Reklama

Pamiętacie komedię „Zmowa pierwszych żon”? Trzy sprytne rozwódki postanawiają puścić z torbami niewiernych mężów. Aktorki: Bette Midler, Diane Keaton i Goldie Hawn śpiewają tam wielki przebój „You don’t own me”: Nie jesteś moim właścicielem/Nie mówi mi, co mam robić/Nie mów mi, co mam mówić”.

Reklama

Krystyna Prońko i Majka Jeżowska w Opolu w 1986 roku zaśpiewały bardziej lirycznie: „On nie kochał nigdy żadnej z nas”. Ale historia była podobna: odegranie się na niewiernym mężu i kochanku, pokazanie mu, że ich nie zniszczył. Bo są piękne i w świetnej formie, stoją razem na festiwalowej estradzie i śpiewają:

Przyjaciółko mego serca, wróć
on nie był wart
by przez niego niewidzialny mur
tak dzielił nas.

Nie było wtedy tabloidów ani internetu, ale i tak wszyscy wiedzieli, że chodzi o Janusza Komana, znanego kompozytora i cenionego aranżera. Byłego partnera Krystyny Prońko i byłego męża Majki Jeżowskiej. O tym trójkącie plotkowała cała Polska. A piosenka stała się hitem.

Krystyna Prońko i Janusz Koman: historia relacji

Było tak: Krystyna Prońko poznała Janusza Komana w Baku (wtedy jeszcze Związek Radziecki). Był początek lat 70. Polscy artyści masowo wyjeżdżali w trasy koncertowe do ZSRR, niektóre trwały nawet po pół roku. Nie wszyscy byli tak popularni jak Maryla Rodowicz czy „Czerwone gitary”, których przeboje śpiewał cały stadion na Łużnikach w Moskwie. Ale Prońko doceniono. Jak wspomina wokalistka, z Januszem Komanem rozmawiali podczas tego wyjazdu o muzyce i najpierw zbliżyli się muzycznie, a potem osobiście.

Tu trzeba przyznać, że Koman bardzo pomógł w wykreowaniu Krystyny Prońko. Znalazł brzmienie, które świetnie podkreślało jej głos (jeden z wielbicieli napisał: „Pani Krystyna posturę miała niewielką, a głos jak bomba atomowa”). Wylansowali razem piosenki, które były świetne muzycznie, często z pogranicza jazzu i popu, a jednocześnie przebojowe. To m.in. „Niech moje serce kołysze Ciebie do snu”, „Deszcz w Cisnej”, i piękna, choć zapomniana „Modlitwa o miłość prawdziwą” („Kiedy ja siedzę w kinie, a on na tym filmie, dotyka jej ust, cała drżę…”).

Zobacz też: Krzysztof Klenczon w Polsce był idolem, a w Chicago taksówkarzem. Oto historia jednej znajomości

Majka Jeżowska: romans z Januszem Komanem

Majka Jeżowska wchodzi do tej historii na przełomie lat 70. i 80., jako uczennica Krystyny Prońko w Wyższej Szkole Muzycznej w Katowicach. Dzieli je 13 lat, ale bardzo się lubią, a potem nawet przyjaźnią. Krystyna Prońko pomaga jej wejść w świat show-biznesu, dzieli się znajomościami. Jest świeżo po rozstaniu ze swoim partnerem Januszem Komanem, leczy rany, opowiada przyjaciółce o związku. Majka słucha zwierzeń, ale nie mówi, że sama niedawno… poznała Janusza Komana i zakochała się w nim, że chce z nim być.

To wersja oficjalna, w nieoficjalnej Majka Jeżowska odbija ukochanego przyjaciółce.

W gruncie rzeczy sytuacja, jakich w życiu niemało, co oczywiście niczego nie usprawiedliwia. Zawsze kogoś się w takim trójkącie traci, z reguły w gruzy idzie przyjaźń. Tu jednak było nieco inaczej. Gdy Krystyna Prońko dowiaduje się o romansie, jest zszokowana, próbuje zniechęcić Majkę Jeżowską do muzyka, odradza związek. Po wielu latach w rozmowie z „VIVA!” Majka Jeżowska wspomina: „Choć jej związek z Januszem nie istniał od dawna, postrzegałam jej zachowanie jako kobiecą zazdrość. Nie chciałam słuchać, że to nie jest facet dla mnie. (Ona) dobrze go znała i wiedziała, na co go stać”.

Zobacz też: Krystyna Prońko - jej fani mówią, że miała głos jak bomba atomowa. Co dzisiaj słychać u piosenkarki?

