Reklama

Już nie tylko Frida Khalo czy Martyna Wojciechowska… Swojej Barbie doczekała się legendarna ikona stylu, Iris Apfel. Firma Mattel stworzyła lalkę na podobieństwo 100-letniej gwiazdy mody! Nie jest dostępna w sprzedaży. Zabawkę ubrano w charakterystyczną dla Iris niebieską bluzkę z kołnierzykiem Gucci i szmaragdowy garnitur. Całość dopełniają przerysowane okulary. „Iris Apfel jest wzorowym przykładem dla Barbie ze swoją wyjątkową wizją stylu, duchem przedsiębiorczości i niezależnością”, czytamy w oświadczeniu Mattela. Co wiemy o Iris Apfel? Kim jest kobieta, na której punkcie kilka lat temu oszalał cały świat. Przypominamy wyjątkowy tekst Jakuba Biskupskiego.

Reklama

ZOBACZ TEŻ: Ikona stylu Iris Apfel. Projektantka wnętrz Białego Domu i najbardziej kolorowy ptak Ameryki

Kim jest Iris Apfel?

Najnowsza ikona stylu nie ma 20 lat i ciała hollywoodzkiej gwiazdy. Świat oszalał na punkcie Iris Apfel, która w wieku 100 lat wytycza nowe trendy. Z zawodu projektantka wnętrz. Dbała o wystrój Białego Domu za kadencji dziewięciu prezydentów, między innymi Kennedy’ego, Reagana i Clintona – mistrzyni łączenia kolorów i rzeczy od najlepszych projektantów z tymi znalezionymi na pchlich targach, wielbicielka rzucających się w oczy dodatków. Oto prawdziwa gwiazda branży mody!

Zawsze wzbudzała zainteresowanie. Ale to, co się dzieje wokół niej teraz, to prawdziwa histeria. Udzieliła kilkuset wywiadów, zdarzało się, że rozmawiała z dwudziestoma dziennikarzami dziennie! A jej telefon wciąż dzwoni. Wszystko dzięki premierze filmu dokumentalnego Iris, w którym Apfel opowiada o fascynacji modą, kreowaniu własnego, trudnego do podrobienia stylu. „Uwielbiam improwizować. To jest jak tworzenie jazzowej muzyki. Pozornie niepasujące do siebie elementy mogą dać świetny efekt”, zdradziła w jednym z pierwszych ujęć.

Zdjęcia trwały cztery lata. Przez ten czas wybitny reżyser Albert Maysles (zmarł w marcu) towarzyszył Iris podczas wypraw na bazary z ciuchami, zaglądał do jej garderoby, pomagał szukać oryginalnych tanich dodatków w sklepikach z ozdobami w nowojorskim Harlemie. „To jednak był tylko pretekst, by zwrócić naszą uwagę na coś dużo ważniejszego. Czy styl ubierania można nazwać sztuką? Jeżeli tak, to Iris Apfel jest najwybitniejszą artystką w tej dziedzinie”, zachwycał się magazyn New Yorker.

Spełniony amerykański sen

Oczywiście zdarzało jej się, że stawała zrezygnowana przed lustrem i mówiła: „Nie mam się w co ubrać”. Ale rzadko. Wychowana w rodzinie rosyjskich emigrantów – jej dziadek był znanym krawcem, ojciec dekoratorem wnętrz – świetnie umiała zadbać o swój wizerunek. Pomagała jej w tym mama, mistrzyni wiązania szali. „To od niej nauczyłam się, że jedna sukienka i kilka dodatków mogą stworzyć 50 różnych stylizacji”, mówiła Iris. W dzieciństwie, mimo że dorastała w trudnych czasach wielkiego kryzysu, rodzice byli w stanie spełnić wszystkie jej potrzeby.

CZYTAJ TEŻ: H&M ogłasza współpracę z ikoną mody Iris Apfel!

Nie rozpieszczali jej jednak. Kiedy w wieku ośmiu lat wypatrzył a śliczną broszkę w sklepie za rogiem, musiała sama uzbierać 65 centów. Zajęło jej to kilka miesięcy, ale ozdobę ma do dziś! Z tamtego okresu Apfel wspomina jeszcze jedną historię. Ojciec, ekscentryk i wizjoner, został zatrudniony przez słynną dekoratorkę Elsie de Wolfe do montażu luster w hotelu Plaza.

Córka, zafascynowana wielkim światem, często chodziła do pracy razem z nim. „Aż do chwili, kiedy wślizgnęłam się do apartamentu Elsie. Nakryła mnie, gdy wylegiwałam się w łóżku, mając na sobie jej ulubioną suknię z norek…”, opowiadała. Miała zostać nauczycielką, ale ostatecznie poszła w ślady ojca. Jako dekoratorka wnętrz na początku kariery musiała trochę okiełznać swoją kreatywność. Ludzie nie byli jeszcze gotowi na jej szalone pomysły.

