Łączyło ich silne i głębokie uczucie. Później Kora zdradziła Ryszarda Terleckiego na jego oczach
Tak wyglądał związek wokalistki ze znanym politykiem PIS-u
Pod koniec lat 60. Ryszard Terlecki, obecnie wicemarszałek Sejmu z ramienia Prawa i Sprawiedliwości, był w związku z Korą. Był także członkiem znaczącej hipisowskiej społeczności w Krakowie i posługiwał się pseudonimem „Pies”. To właśnie tam poznał Olgę Ostrowską, która wielką karierę miała dopiero przed sobą... Połączył się krótki, ale namiętny i gorący romans. Poznajcie najnowsze fakty o ich relacji.
Kora o związku z Ryszardem Terleckim
Był maj 1968 roku. Ryszard Terlecki miał 19 lat i był studentem pierwszego roku historii na Uniwersytecie Jagiellońskim. Jak się wydaje, wyznawane wówczas przez niego poglądy były zgoła odmienne od tych, które głosi dzisiaj. Był w końcu liderem ruchu hipisowskiego w Krakowie. Ona dopiero co do formacji dołączyła. Była od niego o dwa lata młodsza i uczyła się w liceum. Lubiła otaczać się mężczyznami. Atmosfera lat 60. i 70. sprzyjała otwartości na miłość. Hipiska momentalnie zrobiła na mężczyźnie piorunujące wrażenie.
„Spodobała mi się od razu — szczupła, śliczna dziewczyna, ciemne długie włosy splecione w dziwne warkoczyki. Przyszła w kolorowej sukience, na szyi miała dużo różnych korali, na rękach błyskotki i bransolety. Prawdziwa hipiska. Ja też byłem hipisem, ale ubierałem się normalnie, chociaż miałem dzwoneczek na szyi, korale i opaskę na włosach", opowiadał Ryszard Terlecki w rozmowie z twórcami biografii o zmarłej artystce.
Dzieliło ich wiele, przede wszystkim życiowe doświadczenia. On pochodził z konserwatywnego domu z tradycjami. Ona wychowywała się w biedzie w domu dziecka. Jednak połączyły ich te same wyznawane wartości i ideały, bunt przeciwko otaczającej rzeczywistości. „[...] Rozumiała wszystko, co się działo wokół, choć była dopiero w liceum. To nas chyba zbliżyło. Miałem dziewiętnaście lat, Kora siedemnaście. Była ważną kobietą w moim życiu, choć przecież nie pierwszą. Ale na pewno pierwszą, z którą byłem związany w czasach hipisowskich. Kora była niezwykła", dodawał polityk w tym samym wywiadzie.
Tym, co jeszcze połączyło niezwykłą parę, była młodzieńcza, nieokiełznana namiętność, o której wokalistka opowiedziała po latach.
„Byłam zapatrzona w niego i obchodziło mnie jedynie to, żeby być z nim. W dużej mierze nasz hipisowski związek opierał się na ostrym seksie”, zdradziła w biografii Kora i Maanam: podwójna linia życia, wydanej w 1998 roku.
Razem pojechali m.in. na pierwszy hipisowski zlot w Mielnie w 1968 roku. Oczywiście autostopem... Uwielbiali spędzać czas na krakowskich Plantach. Słuchać muzyki, imprezować. „Tak bardzo się wtedy zakochałam, że straciłam swoją osobowość, zatraciłam siebie”, podkreślała Olga Jackowska. Zdradziła również, że „kleiliśmy się też przez krótki czas”. W slangu hipisowskim oznaczało to wąchanie kleju.
Co przyszłą gwiazdę urzekło wówczas w Ryszardzie Terleckim, nazywanym „Psem”? „Pochodził z inteligenckiej rodziny. Wokół niego wytworzyła się taka aura poety, jeszcze uroda hiszpańska, do nazwiska dodawał sobie von... i nazywał się Ryszard von Terlecki. Co tu dużo mówić, na pewno mi to imponowało, pozował na takiego dandysa, ładnie się ubierał”, opisywała ze szczegółami w książce „Hipisi w PRL-u” autorstwa jej długoletniego partnera a później męża Kamila Sipowicza, wydanej w 2008 roku.
