Janusz Józefowicz, VIVA! 3/2021
Fot. MATEUSZ STANKIEWICZ/SAMESAME
niezwykłe relacje

„Nie byłem gotowy na dzieci”. Janusz Józefowicz w szczerym wyznaniu o ojcostwie 

Artysta opowiedział o swoim dorastaniu do bycia ojcem dla Kamy, Kuby i Kaliny

Redakcja VIVA! 15 grudnia 2022 13:15
Janusz Józefowicz, VIVA! 3/2021
Fot. MATEUSZ STANKIEWICZ/SAMESAME

Żeby najstarszej córce wynagrodzić, że wciąż go nie ma, w sklepie z zabawkami w Szwecji ukradł dla niej różową walizeczkę. Był koniec lat 80. O swoim dorastaniu do bycia ojcem dla Kamy, Kuby i Kaliny opowiedział Janusz Józefowicz. Tekst Marzeny Rogalskiej został opublikowany na łamach magazynu "Uroda Życia" w lutym 2015 r. 

Janusz Józefowicz: o byciu ojcem dla Kamili i rodzicielstwie po raz pierwszy

Kiedy urodziła się moja pierwsza córka, Kamila, byłem studentem pierwszego roku Szkoły Teatralnej w Warszawie. Przed jej narodzinami przeżywałem trudne chwile, byłem wtedy związany z Teatrem Muzycznym w Chorzowie, wystawialiśmy rewie, musicale... Nagle, w 1981 r., cała idea tego teatru runęła. Razem z Danką, wtedy moją dziewczyną, kompletnie nie wiedzieliśmy, co ze sobą robić. Poczuliśmy się rozczarowani, oszukani. Wszystko rozsypało się jak domek z kart. Dokładnie w takim momencie okazało się, że Danka jest w ciąży. Postanowiliśmy się pobrać, zadzwoniłem szybko do moich rodziców, żeby przyjechali, bo ślub będzie za tydzień.

Przez pierwszy rok Danka mieszkała z Kamą w Chorzowie, starałem się jeździć do nich na weekendy, ale różnie to wyglądało. Wybuchł stan wojenny, trzeba było załatwiać zezwolenia na przejazd. A ja w szkole harowałem od rana do nocy. Masakra. Byłem u progu kariery, szukałem swojego miejsca w świecie, a tu rodzina, obowiązki. Kochałem Dankę i Kamilkę, ale bardzo rzadko dawałem im to, czego oczekiwały. Kiedy byliśmy razem, byliśmy szczęśliwi, ale mnie wciąż nie było.

A Kamilka rosła tak szybko... Może się usprawiedliwiam, ale pierwsze dziecko to dla wszystkich wyzwanie i przy nim robi się najwięcej błędów. Tak czy owak, wyrzuty sumienia stale kołatały mi się z tyłu głowy. Danka przyjechała z Kamilą do Warszawy. Pracowała w Teatrze Syrena, pomagali nam dziadkowie, rzadkie wakacje spędzaliśmy razem. Gdy Kama miała dziewięć, dziesięć lat, zacząłem wyjeżdżać z nią sam, zabierałem ją na koniec świata, na Malediwy, do Tajlandii. Mówiłem: „Mamę masz na co dzień, zróbmy coś razem”. Przez pierwsze dni zwykle było trudno, bo musieliśmy do siebie przywyknąć. Powoli uczyliśmy się siebie na nowo. To była taka, może nie do końca udana, próba nadrobienia straconych chwil.

Na moje pierwsze ojcostwo kompletnie nie byłem gotowy. Chodzi mi o taką gotowość psychiczną, żeby być odpowiedzialnym ojcem. Nikt nas tego nie uczył. Nie było i nadal nie ma kursów dla młodych ojców. A ja miałem 22 lata. Sam wyfrunąłem z domu bardzo szybko. W wieku 15 lat zamieszkałem w Lublinie na stancji, potem w bursie. To, że mam dziecko, docierało do mnie i docierało… Starałem się, ale równocześnie miałem i tyle rzeczy do zrobienia! Zaraz po szkole teatralnej było „Złe zachowanie”, jeździliśmy z tym spektaklem po całej Polsce i Europie. Uczyłem w szkole, w Berlinie Zachodnim. Pracowałem w weekendy, które powinienem był poświęcać dziecku. Najgorzej było podczas pracy nad „Metrem” – kompletnie wyłączyłem się z domowych spraw.

