Reklama

Po rozpoczynającym galę występie Justina Timberleka, na scenę Teatru Dolby wyszedł główny prowadzący, Jimmy Kimmel. Zaczął dosyć politycznie relacjonując prośbę Akademii, by w swoich wypowiedziach wtrącał refleksje, które mogłyby zjednoczyć obywateli USA, co jest bardzo trudne po niedawnych wyborach prezydenckich. Niestety, stwierdził, że nie potrafi tego zrobić. Następnie dodał: "Dzięki Donaldowi Trumpowi Oscary nie są dziś rasistowskie. Czarni są w NASA, a biali robią jazz", nawiązując do ubiegłorocznej sytuacji oraz do filmów „La la Land" i „Moonlight".

Reklama

W dalszej kolejności przekonywał, że wiele osób z sali teatru podczas odbierania statuetek, będzie miało możliwość wtrącenia paru słów o sytuacji politycznej w kraju i na świecie, co zapewne na drugi dzień skomentuje Donald Trump na Twitterze siedząc na toalecie.

Polecamy też: Oscary 2017: Meryl Streep ma najwięcej nominacji. A kto dostał najwięcej statuetek w historii?

Po oklaskach widowni mówił o poszczególnych nominowanych aktorach. Meryl Steep nazwał „najbardziej przecenianą aktorką w historii" i poprosił dla niej o „niezasłużone brawa" – wszyscy nagrodzili artystkę owacjami na stojąco. W ten sposób Kimmel odniósł się do ostatniego spięcia między aktorką, a prezydentem. Przypominając: Streep na niedawnej gali rozdania Złotych Globów podczas odbierania statuetki otwarcie skrytykowała Donalda Trumpa, mówiąc m. in. „Brak szacunku wywołuje brak szacunku, przemoc rodzi przemoc. Kiedy ktoś silny używa swojej pozycji do krzywdzenia innych, przegrywamy my wszyscy". Wówczas, na drugi dzień, sam zainteresowany napisał o niej na Twitterze: „Meryl Streep, jedna z najbardziej przereklamowanych aktorek w Hollywood, nie zna mnie, ale zaatakowała mnie wczoraj wieczorem na rozdaniu Złotych Globów", wcześniej nazywając ją „marionetką wielkiej przegranej, Hillary".

Polecamy też: Oscary 2017. Zobacz gwiazdy na czerwonym dywanie! Kto zachwycił stylizacją, a kto zaliczył wpadkę?

Podczas gali miały miejsce również uwagi o imigrantach. Prowadzący, komentując nominację francuskiej aktorki, Isabelle Huppert grającej w "Elle", powiedział: "Dobrze, że urząd imigracyjny Cię wpuścił. Wprawdzie nie widzieliśmy Twojego filmu, za który jesteś nominowana, ale na pewno jest świetny. Byłaś niesamowita". Następnie jeden z nagrodzonych za najlepszą charakteryzację podkreślił to, że jest Włochem, a swoją nagrodę zadedykował wszystkim imigrantom.

Polecamy też: Upadek Lawrence, naćpani aktorzy czy namiętny pocałunek? Oto największe wpadki oscarowej ceremonii

Odczytane zostało także oświadczenie nagrodzonego reżysera, Asghara Farhadiego, w którym podkreślił, że jego nieobecność na gali to sprzeciw wobec sankcji, które Donald Trump nałożył na mieszkańców sześciu krajów, zabraniając im wjazdu na teren USA. Wszyscy wówczas usłyszeli, że filmowcy zajmują się wzbudzaniem empatii w ludziach, a teraz "potrzebujemy tej empatii bardziej niż kiedykolwiek". Odczyt spotkał się z żywą reakcją publiczności.

Również wręczający nagrodę w kategoriach: „Najlepszy Film Animowany Krótkometrażowy’’ i „Najlepszy Film Animowany Długometrażowy’’ wyznał, że pochodzi z Meksyku i jest przeciwko obecnej polityce oraz stawianiu murów.

Polecamy też: Oscary 2017. Relacja na żywo

Na miano najzabawniejszego momentu wieczoru zdecydowanie zasługuje ten, gdy Jimmy Kimmel dodał na profilu Donalda Trumpa na Twitterze post z pytaniem czy prezydent śpi (ponieważ do tamtej pory nie skomentował jeszcze wydarzeń na gali) dopisując hasztag #Merylsayhi

Największą wpadką natomiast było wręczenie Oscara w najważniejszej kategorii, czyli Najlepszy Film, obrazowi "La La Land", gdy po chwili okazało się, że właściwym wygranym jest "Moonlight". Pomyłka była spowodowana podaniem wręczającym nagrody (Warrenowi Beatty i Faye Dunaway​) niewłaściwej koperty.

Reklama

Reklama
Reklama
Reklama