Byli razem rok. Związek zakończył się w atmosferze skandalu. Artystka określiła psychiczne połączenie między nimi jako „intelektualny układ sadomasochistyczny”. Kora wyjawiła, że rozstanie nastąpiło na skutek... zdrady, której na oczach Ryszarda Terleckiego miała się dopuścić.
„Zbuntowałam się przeciwko temu i znalazłam sposób, żeby się z tego wyzwolić. Po prostu zdradziłam go na jego oczach. Od razu poczułam się całkowicie wyzwolona. Z „Psem” rozstałam się, bo bardzo mnie dręczył”, ujawniła. Krótko potem poznała Marka Jackowskiego, z którym stworzyła legendarny Maanam oraz rodzinę...
Czytaj także: Opuściła syna, gdy ten był małym chłopcem. Majka Jeżowska nie mogła sobie tego wybaczyć
Krakowskie Krzysztofory ,Tadeusz Kantor /na zdjęciu z prawej/gości kontestującą młodzież lat 60-tych .W lewym rogu Kora oparta o ścianę .Kilka lat później wybije się na niezależność i wolność artystyczną wielkiego fprmatu! pic.twitter.com/bPMxF1XIk1
— Boguslaw Sonik (@SonikBoguslaw) July 28, 2018
Ryszard Terlecki o związku z Korą: piękna dziewczyna
Ryszard Terlecki najwidoczniej mocno przeżył rozstanie z Korą. Wyjechał po nim z Krakowa. Rozpoczął za namową księdza Adama Bonieckiego studia na... Katolickim Uniwersytecie Lubelskim. Jak się wydaje, to tam rozpoczęła się jego przemiana. Poświęcił się karierze naukowej, został z czasem profesorem historii. Podobno dla swoich dzieci był znacznie bardziej surowy niż jego rodzice dla niego. Córce, która była nastolatką, miał zabronić słuchania punk rocka i noszenia dredów. „Potem Pies wróci na studia. Tyle że zmienia uczelnię, przenosi się na KUL. Namówi go do tego ksiądz Adam Boniecki, marianin, publicysta „Tygodnika Powszechnego", duszpasterz akademicki przy kościele Świętej Anny. Na łamach pisma Boniecki pisze, że hipisi "o przystosowaniu mówią z odrazą i odcieniem pogardy. […] Stwierdzają z zadumą: wolność to robienie tego, co się chce. Swoje istnienie uważają za fakt artystyczny". Na KUL-u Pies pozna komandosów – organizatorów studenckich protestów marcowych, relegowanych z uczelni warszawskich. To spotkanie jest fundamentalne: uzmysłowi Terleckiemu, że opozycja może oddolnie podkopywać ustrój", czytamy w „Się żyje. Kora. Biografia".
Po latach wrócił do romansu sprzed lat. W wywiadzie podkreślił, że Kora „była piękną dziewczyną”. Wyznał także, że gdy artystka śpiewała Boskie Buenos to „ciarki przechodziły mu po plecach”. Obecny wicemarszałek Sejmu wypowiedział się po raz ostatni o związku z wokalistką Maanamu w 2008 roku w wywiadzie dla Dziennika.
„Był maj 1968. Piękna dziewczyna. Byliśmy razem w ruchu... Bardzo lubiłem Maanam. [...] Zawsze uważałem ją za bardzo utalentowaną kobietę”, zaznaczył w rozmowie z Robertem Mazurkiem.
Czytaj także: „Wiedziałem, że będzie moja" – mówił o swojej żonie Zygmunt Chajzer. Płomienne uczucie trwa nieprzerwanie od czterech dekad
Ostatnie spotkanie Kory i Ryszarda Terleckiego
Choć z czasem ich kontakty zanikły, mieli okazję spotkać się na początku lat 90. Trwała wówczas kampania prezydencka Tadeusza Mazowieckiego, w którą Kora aktywnie się włączyła. „Ona siedziała przy jakimś stoliczku i zbierała dla niego podpisy. Ja byłem oczywiście wałęsowcem. Zamieniliśmy kilka słów”, zdradził. Później ich kontakt urwał się całkowicie.
