Marta Król straciła dwoje dzieci. Aktorka „Na dobre i na złe” zamieściła poruszający post
„Nosi ślady życia i śmierci, mojej osobistej historii”
Marta Król, aktorka znana z seriali Klan, Egzamin z życia czy Na dobre i na złe zdobyła się na szczere wyznanie. Zawsze uśmiechnięta i pozytywnie nastawiona do świata… Taką widzą ją fani. Tymczasem aktorka zamieściła w mediach społecznościowych poruszający wpis, w którym porusza temat akceptacji ciała. Marta Król wraca wspomnieniami do dramatycznych wydarzeń ze swojego życia. Gwiazda straciła dwoje dzieci.
Marta Król o trudnych doświadczeniach w swoim życiu
Aktorka filmowa i teatralna postanowiła otworzyć się na temat osobistych przeżyć. W życiu zawodowym odnosi wiele sukcesów. Jednak prywatnie doświadczyła trudnych chwil. Wraz z mężem, Marcinem Gajko wychowują trójkę pociech. Wcześniej, przy okazji Strajku Kobiet aktorka wyznała, że straciła dwoje dzieci.
„Jestem mama piątki dzieci, dwoje z nich się nie urodziło. Wierze ze są teraz w niebie. Trojka zdrowa rozpycha mi serce i rzeczywistość! Przeżyłam radość poczęcia, oswajania się z kolejna ciąża a także głęboki smutek i żałobę po stracie.. może miały się nie urodzić przez wady genetyczne, może po prostu mój organizm był za słaby. Nie wiem, wierze, ze kiedyś się dowiem i ze ich spotkam, Szymona i Stasia (to byli chłopcy)”, napisała wtedy w poruszającym poście.
Sprawdź też: Joanna Kurowska: „Przyszło mi rodzić martwe dziecko”
Marta Król o akceptacji ciała
Teraz w jednym z postów na Instagramie Marta Król pokazała swoje ciało i poruszyła temat samoakceptacji. Aktorka nie ukrywa, że przez lata przeszła długą drogę, by w końcu poradzić sobie z myślami i pokochać swoje ciało. Na jego mapie znajduje się wiele blizn. Marta Król opisuje, że nosi na sobie ślady i śmierci. Gwiazda wraca w nim także do przeszłości i trudnych wydarzeń.
„Mój brzuch, brzuszek, bunio… jedno z najwrażliwszych miejsc w moim ciele, centrum życia, siły i niepewności zmieniał się przez lata, nosił i ochraniał piątkę dzieci, rozszerzał się i kurczył, obrastał tłuszczykiem i go tracił. Mój osobisty inkubator, ciepły dom, ze skórą jak z gumy choć już popękaną w kilku miejscach:) Blizny – ślady radości i smutku, życia i śmierci, mojej osobistej historii. Kiedyś go nie lubiłam, chowałam, zawsze wydawał mi się niedoskonały, dziś go przytulam, doceniam, czuje wewnętrzna radość, ze jest ze mną przez tyle lat, ze nie zawodzi. Dobrego dnia!”, napisała.
Pod postem nie zabrakło wielu słów wsparcia do innych kobiet, które doskonale rozumieją ból aktorki.
Zobacz też: Martyna Wojciechowska nie zawsze akceptowała się w pełni...