Przywoziłem pełne siatki prezentów, żeby Kamilce to wynagrodzić. Chociaż nie od razu było za co zrobić zakupy. Pamiętam, że po raz pierwszy ze „Złym zachowaniem” wyjechaliśmy do Szwecji. Graliśmy tam za dietę w wysokości pięciu dolarów dziennie. Pewnego dnia wszedłem do sklepu z zabawkami i zobaczyłem różową walizeczkę, w której była prawdziwa suszarka do włosów (na baterie), szminka, lusterko i szczotka do włosów. Taki zestaw dla dziewczynek.

Zobacz także: Krystyna Loska i Grażyna Torbicka: zawsze mogą na siebie liczyć. Jak wygląda relacja mamy i córki, dwóch ikon dziennikarstwa?

Z najstarszą córką, trzyletnią Kamą, w 1986 

„Nie byłem gotowy na dzieci”. Janusz Józefowicz w szczerym wyznaniu o ojcostwie 
Fot. archiwum prywatne

W Polsce nie było wówczas nic, tylko puste półki. Ubranka dla dziecka braliśmy z darów, bo brakowało pieniędzy. Jak zobaczyłem tę walizeczkę – kosztowała chyba 50 dolarów, co było dla mnie fortuną – to ją po prostu zwinąłem. Po raz pierwszy w życiu pomyślałem: „K..., to jest niesprawiedliwe! Dlaczego moje dziecko nie może czegoś takiego mieć?!”. Wyniosłem tę walizeczkę pod kurtką, trząsłem się cały jak galareta. Ale ukradłem ją dla córki. Przywiozłem do Polski, dałem jej i nie zapomnę... Mała oszalała ze szczęścia. Mam nadzieję, że „zbrodnia” jest już przedawniona.

Pamiętam wakacje z Kamilką na Malediwach. Mieliśmy tam swój bungalow, było pięknie jak w raju. Trochę ze sobą gadaliśmy, trochę czytaliśmy. W pewnym momencie pojawił się miejscowy instruktor windsurfingu, który zaczął rozmawiać z Kamą i zapytał, czy za darmo mógłby ją uczyć. Mówię: „OK, w porządku!” i leżę na plaży, obserwuję, jak on uczy Kamę surfować. Ona – ładna blondynka, taka dorastająca 12-letnia kobietka... W pewnym momencie facet do mnie przychodzi i tłumaczy, że pójdą na drugą stronę, bo tam jest lepszy wiatr. Zgodziłem się, poszli i… wtedy mnie tknęło. Myślę: „Zaraz, dlaczego z tamtej strony?! Jaki wiatr?!”. Pomyślałem, że muszę tam pójść, ale jak? Wyjdę na durnia. Wpadłem na pomysł, żeby wziąć aparat fotograficzny, powiedziałem: „To ja będę wam robił zdjęcia!” (śmiech). Stałem jak kretyn w wodzie chyba przez trzy godziny. Wtedy poczułem się ojcem! (Śmiech).

Kiedy Kama dojrzewała, mieliśmy trudne chwile. Wiele razy rozmawialiśmy na niełatwe tematy. Z czasem poukładaliśmy sobie wszystkie sprawy. Na szczęście wróciła do Polski, bo długo mieszkała za granicą. Dwa lata siedziała w Brazylii i zrobiła tam superdokument „Galumphing”, o argentyńskiej malarce, która od 10 lat żyje na odludziu, w brazylijskiej dżungli. Podoba mi się, że w tym zwariowanym świecie Kamila znajduje czas, żeby swoim bohaterom przyjrzeć się bardzo dokładnie, wnikliwie.

Ja też się zmieniłem, zrozumiałem, że kontakt z dziećmi jest przynajmniej tak samo ważny jak praca. Ale do tego trzeba dojrzeć, dorosnąć. Przez wiele, wiele lat nie wiedziałem, co to znaczy urlop. Jechałem odpocząć z rozsądku, a nie po to, żeby z kimś pobyć. Nie było mi to potrzebne. Na wszystko patrzyłem z perspektywy pędzącego pociągu.

Czytaj również: Janusza Józefowicza i jego córkę w przeszłości łączyły trudne relacje. Jak dziś wygląda życie Kamili Józefowicz?

... a tu ojciec i córka w 2013 r. Kama jest dzisiaj reżyserem

„Nie byłem gotowy na dzieci”. Janusz Józefowicz w szczerym wyznaniu o ojcostwie 
Fot. Krzysztof Jarosz/Forum

Janusz Józefowicz: jakim ojcem jest dla jedynego syna, Kuby?