On z czasem rozpoczął karierę polityczną i związał się z prawicą, ona zaś w latach 90. wyrosła na ikoniczną postać dla środowiska o lewicowych poglądach i przekonaniach. W „Hipisach PRL-u” wspominała, że gdy zobaczyła twarz byłego ukochanego na wyborczym billboardzie, była w szoku. Nie mogła uwierzyć w to, jaką przemianę przeszedł.
„Przyśnił mi się, mówię mu: co oni ci zrobili, przecież ty jesteś taki ładny mężczyzna, co oni ci zrobili, chyba cię nie lubią. A to niestety skrzeczy rzeczywistość. Nie widziałam go... Nie wiedziałam, że tak można się zmienić na niekorzyść... A Amok wygląda fascynująco...”, zwierzała się gorzko. „Terlecki to nie tylko osobiste rozczarowanie Kory. Jest i profit: dzięki Psu pozna ona Teresę, muzykolożkę, kiedyś po uszy i z wzajemnością zakochaną w Terleckim. Teresa z Korą po raz pierwszy spotkają się w Rabce, w sierpniu 1982 r., na urodzinach Mateusza, starszego syna Kory, i jego rówieśniczki, Weruszki, córki Joanny Braun, scenografki. Kora podejdzie do Teresy, przedstawi się, powie: "Coś nas łączy, obie byłyśmy z Psem, nie zasłużył na żadną z nas. Kora jest starsza od Teresy. Pierwsza była z Terleckim pod koniec rządów Gomułki, druga u schyłku Gierka. Opowiedzą sobie o tym, że Pies potrafił pisać epickie listy, wielostronicowe, chwytające za gardło i serce. Że miał skłonność do frazy: "Jesteś mi przeraźliwie bliska". Nastrój erotyzmu budował uważnym, głębokim, przeszywającym spojrzeniem w oczy. Emocjonalnie przyciągał i odpychał – doprowadzał do tego, że kobieta robiła, co chciał, mimo że sama tego nie chciała. W relacji intymnej przyjmował pozycję stratega dążącego do osiągnięcia celu. Działał jak myśliwy. Byłe dziewczyny Psa zaprzyjaźnią się. Teresa wspiera Korę, kiedy jej małżeństwo z Markiem wisi na włosku, Kora jest przy Teresie, gdy ta rodzi, a wcześniej boryka się z problemami zdrowotnymi. Ich kontakt urwie się na początku lat 90., gdy Teresa wyemigruje do Austrii", dodaje Katarzyna Kubisiowska.
Po raz ostatni mieli się spotkać dwa lata przed śmiercią Kory, w 2016 roku. Przypadkowo, na warszawskiej ulicy. Wymienili serdeczności i poszli dalej. Każde w swoją stronę...
Czytaj także: Anna Jantar i Irena Jarocka – to dwie wielkie gwiazdy lat 70. Jak naprawdę wyglądały kulisy ich relacji?
Od lewej Kora, jeszcze nie Jackowska, Pies - Ryszard Terlecki, wasz uniżony sługa, Galia - Grażyna Sewiołek pic.twitter.com/HTUxxz5y0B
— Starosta Melsztyński, z chamów (@StMelsztynski) November 12, 2015
Kora i Ryszard Terlecki — historia miłości. Nowe informacje z książki „Się żyje. Kora. Biografia"
Na swojej drodze stanęli w 1968 roku na Plantach. To właśnie Ryszard Terlecki wprowadził przyszłą wokalistkę w środowisko hipisowskie. Później zabrał Korę na pierwszy hipisowski zlot. Kora była nim zafascynowana. Imponowało jej też między innymi to, że Ryszard studiował historie na Uniwersytecie Jagiellońskim. Co więcej, publikował wiersze w „Dzienniku Polskim”.
Lubili spędzać ze sobą czas. Regularnie chodzili na obiady i rozmawiali ze sobą godzinami. Nie unikali filozoficznych przemyśleń. Wieczorami zaś odwiedzali kluby muzyczne. Poza głębokim uczuciem, łączył ich namiętny seks. Autorka biografii pisze: „Poza tym robią to, co zakochana para: uprawiają seks. Kora w tej sferze to debiutantka. On zachęca do eksperymentów, lubi mocne doznania. Powtarza Korze: „Bądź taka, nie bądź taka, bądź taka, bądź taka, nie bądź taka”. Tę właśnie frazę wpisuje dorosłym, zamaszystym pismem do jordanowskiego pamiętnika Kory. Niby niewinna wyliczanka, a między słowa wpleciona jak zaklęcie destrukcja. Z czasem Kora tę frazę rozwinie w piosenkę, która w 1989 r. znajdzie się na płycie Maanamu „Się ściemnia", czytamy.
