Reklama

Reklama

O planach nakręcenia filmu o życiu Anny Przybylskiej mówiło się od miesięcy. Radosław Piwowarski, ojciec sukcesu aktorki czuł, że to właśnie on powinien opowiedzieć tę historię. Jego plan napotykał na wiele przeszkód, początkowo rodzina nieżyjącej aktorki nie wyrażała na to zgody. Jednak udało mu się przekonać Krystynę Przybylską, mamę Anny. Uważała ona, że jeśli ktokolwiek miałby nakręcić film o jej córce, to właśnie on, głównie ze względu na to, że był zawsze blisko z aktorką i traktował ją po ojcowsku. Okazało się jednak, że projekt został całkowicie wstrzymany.

Prace nad filmem o Ani Przybylskiej zatrzymane

Film miał nosić tytuł „Gwiazda”, trwały już przygotowania i tworzenie scenariusza. Niestety okazało się, że rodzina nie odrzuciła go. „Nie będziemy robić filmu o Ani. Rodzina i agentka aktorki storpedowały scenariusz. Jarek Bieniuk nie ma z tym nic wspólnego. Od prawnika reprezentującego rodzinę i agentkę wpłynęło oświadczenie, w którym wycofali zgodę na przygotowywanie filmu na podstawie scenariusza zaakceptowanego przez producenta, który napisał Radosław Piwowarski, podaje „Super Express”. Źródło tabloidu dodało także: „Czy ktoś inny pisze scenariusz, nie wykluczamy, ale nie wiemy”.

Zobacz także: Radosław Piwowarski o Ani Przybylskiej: Chcę zrobić prawdziwy film o niej, a nie love story z rakiem w tle

Na pewno jest to smutna wiadomość dla fanów aktorki. Jeszcze w sierpniu Radosław Piwowarski opowiedział nam o swoich planach. W rozmowie z Krystyną Pytlakowską zaznaczył, że nie chce nakręcić filmu, w którym głównym tematem będzie przedwczesna śmierć aktorki i jej heroiczna walka z rakiem trzustki:

Ktoś mi cynicznie doradzał, że ludzie pójdą do kina zobaczyć, jak ona umiera, bo śmierć jest chwytliwa. Nie chcę, żeby to było w filmie, nie chcę, żeby to był film o chorobie i śmierci, tylko o życiu i szczęściu. Radosny. Są jednak tacy, którzy uważają, że cierpienie, choroba, zły los są najbardziej kasowe.

– Przysporzą widzów?

Dokładnie. I ludzie pójdą do kina patrzeć, jak Przybylska umierała, a nie zobaczyć, jaką była fantastyczną kobietą, która do nikogo nie strzelała, nikogo nie chciała oszukać. Nie zawiodła żadnych przyjaźni i nie miała wrogów. [...] W moim filmie na końcu gwiazda umiera, bo umarła Ania Przybylska, ale właściwie to nie śmierć, tylko spotkanie z najbliższymi, z ojcem, z babcią. Ona jest ciągle młoda, piękna i mówi: „Nic mnie nie boli”.

– A ludzie chcieliby wielką love story, ona umiera a on zostaje?

Tak i niesie ją płacząc na rękach. A ja chcę zrobić film o tym, jak dziecko z marynarsko-wojskowej dzielnicy, kosmitka, zostaje gwiazdą, mieszka w Ritzu, wszyscy ją podziwiają i kochają. I to nadzieja dla każdego, że można żyć uczciwie, nie robić kariery przez łóżko, nie kraść i zdobyć ludzką miłość. Trzeba mieć tylko talent i urodę. Ale to już zależy od Boga.

– To będzie piękny film i tylko Ty powinieneś go zrealizować Ale odnoszę wrażenie, że istnieje jakieś drugie dno i ktoś chce Ci ten film podebrać dla kasy.

Nie zastanawiałem się nad tym. To byłoby zbyt bolesne. Mam nadzieje, że twoje intuicja cię zawodzi.

Reklama

Zobacz także: Radosław Piwowarski o filmie o Ani Przybylskiej: Nie chcę epatować śmiercią

Reklama
Reklama
Reklama