Kuba urodził się w połowie lat 90. Nasza grupa teatralna okrzepła i osiadła w teatrze Buffo. Dało mi to poczucie stabilizacji, przynajmniej na jakiś czas. Myślałem: „OK, mamy swoje miejsce. Tu będziemy działać!”. Nie byliśmy już z Danką, ale pędziłem do Kuby po spektaklu, czytaliśmy razem książki i to był dla mnie fantastyczny czas. Zasuwałem tak codziennie. Z Kubą udało mi się to, co chyba nie do końca udało się z Kamą – nie przegapiłem momentu, kiedy dziecko musi wiedzieć, że jest dla ciebie najważniejsze na świecie.
Przy Kubie zawsze byłem blisko. Robiliśmy wycieczki do zoo, do Disneylandu, wszędzie... Brałem go na spacery nad Wisłę. Zrozumiałem, że wspólne przeżycia są ważne dla mnie i dla niego. Powiedziałem sobie, że nie odpuszczę tego tematu. Nie odpuszczę spraw syna.

Nie mam złudzeń: dziecko zawsze przeżywa rozstanie rodziców, ale chciałem, żeby Kuba wiedział, iż będę blisko. Raz poszedłem do szkoły, bo miał problemy z matematyką. Mówię: „Podobno matematyczka ma problemy?”. „Jakie problemy?”. „Nie potrafi mojego syna przekonać, że matematyka jest fantastyczną dziedziną wiedzy. Może jej w czymś pomóc?”. Czasem potrafię być ostry (śmiech). Ale wiedziałem, że będę po stronie dziecka. Powiedziałem: „Kuba, nie musisz mieć samych piątek!”. Zresztą uważam, że dzieci są i tak przeciążone programem nauczania – spychologia ze szkoły na dom i korepetycje, a gdzie dzieciństwo, gdzie kino, gdzie piłka?! Dlatego nie podoba mi się ta afera z sześciolatkami, które Ministerstwo Edukacji goni do szkoły. Co za bzdura?! Gdzie to dziecko ma się spieszyć?! Ono wszędzie zdąży! Niech cieszy się życiem, biega po podwórku tak długo, jak to możliwe.

Znajomi pytali mnie, czy posyłam dzieci do prywatnych szkół. Był taki czas, kiedy Kama chodziła do amerykańskiej szkoły. Zabrałem ją stamtąd, bo zrozumiałem, że to szkoła dla snobów. I nie uczono tam historii Polski, tylko Stanów Zjednoczonych. Z Kubą była potem podobna sytuacja. Jego kolega poszedł do elitarnej szkoły podstawowej w Warszawie. Kuba był w szkole w Komorowie, do której chodziły dzieciaki z okolic, ze wsi, sosny rosły na podwórku… Ja wychowałem się na wsi na Lubelszczyźnie.

Co jest najważniejsze? Przyglądać się dziecku i wychodzić naprzeciw jego zainteresowaniom. Gdy widziałem, że Kubę zaczyna coś interesować, to natychmiast to ode mnie dostawał. Kiedy kupiłem mu kamerę? Gdy zobaczyłem, że w klockach Lego dla dzieci najbardziej zajęła go kamera. Muzyka? Proszę bardzo! Sprzęt, wzmacniacze. Z Kubą mamy fantastyczny kontakt, widać, że nasze relacje są bliskie, żywe, trzymamy sztamę.

Zobacz także: Jakub Józefowicz szczerze o relacji z ojcem i Nataszą Urbańską. „Coś po nim odziedziczyłem. Obaj lubimy zawalczyć o swoje”

Z Kubą zawsze spędzał dużo czasu. Łączy ich silna więź.

„Nie byłem gotowy na dzieci”. Janusz Józefowicz w szczerym wyznaniu o ojcostwie 
Fot. archiwum prywatne

Janusz Józefowicz o najmłodszej córce Kalinie

Kalina to zupełnie inna bajka. Po pierwsze, byłem przy jej narodzinach, co już jest dużym przeżyciem. Gdy urodził się Kuba, to z Machalicą i Zamachowskim wracałem z festiwalu piosenki aktorskiej. Gdy rano dojechałem do szpitala, krzyczałem zza płotu: „Syn czy córka?”. Kalinę natomiast urodziliśmy razem z Nataszą. Można nawet powiedzieć, że ja parłem bardziej niż Natasza. Przy Kalinie byłem od początku. Już do niczego nie musiałem dojrzewać. Niczego udowadniać sobie i światu.

