Reklama

Mateusz Glen podbija sieć jako Ta Jedna Ciotka — wykreowana przez niego postać, której perypetie śledzą setki tysięcy osób. Za swoją internetową działalność został nagrodzony na gali #Hashtagi Roku, zdobywając nagrodę dla najlepszego influencera. Kim jest 26-latek, którego komediowe treści od dwóch lat bawią widownię w każdym wieku?

Reklama

Został influencerem roku, bawi pokolenia. Kim jest Mateusz Glen?

Mateusz Glen ma 26 lat, a od 2022 roku prowadzi profil o charakterze komediowym. Na TikToku śledzi go niemal 500 tys. osób, z kolei na Instagramie zebrał wokół siebie społeczność ponad 280 tys. fanów. Za gigantycznym sukcesem młodego influencera stoi postać "Ta Jedna Ciotka", którą wykreował na potrzeby swojej internetowej działalności. Na swoich filmikach przebiera się za kobietę i parodiuje stereotypowe "ciotki" dzielące się życiowymi mądrościami i spostrzeżeniami.

Mateusz Glen (Ta jedna ciotka), Warszawa, 23.05.2024 r.

Radosław NAWROCKI / Forum

Mateusz nie ogranicza się jednak wyłącznie do wymyślonej przez siebie postaci zakręconej ciotki. Fani wskazywali na jego podobieństwo do gwiazd z show-biznesu. Internetowy gwiazdor postanowił sprostać ich oczekiwaniom. Kilkukrotnie wcielił się m.in. w księżną Dianę.

"Później też była koronacja Karola III, więc klimaty królewskie były na czasie. Znowu zrobiłem się więc na Dianę, zrobiłem zdjęcia i filmiki, dodałem je na TikToka i bardzo się wybiły za granicą. Jeden filmik miał prawie 4mln wyświetleń i dużo komentarzy w różnych językach. Charakteryzacja więc się udała. Lubię kombinować i próbować nowych rzeczy. Przebrałem się też za Freddy’ego Mercurego, potem wskoczyła Tina Turner, a także śpiewałem jako Violetta Villas" — opowiadał w rozmowie z Życiem Gwiazd.

"Ta Jedna Ciotka" podbija sieć

Entuzjaści twórczości Mateusza Glena nie raz zastanawiali się, czy ich ulubieniec ma realne doświadczenie sceniczne. Influencer nie raz słyszał, że jego umiejętności wcale nie odbiegają od tych prezentowanych przez prawdziwych aktorów. I choć od dziecka amatorsko grał w różnych szkolnych przedstawieniach, tak nie ukończył szkoły aktorskiej. Marzył natomiast o karierze dziennikarskiej. Aspirował do bycia kimś na miarę Marcina Prokopa czy Krzysztofa Ibisza.

"Wyjechałem na studia, studiowałem dziennikarstwo i stwierdziłem, że nic na siłę, bo nie jestem pewny, czy chcę to robić. Wtedy poszedłem do gastronomii, najpierw dorywczo, a potem na cały etat. Było dobrze. Ale i tak zawsze się wygłupiałem, miałem aktorskie zacięcie. Pojawiła się Ciotka i aktorstwo w pewnym sensie wróciło. Choć jest mi bardzo miło, jak ludzie piszą, że niektóre rzeczy odgrywam lepiej niż niektórzy aktorzy", mówił.

"Ta Jedna Ciotka" stała się jego pracą na pełen etat. Mateusz Glen poświęca wiele czasu na tworzenie scenariuszy oraz całego świata wokół swojej głównej postaci. Nie nadał jej imienia, dzięki czemu każdy może zobaczyć w niej kogoś bliskiego lub nawet... samego siebie. "Ciotka to ciotka i już. Ona jest ciotką wszystkich, jesteśmy jedną wielką rodziną. Kwintesencja polskiej ciotki" — podkreślał w tej samej rozmowie.

Mateusz Glen (Ta jedna ciotka), Łódź, 15.06.2024 r.

VIPHOTO/East News

Jak i kiedy powstała "Ta jedna ciotka"?

Pomysł na ciotkę pojawił się w 2022 roku podczas procesji Bożego Ciała. "Pomyślałem, że nagram sobie panią, która idzie na procesję Bożego Ciała, oczywiście wiadomo, w jakim celu, ale przy okazji obgada jeszcze koleżankę, pogada o pogodzie i nowych rajstopach", wspominał w Życiu Gwiazd. Pierwsze filmiki wrzucał na prywatne konto na Instagramie. Bliscy zachęcili go, aby zaczął publikować swoje skecze na TikToku, gdzie więcej osób będzie mogło zaznajomić się z jego twórczością.

Początkowo influencer był bardzo sceptycznie nastawiony do tego pomysłu. Jednak z tygodnia na tydzień filmiki z ciotką zdobywały coraz większą rozpoznawalność. „Potem starałem się coraz bardziej przykładać do budowania tej postaci. Ciotka miała więc lepszą garderobę, bo na początku występowała w postrzępionym swetrze. Zacząłem się staranniej golić na twarzy, rozczesałem perukę, pożyczyłem kilka kreacji od babci. Wprowadziłem też makijaż” — wspominał.

Mateusz Glen dokonał głośnego coming outu. Tak mówi o tolerancji

Autor słynnej „Tej Jednej Ciotki” jakiś czas temu dokonał publicznego coming outu oraz wyjawił, że jest gejem. Choć zdarza mu się natykać na negatywne komentarze, tak znaczna część odbiorców pozytywnie reaguje na jego osobę.

„Mam, powiedzmy, 90-95 proc. pozytywnych komentarzy, więc myślę, że ludzie nawet o tym nie myślą, co ja tam robię w sypialni i z kim. Natomiast wiem, że to jest dalej temat kontrowersyjny. Myślę, że temat „chłop przebrany za babę” bardziej niektórych razi niż to, że jestem gejem. Tak mi się wydaje. Natomiast kiedyś pani mi napisała, że jak się dowiedziała, że ja jestem tęczowy, „to mnie dobry Bóg ukarze”. I przestała mnie obserwować. Jednak gejów nie można obserwować w internecie, bo to samo zło” — zaznaczał ze śmiechem w rozmowie z Plejadą.

Influencer bardzo wcześnie przekonał się o swojej homoseksualności. Nie ukrywa tego przed światem, lecz nie chce być definiowany przez pryzmat swojej orientacji. Mimo sporadycznego hejtu Mateusz Glen skupia się na miłych aspektach internetowej działalności: "Myślę, że to też, można powiedzieć, broni moją osobę, bo widzę po komentarzach, że jeżeli się gdzieś tam jakiś hejt wylewa, to ludzie stają w mojej obronie, że o to chodzi, że "Mateusz cieszy nas swoją radością, humorem, rozwesela nas, poprawia nam każdy dzień". Mam takie komentarze, że po prostu tym swoim "ciotkowizmem" poprawiam każdemu nastrój, więc dla mnie to jest najważniejsze".

Reklama

"To jest też super, że "Ciotkę" ogląda naprawdę mnóstwo pokoleń, od maluszka do staruszka. Zaryzykowałem, poszedłem naprzód, zacząłem się przebierać za kobietę, zacząłem robić ten taki "ciotkowy" klimat i to może faktycznie też daje mi takiego plusa, że w sumie nie wszyscy geje są tacy źli, bo właśnie poprawiam innym humor" — podsumował.

Reklama
Reklama
Reklama