zdrowie, ale nigdy się nie skarżył. Nawet w 1988 roku, kiedy nadzorował eliminację skutków trzęsienia ziemi w Armenii, pracował bez odpoczynku. Już wtedy źle się czuł – ciągle kaszlał, wyglądał blado, nie mógł długo pozostawać w zimnie z powodu rosnącej temperatury. Nie udało mu się odzyskać zdrowia po drugiej trudnej misji. Boris Szczerbina zmarł w 1990 roku.

Materiały prasowe

Czarnobyl: Ludmiła i Wasilij Ignatenko

Historia rodziny Ignatenko jest prawdopodobnie jedną z najbardziej bolesnych, jeśli chodzi o wydarzenia w Czarnobylu. 25-letni Wasilij Ignatenko przybył na miejsce katastrofy w nocy 26 kwietnia. Wtedy nikt nie wiedział, jak poważne będą skutki eksplozji, dlatego strażacy pracowali bez specjalnego sprzętu ochronnego, otrzymawszy śmiertelną dawkę napromieniowania. Wkrótce Ignatenko i jego koledzy w ciężkim stanie trafili do szpitala. Jego żona, Ludmiła, już wtedy wiedziała, że jest w ciąży, ale nie miała pojęcia, że małżonek może być niebezpieczny zarówno dla niej, jak i dla jeszcze nienarodzonego dziecka.

Stan Wasilija szybko się pogorszył. Pomimo instrukcji lekarzy i zagrożenia napromieniowaniem, Ludmila była przy ukochanym do ostatniej chwili, trzymając go za rękę. Później okazało się, że to córka rodziny Ignatenko wzięła na siebie ten ciężar – umarła kilka godzin po urodzeniu. Strażak, podobnie jak jego koledzy, został pochowany w cynkowej trumnie, a po ceremonii pożegnania grób został zalany betonem. Ludmiła Ignatenko pochowała córkę obok męża. Teraz mieszka w Kijowie, wychowuje syna i stara się nie pamiętać o tych dniach, które na zawsze zmieniły jej życie.

Czarnobyl: Leonid Toptunow

Starszy inżynier w dziale reaktorów elektrowni jądrowej w Czarnobylu jako pierwszy zauważył, do czego prowadzą działania innych inżynierów. Wdał się w konflikt z Anatolijem Diatłowem (poznaj jego historię), który nalegał na dalsze przyspieszanie reaktora, co według ekspertów doprowadziło do wypadku. Po ewakuacji był hospitalizowany. Walka o życie naukowca trwała kilka tygodni, ale jego stan szybko się pogarszał. Dawka napromieniowania była tak wysoka, że nawet lekarze, którzy próbowali pomóc Leonidowi i jego kolegom, doznali poważnych oparzeń. Zmarł z powodu ostrej choroby popromiennej.

Czarnobyl: Aleksandr Akimow

To właśnie Aleksandr Akimow stał za pulpitem sterowniczym w pamiętną noc. Zrozumiał, co może się wydarzyć, dlatego nacisnął przycisk awaryjnego wyłączenia reaktora, ale nie zapobiegło to tragedii – zgodnie z wspomnieniami personelu elektrowni, w tym momencie nastąpiła eksplozja. Dopiero po ustabilizowaniu stanu czwartego bloku on i jego koledzy opuścili miejsce wypadku, dlatego nie uniknął śmiertelnej dawki napromieniowania.

Przez dwa tygodnie lekarze walczyli o życie Akimowa, ale jego stan szybko się pogarszał. Szef nocnej zmiany zmarł w szpitalu w Moskwie 14 dni po wypadku. Do końca powtarzał te same słowa: „Wszystko zrobiłem dobrze. Nie rozumiem, dlaczego to się wydarzyło”. Podobnie jak jego koledzy, został pochowany w specjalnej trumnie cynkowej. Później eksperci udowodnili, że naukowiec rzeczywiście działał poprawnie, ale nie mógł uniknąć wypadku.

Czarnobyl: Aleksiej Ananenko, Walerij Bezpałow, Boris Baranow

Likwidatorzy wiedzieli, że konieczne jest otwarcie zaworów zbiornika wody, aby zapobiec nowej eksplozji, która mogłaby zabić miliony ludzi. Jednak zanurzenie w radioaktywnym płynie mogło spowodować śmierć wszystkich uczestników operacji. Mimo to Aleksiej Ananenko, Walerij Bezpałow i Boris Baranow zaryzykowali życiem i pomyślnie wypełnili powierzoną im misję. Nurkowie-bohaterowie otrzymali poważną dawkę napromieniowania, ale pomimo błędnych informacji – wszyscy przeżyli.

Boris Baranow zmarł w 2005 roku z powodu ataku serca, ale jego koledzy Aleksiej Ananenko i Walerij Bezpałow wciąż żyją. W 2018 roku Petro Poroszenko nagrodził bohaterów orderem Za Odwagę, po raz kolejny podkreślając ich nieoceniony wkład w eliminację skutków wypadku.

Materiały prasowe HBO

Czarnobyl: Wiktor Briuchanow

Dyrektor elektrowni jądrowej w Czarnobylu był wielokrotnie wybierany na członka Biura Politycznego. Sytuacja zmieniła się po tragicznych wydarzeniach. 3 lipca 1986 roku Briuchanow został wydalony z członków KPZR „za poważne błędy i niedociągnięcia w pracy, które doprowadziły do wypadku z poważnymi konsekwencjami”. Dyrektor nie uważał się za jedynego sprawcę tragedii.

Pomimo argumentów, został skazany na 10 lat pozbawienia wolności, a karę odbywał w kolonii generalnego reżimu. W więzieniu Wiktor Briuchanow musiał stawić czoła agresji ze strony innych więźniów, ponieważ w tym czasie winni wypadku w Czarnobylu byli uważani za wrogów ludu. Podobnie jak wielu jego kolegów, wkrótce został zwolniony ze względów zdrowotnych. Niemal natychmiast po tym powrócił do Czarnobyla, gdzie został ciepło przyjęty przez mieszkańców. Później kontynuował pracę w dziedzinie energetyki Ukrainy. Pomimo dużej dawki napromieniowania, wciąż żyje i przeszedł na emeryturę dopiero kilka lat temu.

Czarnobyl: Nikołaj Fomin

Główny inżynier elektrowni jądrowej w Czarnobylu był doświadczonym pracownikiem o doskonałych osiągnięciach. Mimo to nie udało mu się ani zapobiec wypadkowi, ani zminimalizować jego konsekwencji. W przeciwieństwie do wielu kolegów czuł się winny z powodu tego, co się stało. Nikołaj Fomin był aktywnie zaangażowany w badania następstw wypadku, ale wkrótce został aresztowany. Podczas długich przesłuchań sądowych nie był w stanie wytrzymać napięcia. Zmagał się z problemami psychicznymi, i próbował popełnić samobójstwo.

Reklama

Po dwóch latach pozbawienia wolności Fomin wylądował w więziennej klinice psychiatrycznej. Krewni zdawali sobie sprawę, że taki szpital negatywnie wpłynie na jego samopoczucie, dlatego nalegali, aby były inżynier został przeniesiony do zwykłej placówki. Tam stopniowo się regenerował. Przez lata pracował w innej elektrowni jądrowej, ale najważniejsza jest dla niego rodzina. Fomin stara się nie pamiętać o tym, co spotkało go w Czarnobylu.

East News
East News
Reklama
Reklama
Reklama