TYLKO U NAS! Michał Piróg o słowach Piaska na temat gejów: „Rozumiem, o co chodzi Andrzejowi, że on nie zamierza wychodzić...’’
Czy Michał Piróg był w związku z Andrzejem Piasecznym? Czy uważa, że zarzuty społeczności LGBTQ względem piosenkarza są słuszne? I dlaczego skrytykował postawę Piaska i jego słowa dotyczące walki o prawa mniejszości seksualnych, które padły w ostatnim wydaniu „Dzień Dobry TVN”? Tancerz w rozmowie z nami szczerze o tym, co w ostatnim czasie rozgrzewa media do czerwoności!
Michał Piróg o Andrzeju Piaseczny, prawach osób o orientacji homoseksualnej i wychodzeniu z szafy
W niedzielę 17 grudnia na Facebooku i Instagramie Michała Piróga pojawił się obszerny wpis, w którym tancerz i choreograf skrytykował słowa Andrzeja Piasecznego, dotyczące społeczności LGBTQ, które ten wygłosił w weekend w „Dzień Dobry TVN”. Dlaczego zdecydował się na ten krok?
Dlaczego zdecydował się Pan umieścić taki status na Facebooku i odnieść się w ten sposób do słów p. Andrzeja Piasecznego?
Wydaje mi się, że mówienie w takich czasach, gdy mamy strajk na strajku, o krzykaczach, jest obraźliwe dla powodów, dla których ludzie wychodzą na ulice. Nawet jeśli jest w tym jakiś sens, który jest bardzo subiektywny. Rozumiem, o co chodzi Andrzejowi, że on nie zamierza wychodzić na ulice. Jednak rzeczy, o których mówimy, są fundamentalne. Według mnie słowa Andrzeja wynikają z pewnego niezrozumienia sytuacji i motywacji osób, które protestują.
Wie Pan, że te słowa wywołały burzę i wiele osób dopatruje się w tym uszczypliwości w związku z aluzjami, które pojawiły się przy okazji wydania Pana książki 3 lata temu i relacji, jaka miała Pana łączyć z p. Andrzejem Piasecznym.
Aluzje, które rzekomo były, są aluzjami prasy i tyle. Natomiast jeżeli chodzi o tę wypowiedź, uważam po prostu, że nie można protestujących, manifestujących ludzi obrażać. A tak te słowa odbieram. Ci ludzie nie protestują z powodu braku zniżek w sklepach w listopadzie. W chwili obecnej wiele osób na całym świecie angażuje się w manifestacje z różnych powodów. Rozumiem środowiska, które tą wypowiedzią poczuły się dotknięte. Proszę pamiętać, że statystyki dotyczące osób o homoseksualnej orientacji mówią same za siebie: w 95 krajach osobom takim grozi kara śmierci bądź dożywocie! W 59 nadal takie osoby nie mają żadnych praw, w 50 mówi się o wyrokach więzienia, prześladowaniach i stosowaniu terapii, które są niehumanitarne. Zaledwie 36 krajów broni mniejszości seksualnych i takie osoby nie spotykają się w nich z większymi problemami. Polska teoretycznie do tego grona należy, ale tylko w pewnych kwestiach. Nie możemy cieszyć się wieloma prawami. W chwili obecnej, gdy ktoś mówi, że protesty i manifestacje są zwykłym zachowaniem krzykaczy, jest to niestosowne i wynika z niezrozumienia sytuacji.
Wie Pan, że część środowiska LGBTQ uważa, że czasami należy daną osobę wyoutować wbrew jej woli. Zgadza się Pan z taką opinią?
Nie. Nie należy outować każdego i za wszelką cenę. Natomiast proszę pamiętać, że mogę być taoistą i to nie oznacza, że jak taoiści wyjdą na ulice, żeby protestować w jakiejś sprawie, to mam ich krytykować. Owszem, nie mam obowiązku mówić o tym, w co wierzę. Ale nie muszę też obrażać. Ale jeżeli taką podjęliśmy decyzję, to nie bagatelizujmy tego i nie sprowadzajmy do zwykłego jątrzenia. Tysiące Polaków nie wyszły jątrzyć, tylko w obawie o to, co się stało i stanie. Kobiety nie wyszły jątrzyć, tylko czują się pokrzywdzone przez religię, która podejmuje za nie pewne decyzje. Mówimy o czasach, kiedy w Jordanii i Syrii osoby homoseksualne są zabijane, są wykonywane na nich wyroki, to nie są fanaberie ludzi.