Razem w życiu, razem w pracy

Na jednym z wakacyjnych wyjazdów poznała przyszłego męża, Carla. Ich wspólnemu znajomemu powiedział, że Iris byłaby całkiem atrakcyjna, gdyby zoperowała sobie nos. „Kazałam mu wtedy spadać”, śmiała się Apfel. Pobrali się w 1948 roku. Carl odszedł w wieku 100 lat, w 2015 roku.

Połączyła ich nie tylko miłość, ale i pasja. Carl, tak jak Iris, miał świetny gust. Założyli firmę Old World Weavers, która zajmowała się projektowaniem wnętrz. Przez prawie 50 lat działalności zjeździli świat w poszukiwaniu wyjątkowych mebli i dodatków dla klientów. Iris też sama projektowała ozdoby. Wynajmowali olbrzymie magazyny, gdzie składowali wyszukane na targach skarby. Byli gwiazdami wśród stylistów. Dbali o wystrój Białego Domu w czasie kadencji dziewięciu prezydentów! Do ich głównych zadań należało odświeżanie oryginalnych tkanin i materiałów – zasłon, obić mebli, dywanów.

CZYTAJ TEŻ: Otwiera się stała wystawa poświęcona niepowtarzalnej Iris Apfel!

Każdy kolejny prezydent, a raczej pierwsze damy zlecały im również „delikatne” zmiany w wystroju gabinetów i części mieszkalnej. „Jedna z nich, Jackie Kennedy, była szczególnie trudna we współpracy”, skarżył się Carl w dokumencie „Iris”. Niestety, kiedy chciał powiedzieć więcej, głos zabrała jego żona. Kazała mu siedzieć cicho i wyzwała od mięczaków.

Kariera zdeterminowała ich życie osobiste. Apfel była tak zaangażowana w pracę, że nie zdecydowała się na dzieci. Olbrzymi sukces zawodowy miał też przełożenie na stan ich konta. Ale Iris nigdy nie myślała o sobie jak o milionerce. „Czy jestem bogata? Och nie!”, kokietowała w wywiadzie dla dziennika „The Guardian”. Czyżby? Przecież każdy, kto odwiedzi ich apartament w modnej nowojorskiej dzielnicy Upper East Side, przyznaje później, że same obrazy tam wiszące są warte kilka milionów dolarów. Gdy doda się do tego tony ubrań i biżuterii, które Iris trzyma w każdym kącie, można się tylko domyślać, jak dużo zarobili.

Brzydkie kaczątko

Iris nigdy nie czuła się ładna. Mówiła: „Ktoś z moim wyglądem musi się postarać, by zwrócić na siebie uwagę innych. Musi zrobić coś wyjątkowego, stworzyć coś. To mobilizuje”. W filmie podkreśla jednak, że nawet jej przez myśl nie przeszło, że zostanie ikoną stylu. A tak właśnie piszą o niej Vogue czy Vanity Fair oraz portal Style.com.

Jej gust zmieniał się przez lata. Apfel do tej pory wspomina awanturę, jaką zrobiła mamie, gdy ta przypięła jej do włosów spinkę w kolorze niepasującym do sukienki. „Później już nie lubiłam, jak coś pasowało do czegoś, wydawało mi się to nudne”, wyznała w wywiadzie dla Vogue’a.

I rzeczywiście. Wystarczy na nią spojrzeć. Duże okrągłe okulary, mocna, najczęściej czerwona szminka i kolorowe, zwracające uwagę ubrania. Mogą to być ręcznie malowane rzeczy z kolekcji Versace, ale dużo bardziej prawdopodobne jest to, że Iris ma na sobie coś, co wyszperała na nowojorskich pchlich targach. „To mój żywioł. Szukanie tej jednej, jedynej rzeczy w stercie innych wywołuje u mnie euforię”, opowiadała w wywiadzie dla Style.com. „Dużo więcej czasu spędzam, szykując się do ważnego wyjścia, niż na samej zabawie na bankiecie”, dodała.

Nigdy nie było moim celem zwrócenie na siebie uwagi za wszelką cenę czy obrażenie kogoś strojem

Ikona w dżinsach

Lubiła łamać konwenanse. Podczas studiów w Wisconsin wymarzyła sobie dżinsy. To były lata 40., czasy II wojny światowej. „Poszłam do sklepu wojskowego, ale wtedy nie szyto dżinsów dla kobiet, więc sprzedawca mnie przegonił. Powiedział, że młode dziewczyny nie chodzą w spodniach. Uparłam się. Przychodziłam do niego codziennie, aż w końcu sprowadził specjalnie dla mnie jedną parę w chłopięcym rozmiarze. Do tej pory wolę męskie fasony”, opowiadała. Jej motto życiowe brzmi: „Kiedy nie ubierasz się jak wszyscy, nie musisz też myśleć jak oni”.

Prowokacja? Takiego słowa nie ma w jej słowniku. „Nigdy nie było moim celem zwrócenie na siebie uwagi za wszelką cenę czy obrażenie kogoś strojem. Zawsze ubierałam się tak, by podobać się dwóm najważniejszym dla mnie osobom w życiu. Mamie i mężowi”, mówiła w Vogue’u. Ma też jasne zasady, jeżeli chodzi o wydawanie pieniędzy na ubrania. „Za dżinsy nie lubię płacić więcej niż 15 dolarów. Torebka może kosztować maksymalnie 700. Nie widzę powodu, by wydawać fortunę na rzeczy, które nie są tego warte”, tłumaczyła.

