Sąsiedzi poruszająco o Krzysztofie Krawczyku: „Czujemy się jakby ubyło kawałka nas samych”
„Odeszła część naszego świata”, wspominają artystę
Krzysztof Krawczyk swoją muzyką jednoczył pokolenia, czarował słuchaczy ciepłym głosem. Z miejsca zaskarbiał sobie sympatię publiczności, ale wszyscy zgodnie przyznają, że nie chodziło tylko o jego niesamowity talent, ale o dobre serce. To dobro z niego emanowało. Zawsze uśmiechnięty, pomocny i naturalny… Taki był. Wspaniały artysta, ale przede wszystkim niesamowity człowiek, który potrafił słuchać. W poruszających słowach o Krzysztofie Krawczyku opowiadają jego sąsiedzi. Nie ukrywają, że śmierć artysty była dla nich potężnym ciosem.
Sąsiedzi poruszająco o Krzysztofie Krawczyku
Nikt nie mógł uwierzyć, że odszedł. Krzysztof Krawczyk kilka dni temu wyszedł ze szpitala, uspokajał fanów, że czuje się już dobrze i cieszył się, że w końcu spędzi czas z ukochaną żoną, Ewą. Nic nie zapowiadało tragedii… Niestety stan muzyka pogorszył się w poniedziałek wielkanocny… Wokalisty nie udało się uratować. W rozmowie z Onet.pl żona muzyka, Ewa Krawczyk wyznała, że powodem jego śmierci nie był koronawirus.
Trudno pogodzić się z jego stratą. Przyjaciele, artyści, fani żegnają go w sieci wyjątkowymi wspomnieniami. Także sąsiedzi Krzysztofa Krawczyka wyjawiają w rozmowie z dziennikiem Fakt: „Czujemy się, jakby odszedł ktoś z najbliższych. Ktoś z rodziny. Jakby ubyło kawałka nas samych. Odeszła część naszego świata”.
Zobacz też: Natalia Kukulska w poruszającym wpisie wspomina Krzysztofa Krawczyka
Muzyk pod Łodzią stworzył swój azyl. Tutaj odpoczywał, regenerował siły i szybko stał się częścią tej społeczności. Krzysztof Krawczyk z pasją i zaangażowaniem uczestniczył w życiu mieszkańców. Nie wywyższał się, nie uważał się za gwiazdę. Spędzał czas na pogawędkach z sąsiadami, służył pomocą, interesował się tym, co działo się w okolicy, regularnie chodził do kościoła.
„Zawsze udzielał się bardzo dużo w kościele. Śpiewał pięknie z nami na mszach, na pasterce”, podaje Fakt. Krzysztof Krawczyk współorganizował festyny z okazji święta 15 sierpnia, na które zapraszał swoich kolegów z estrady, promował młodych artystów. Na końcu sam występował.
Sąsiedzi mówią o nim: Człowiek wielkiego serca
Mieszkańcy zawsze mówili o nim „Nasz pan Krzysio”. „Uwielbiam piosenki Krzysztofa Krawczyka, a kiedy trafiła się okazja, żeby kupić działkę przy równoległej ulicy, byłam zachwycona. (...) Gdy już zamieszkałam w Jedliczu, jako nowa sąsiadka napisałam kartkę z powitaniem i zaproszeniem na filiżankę kawy. Jakież było moje zaskoczenie, kiedy zadzwonił telefon, a w słuchawce usłyszałam: „To ja. Krzysztof Krawczyk”, wspominała znajomość z Krzysztofem Krawczykiem sąsiadka, pani Iwona Ambroziak.
Sprawdź też: Rodzina spełni ostatnią wolę Krzysztofa Krawczyka. Artysta szczegółowo zaplanował swój pogrzeb
Trudno im sobie wyobrazić, że nie spotkają go na swojej drodze, nie zamienią już ze sobą słowa. Sąsiedzi podkreślają, że muzyk zostawił po sobie piękną spuściznę. Dzięki swojej twórczości będzie żył w pamięci fanów.
„Człowiek wielkiego serca. I taki prawdziwy. On nie udawał grzecznego, wierzącego. On taki był. Krzysztof to był człowiek świata. Cały świat zjechał, a tu w Jedliczu osiadł. A teraz część tego świata zabiera z sobą. Będzie nam go bardzo brakowało”, mówią sąsiedzi w rozmowie z Faktem.