To wcale nie znaczy, że pracuję mniej, ale potrafię to lepiej zorganizować. Potrafię znaleźć czas na bycie z dzieckiem, na bycie w domu. Razem z Kaliną pojawił się nasz dom w Emilinie. Kiedy się urodziła, to posadziliśmy las, który rośnie razem z nią. Wszystko nabiera jakiejś harmonii, sensu i spójności. Jestem szczęśliwy, gdy do naszego domu przyjeżdżają i Kama, i Kuba. Wtedy jest super.

Janusz Józefowicz z córką Kaliną

„Nie byłem gotowy na dzieci”. Janusz Józefowicz w szczerym wyznaniu o ojcostwie 
Fot. archiwum prywatne

Myślę, że doskonalę się w swojej rodzicielskiej roli. Zaczynam inaczej traktować i rozumieć ojcostwo. Dzisiaj już wiem, że „mieć córkę” to jeszcze nic nie znaczy. My kształtujemy tego dzieciaka w sposób zamierzony i niezamierzony. Mamy naprawdę duży wpływ na to, jakie będą nasze dzieci, a co za tym idzie, jaki będzie świat. Uwielbiam, gdy budzimy się rano z Kaliną i opowiadamy sobie swoje sny. Co my tam opowiadamy?! Jakie to jest cudowne! To są momenty bezcenne, kiedy budzisz się i widzisz przy swojej twarzy twarz dziecka.

Czego nauczyłem się dzięki moim dzieciom? U Kamy imponuje mi wrażliwość i umiejętność skoncentrowania się na czymś w taki sposób, w jaki ja bym już nie potrafił. To skłania do głębokiej refleksji. Patrząc na nią, na jej filmy, zastanawiam się nad sobą. Dzięki Kubie tak naprawdę stałem się ojcem. Poczułem tę niezwykłą więź ojca z synem. A Kalina jest kompletną bombą atomową i nie wiem, co z tego wyniknie.

Czytaj również: Tak obecnie wygląda córka Nataszy Urbańskiej i Janusza Józefowicza. Kalina bierze przykład ze swoich rodziców

Janusz Józefowicz z roczną Kalinką w 2010 r.

„Nie byłem gotowy na dzieci”. Janusz Józefowicz w szczerym wyznaniu o ojcostwie 
Fot. archiwum prywatne
Patchworkowa rodzina... W mojej rodzinie sprawy potoczyły się tak, a nie inaczej. Wiem, że Kama ucierpiała najbardziej. Kiedy dorastała, nie mogłem, nie umiałem dać jej z siebie tyle, ile powinienem, chociaż kochałem Ją najbardziej na świecie. Czy ojcostwo mnie przytłacza? Nie, wręcz przeciwnie. Widzę w nim wiele radości, szczęścia. Coś metafizycznego. Pewnie zrobię jeszcze trochę przedstawień, ale za 15 czy 20 lat nikt nie będzie o nich pamiętał. A moje dzieciaki będą. Kiedy teraz patrzę na Kamilę, Kubę, Kalinę, to widzę w nich siebie. Mamy wiele podobnych cech. To jest w życiu tak naprawdę najważniejsze. Może to jest ta nieśmiertelność, o którą wszyscy się dobijamy i w którą bardzo chcemy wierzyć. Ona polega na tym, że zostajemy w naszych dzieciakach. 

Natasza Urbańska, Janusz Józefowicz, sesja dla magazynu VIVA! 3/2021

Natasza Urbańska, Janusz Józefowicz, VIVA! 3/2021
Fot. Mateusz Stankiewicz/SameSame


Tekst: Marzena Rogalska

18-24 KWIETNIA
szaleństwo zakupów
Do -40% na ulubione produkty!
Do -40% na ulubione produkty!
Rabat do 40% na wszystkie prod... więcej»
Zobacz
+
Do -40% na ulubione produkty!
Online

Rabat do 40% na wszystkie produkty ze specjalnej zakładki www.pakamera.pl/szalenstwozakupow. Odkryj niepowtarzalne produkty polskich marek w wyjątkowych cenach i ciesz się zakupami. Rabat łączy się z innymi promocjami i kodami. Szczegóły na stronie.  


Najniższa cena bransoletki ze zdjęcia z 30 dni przed obniżką - 129 zł.  

Cena produktu po zastosowaniu rabatu – 103 zł.  