Z czasem doszły też narkotyki. „Kleiliśmy się" – wspominała Kora. I ma na myśli środki odurzające. Bo Pies odkrywa przed swoją dziewczyną nie tylko sferę seksu, wprowadza ją także w świat narkotyków. Już w czasie zlotu w Mielnie głosi z emfazą, że narkotyki mogą być drogą do wolności. Razem z Korą wędrują tą psychodeliczną drogą. Pierwszy raz wezmą coś w Zakopanem, w plenerze. Wkoło zielono, błogo, w głowie – karuzela”, dodaje autorka książki.
A jak wyglądał koniec ich relacji? Zaczęło się od tego, że „z grupą znajomych Pies i Kora pójdą pewnego dnia do malarza Piotra Marka, kolegi mieszkającego przy Tarłowskiej, przecznicy Zwierzynieckiej. Odbiją się od drzwi – nie są mile widziani na tej akurat proszonej domówce. Gdy odchodzą, ktoś rzuci do kosza niedopałek, zapalą się śmieci, dym osmali futrynę. Następnego dnia dzielna Milicja Obywatelska dokona oględzin miejsca wykroczenia, zrobi zdjęcia, spisze protokół, wytropi przestępcę. W rezultacie Pies zostaje oskarżony o spowodowanie zagrożenia pożarem i w lutym 1970 r. na miesiąc trafia do aresztu przy Montelupich. Najpierw obcinają mu włosy, potem ruszają przesłuchania – jest wypytywany o narkotyki, dezerterów, kontakty z Kościołem i cudzoziemcami. W sprawie Psa przesłuchiwana jest i Kora. Weźmie winę na siebie, powie, że to ona wznieciła ogień. Psu to wiele nie pomoże, Korze nie zaszkodzi, ale sam ten akt odwagi zrobi na nim wrażenie", pisze autorka.
Ich związek kończy się po roku. Z przytupem. „Tym większe, że ich związek wcześniej rozpada się z hukiem. Kora czuje się manipulowana, a Rysiek inaczej traktować kobiet nie potrafi. Kora ucina toksyczną więź – radykalnie i bez możliwości naprawy. Urządza publiczną scenę: w Krzysztoforach, na oczach Psa, za kotarą, kocha się z hipisem o pseudonimie Hugo – statystą z Teatru Starego. Hugo od dawna durzy się w Korze, śle jej wiersze Stachury jako swoje. To z nim w 1969 r. Kora jedzie ze Świnoujścia do Międzyzdrojów, gdzie uczestniczą w studenckim festiwalu FAMA. Kora śpiewa na stopie „Blowin’ in the Wind" Dylana. Hugo dla Kory to nikt na serio. A Pies po miesięcznym pobycie w więzieniu zostaje w kajdankach odwieziony do szpitala psychiatrycznego w Kobierzynie. Przebywa na oddziale kierowanym przez doktorkę Noemi Madejską, sprzymierzeńczynię oryginałów, która wypisuje mu kolejne przepustki, dzięki czemu pacjent przez trzy miesiące przebywa głównie poza szpitalem”, pisze Katarzyna Kubisiowska.
Źródło: Fakt.pl, Wp.pl, książka "Się żyje. Kora. Biografia"
1 z 6
Kora, Olga Jackowska, koncert zespołu Maanam, Kraków, 06.08.1994 rok
2 z 6
Ryszard Terlecki i Kora byli parą na przełomie lat 60. i 70.
(na zdjęciu wicemarszałek Sejmu z prezesem PiS, Jarosławem Kaczyńskim)
4 z 6
Ryszard Terlecki i Kora rozstali się ponoć z powodu... zdrady, której na oczach przyszłego polityka dopuściła się artystka.
(na zdjęciu wicemarszałek Sejmu z premier Beatą Szydło)
6 z 6
Kora z kolei ujawniła szczegóły związku z Ryszardem Terleckim w biografii, którą wydała w 1998 roku.