Ślub z brutalem, dziecko, mnóstwo kłopotów

Przyjaciółki więc się rozstają. W 1980 roku 20-letnia wtedy Majka Jeżowska wybiera Janusza Komana, bierze z nim ślub, na świat przychodzi ich dziecko, syn Wojtek (dziś producent i reżyser, który zresztą nosi nazwisko mamy – Wojciech Jeżowski). Powiedzieć, że w tym związku się nie układa, to nic nie powiedzieć. Po roku wspólnego życia Koman bije żonę tak, że ta ląduje w szpitalu z wylewem krwi do strun głosowych. Dramat dla kobiety i wokalistki, bo może od tego stracić głos. Koman uderzył ją w gardło. Krystyna Prońko na wieść o tym, że jej dawna przyjaciółka wylądowała w szpitalu, przełamuje się:

„Krysia zadzwoniła do szpitala, usłyszałam: »Majka, powiedz mi tylko, czy to ma coś wspólnego z Komanem?«. Gdy przytaknęłam, od razu przyjechała. To był powrót. Poczułam, jak spada mi z serca kamień. Zobaczyłam, że nasza relacja była na tyle silna, że żaden facet jej nie zmąci. Postanowiłyśmy sobie, że żaden facet nie stanie już między nami – mówiła Jeżowska w rozmowie z „VIVA!”.

Majka Jeżowska nie miała jeszcze wtedy statusu powszechnie uwielbianej ikony piosenek dla dzieci. Była trochę w stylu Cyndi Lauper, kolorowe ciuchy, czasem ekscentryczne, wyjęte jakby z różnych szaf. W rzeczywistości z nowojorskich second-handów, gdzie kupowało się wtedy kiecki na estradę za 10 dolarów. Nie wszyscy ją lubili, ale miała osobowość i potrafiła rozbujać każdą widownię, śpiewając jeden ze swoich przebojów: „Hulali po polu i pili kakao”.

Przeczytaj też: Ewa Demarczyk była muzą Zygmunta Koniecznego, dlaczego na zawsze się rozstali?

„On nie kochał żadnej z nas…” - historia piosenki

Potem wyjechała do USA, wyszła tam po raz drugi za mąż, gdy przyjeżdżała do Polski wiele razy z mężem, kompozytorem Tomaszem Loganem. Nocowali wtedy u Prońko. Pewnego razu starsza wokalistka powiedziała: „Majka, nagrajmy razem piosenkę”. Jeżowska wspominała: „Tom miał już gotową melodię. U Krysi stało pianino i zaczęłam grać. Była zachwycona i zleciła koleżance napisanie tekstu. To był 1986 rok. Wywołałyśmy wtedy branżową sensację”.

Sam Janusz Koman, jeden z najzdolniejszych polskich muzyków tamtych lat, wyjechał do USA i niemal słuch po nim zaginął.

On teraz ma dom
o pięć tysięcy mil stąd
Na sercu nosi numer konta
klucze do Forda – śpiewały obie w piosence, która rzeczywiście wywołała sensację.

Najdziwniejsze jest to, że ich przyjaźń na dobre skończyła się dopiero po tamtym opolskim festiwalu, na którym razem wykonały tę piosenkę. Tak, jakby chciały coś wspólnie zrobić, a potem nie miały już wielkiej potrzeby kontaktu. Ponownie spotkały się dopiero w 2019 roku, gdy na festiwalu w Opolu znów razem wykonały tę piosenkę.

Jak potoczyły się ich losy? Majka Jeżowska wyszła po raz trzeci za mąż, nagrała wiele przebojów, w tym te najsłynniejsze „Na plaży fajnie jest”, „A ja wolę moją mamę , co ma oczy jak atrament”. Podobno przez wiele lat, gdy pojawiała się na koncercie fani, wołali: „Majka, śpiewaj mamę!”. Albo: „Atrament, atrament!”. W zeszłym roku przeżywała ślub syna.

Krystyna Prońko dużo koncertowała, była też radną z ramienia PO w Warszawie. Uczyła śpiewu na Uniwersytecie w Lublinie. Znany dziennikarz muzyczny Piotr Metz mówił w 2006 roku, że Prońko to wciąż głos z pierwszej piątki, czy nawet pierwszej trójki w Polsce. I że za mało było jej słychać. Teraz jest już na emeryturze.

Obie wybaczyły też Januszowi Komanowi. Dwa lata temu dla programu „Niedziela z… Krystyną Prońko” w TVP Kultura, nagrały filmik, w którym one śpiewają „On nie kochał nigdy żadnej z nas”, a Janusz Koman mówi, że kochał je obie. Majka Jeżowska zamieściła nawet zdjęcie całej trójki na Instagramie i napisała, że ta piosenka to w ogóle nie była o tym panu. A Krystyna Prońko mówiła, że to tylko legenda. Ale kto im w to uwierzy?

PAP/Krzysztof Świderski
Reklama

1987-06-28. XXV Krajowy Festiwal Polskiej Piosenki w Opolu. Nz: od lewej Majka Jeżowska, Piotr Szulc, Krystyna Prońko.

Reklama
Reklama
Reklama