Pozostałe produkty widoczne na zdjęciu nie są objęte rabatami

Oferta ważna:18 - 24.04.2024
Zobacz
-20% na biżuterię i zegarki
-20% na biżuterię i zegarki
Rabat 20% na biżuterię i zegar... więcej»
Kod rabatowy:SZALENSTWO24
Zobacz
+
-20% na biżuterię i zegarki
Online
Stacjonarnie

Rabat 20% na biżuterię i zegarki marki Elixa dostępne w salonach i na apart.pl. Oferta nie łączy się z innymi promocjami. Szczegóły u sprzedawcy i na stronie www.

Oferta ważna:18 - 24.04.2024
Kod rabatowy:SZALENSTWO24
Zobacz
-20% na wszystko
-20% na wszystko
Rabat 20% na cały asortyment d... więcej»
Kod rabatowy:WIOSNA20
Zobacz
+
-20% na wszystko
Online
Stacjonarnie

Rabat 20% na cały asortyment dostępny na naoko-store.pl, w butiku w Poznaniu (Posnania),  Warszawie (Elektrownia Powiśle) oraz Łodzi (Manufaktura). Szczegóły u sprzedawcy i na stronie www.

Oferta ważna:18 - 24.04.2024
Kod rabatowy:WIOSNA20
Zobacz
-30% na wszystko
-30% na wszystko
Rabat -30% na cały asortyment,... więcej»
Kod rabatowy:SZALENSTWO30
Zobacz
+
-30% na wszystko
Online

Rabat -30% na cały asortyment, również produkty przecenione. Kupuj na www.gap.pl. Szczegóły na stronie.  

Najniższa cena produktu ze zdjęcia z 30 dni przed obniżką - 239 zł.  

Cena produktu po zastosowaniu rabatu – 167,30 zł

Oferta ważna:18 - 24.04.2024
Kod rabatowy:SZALENSTWO30
Zobacz
do -25% w sklepie basiclab.shop
do -25% w sklepie basiclab.shop
Rabat na wszystko dostępny na... więcej»
Zobacz
+
do -25% w sklepie basiclab.shop
Online

Rabat na wszystko dostępny na www.basiclab.shop. Promocje nie łączą się. Szczegóły na stronie.

Oferta ważna:18 - 24.04.2024
Zobacz
-25% + dostawa gratis
-25% + dostawa gratis
-25% na asortyment dostępny w... więcej»
Kod rabatowy:WIOSNA25
Zobacz
+
-25% + dostawa gratis
Online
Stacjonarnie

-25% na asortyment dostępny w butiku w Krakowie i na slowglow.pl/sklep. Dostawa gratis. Promocja nie łączy się z innymi obniżkami. Szczegóły na stronie. 

Najniższa cena serum Balansis ze zdjęcia z 30 dni przed obniżką - 169,00 zł. Cena produktu po zastosowaniu rabatu - 126,75 zł. Najniższa cena kremu Balansis ze zdjęcia z 30 dni przed obniżką - 259,00 zł. Cena produktu po zastosowaniu rabatu - 194,25 zł. Najniższa cena pilingu Aqua Your Body ze zdjęcia z 30 dni przed obniżką - 39,99 zł. Cena produktu po zastosowaniu rabatu - 29,99 zł. Najniższa cena zestawu świec ze zdjęcia z 30 dni przed obniżką - 157,50 zł. Cena zestawu po zastosowaniu rabatu - 118,13 zł. Najniższa cena świecy ze zdjęcia z 30 dni przed obniżką - 241,50 zł. Cena produktu po zastosowaniu rabatu - 181,13 zł. Najniższa cena balsamu Aqua Your Body ze zdjęcia z 30dni przed obniżką - 119,00 zł. Cena produktu po zastosowaniu rabatu - 89,25 zł. Produkty marki Polemika widoczne na zdjęciu nie są objęte rabatami.

Oferta ważna:18 - 24.04.2024
Kod rabatowy:WIOSNA25
Zobacz
REKLAMA

Wideo

Bogna Sworowska o pracy w modelingu kiedyś i dziś…

Akcje

Polecamy

Magazyn VIVA!

Bieżący numer

FILIP CHAJZER w poruszającej rozmowie wyznaje: „Szukam swojego szczęścia w miłości, w życiu, na świecie…”. GOŁDA TENCER: „Ludzie młodzi nie znają historii. Patrzą do przodu (…). A ja robię wszystko, by ocalić pamięć”, mówi. JAN HOLOUBEK i KASPER BAJON: reżyser i scenarzysta. Czego nie nakręcą, staje się hitem. A jak wyglądają ich relacje poza planem filmowym? MONIKA MILLER od lat zmaga się z depresją i chorobą dwubiegunową, ale teraz za sprawą miłości pierwszy raz w życiu jest szczęśliwa.