Wesołe jest życie staruszki

Pieniądze ze sprzedaży firmy Old World Weavers – na ten krok zdecydowali się na początku lat 90. – wystarczyłyby na spokojne, wygodne życie. Iris nie myśli jednak o emeryturze. A nawet jeśli chciałaby trochę odpocząć, nikt jej na to nie pozwoli. W 2005 roku, kiedy jedna z zaplanowanych wystaw w Metropolitan Museum of Art nie doszła do skutku, dyrektor placówki wpadł na ryzykowny pomysł. Poprosił Iris, by zaprezentowała swoją wyjątkową kolekcję biżuterii i dodatków.

„Później, po wizycie w moim domu, kiedy otworzyłam wszystkie szafy i wyciągnęłam wieszaki, wymyślili, że chcą też pokazać moje ubrania”, śmiała się. Wystawa „Rara Avis” (Rzadki Ptak) okazała się wielkim sukcesem. To właśnie wtedy usłyszeli o niej ludzie, którzy nie pasjonują się modą. „Żyjemy w czasach, w których każdy chce być indywidualistą, chce się wyróżniać. Ale mało kto tak naprawdę to potrafi. Można mieć piękne markowe ubrania i zero klasy. Iris pokazała, że nie liczy się zasobność portfela i metka”, opisywał Vanity Fair.

W wieku 90 lat Apfel została wykładowcą na uczelni w Teksasie. Uczy studentów mechanizmów działania przemysłu mody. „Im się wydaje, że to tylko czerwone dywany i pokazy przy okazji tygodni mody. Ktoś musi im uzmysłowić, jak bardzo się mylą”, opowiadała. Jej wykłady stały się tak popularne, że usłyszał o nich reżyser Albert Maysles. Zadzwonił z propozycją filmu dokumentalnego o jej życiu. Tak powstał „Iris”.

„Geriatryczna gwiazda” – to słowa samej Apfel – regularnie występuje w kanale telewizyjnym dla pasjonatów pięknych wnętrz. Sprzedaje tam sygnowane swoim nazwiskiem akcesoria. W 2011 roku stworzyła dla firmy MAC kolekcję wyjątkowych szminek. Projektuje też buty. W zaskakujących fasonach i kolorach. „Lubię myśleć o sobie, że jestem najdłużej żyjącą nastolatką na świecie”, mówiła podczas premiery filmu.

Kanye West ją uwielbia!

„Nie jestem minimalistką, ale to już raczej zauważyliście…”, to jedna z jej najsłynniejszych wypowiedzi. Tysiące rzeczy: sukienki, buty, dodatki trzyma w domach i wynajętych magazynach. Powoli jednak oswaja się już z myślą, że nadszedł czas, by zaczęły też cieszyć inne osoby. Dlatego organizuje internetowe wyprzedaże ubrań i rzeczy do domu, które przywoziła z licznych podróży.

Każdy, nawet tandetny przedmiot – lampka na biurko czy pierścień z olbrzymim sztucznym kamieniem – kiedy trafia w jej ręce, staje się wyjątkowy. Iris ma niesamowitą zdolność „ożywiania” rzeczy, takiego ich zestawiania ze sobą, że zaczynają tworzyć spójną całość. Zauważyła to już ponad 70 lat temu Frieda Loehmann, założycielka sieci domów handlowych. I powiedziała młodej Iris, że może nie jest klasyczną pięknością, ale ma coś znacznie cenniejszego od urody – styl!

Dziś Apfel wytyka modowemu przemysłowi dyskryminację dojrzałych kobiet. „Dla projektantów przestajemy istnieć, kiedy kończymy 60 lat. Trzeba to zmienić. My też chcemy chodzić na zakupy. Co prawda nie mamy takich ciał jak 18-latki, ale za to one nie mają takich pieniędzy jak my”, wylicza. Washington Post, odnosząc się do jej ulubionych ptaków, określił Iris jako krzyżówkę pawia i sowy. Wielkie okulary, które przez lata nosiła bez szkieł, rzeczywiście upodabniają ją do nocnego drapieżnika.

„Noszę je, by jeszcze lepiej was widzieć”, śmieje się. Porównanie do pawia również jest trafne. Obok Iris nie można przejść obojętnie. Przekonał się o tym sam Kanye West. Kilka lat temu na rozdaniu nagród CFDA zatrzymał się przy ubranej w żółtą suknię Apfel i zaczął prawić jej komplementy. „Skradłaś show. Wyglądasz świetnie!”, przyznał zachwycony. Nawet on miał świadomość, że stoi przed prawdziwą legendą świata mody. Po śmierci Anny Piaggi i Zeldy Kaplan została już tylko ona. Prawdziwy rzadki ptak.

Instagram/@barbiestyle

Reklama

Desiree Navarro/Getty Images
Reklama
Reklama
Reklama