Reklama

Nagła śmierć szwedzkiego DJ Avicii wstrząsnęła tysiącami jego fanów. Muzyk od kilku lat miał problemy z trzustką i ze względu na stan zdrowia przestał koncertować. Początkowo spekulowano, że to choroba oraz nadmiar alkoholu przyczyniły się do jego śmierci. Zaledwie kilka dni temu rodzina zmarłego 28-letniego DJ-a ujawniła, że Tim Bergling popełnił samobójstwo.

Reklama

Rodzina DJ-a Avicii chciała mu pomóc

Ciało Aviciego odnaleziono 20 kwietnia w mieście Muscat w Omanie. Dopiero po kilka dniach ujawniono, że DJ odebrał sobie życie – przeciął żyły i wykrwawił się na śmierć. Prawdopodobnie użył do tego szkła z potłuczonej butelki po winie, podał serwis TMZ.

Muzyk od dawna cierpiał na problemy natury psychicznej. Odczuwał lęk przed występami przed dużą publicznością, objawiało się to atakami paniki przed wyjściem na scenę. Radził sobie z nimi jedynie, spożywając alkohol. To z doprowadziło jednak do ostrego zapalenia trzustki. Ostatecznie Avicii całkowicie zrezygnował z koncertów. W jednym z wywiadów przyznał, że długo nie radził sobie ze stresem, trybem życia i środowiskiem, jakie go otacza. „Podróżujesz, żyjesz na walizkach, wszędzie, gdzie jedziesz, jest pełno alkoholu. To dziwne, gdy nie pijesz (…). „Wpadłem w taki nawyk – żeby dodać sobie pewności siebie, musiałem mieć alkohol. Zacząłem być od niego zależny”, wyznał.

Reklama

Kiedy porzucił scenę, wydawało się, że najgorsze ma za sobą. Jednak jego rodzina wiedziała, że tak naprawdę demony go nie opuściły. Szwedzki dziennik Stoppa Pressarna podał, że po ostatniej rozmowie telefonicznej z Timem w dniu jego śmierci, wiedzieli, że sytuacja jest niebezpieczna. W momencie, kiedy popełnił samobójstwo, byli już w drodze do Omanu, by mu pomóc. Niestety wylądowali o dwie godziny za późno.

Facebook @Avicii
Facebook @Avicii
Reklama
Reklama
Reklama