Reklama

Widzowie kochają ją za naturalność i talent. Ona konsekwentnie podkreśla, że mimo kolejnych sukcesów w życiu zawodowym, najważniejsza pozostaje rodzina. Małgorzata Socha w ubiegłym roku wzięła udział w kampanii wraz z mamą, mężem i trójką dzieci! Nie szczędziła przy tym bliskim ciepłych słów... Jaki jest sekret ich relacji?

Reklama

Małgorzata Socha poznała męża, gdy miała 16 lat. Zdradziła sekret związku

Gdy miała 16 lat, na jej drodze stanął Krzysztof Wiśniewski. Przystojnego ratownika poznała w Darłówku w 1996 roku. Między tą dwójką od razu zaiskrzyło, ale relacja początkowo nosiła znamiona wakacyjnego romansu. Oboje czuli jednak, że to coś więcej i że chcą ten związek rozwijać. Przeszkodą była odległość: ona na co dzień mieszkała w Warszawie, on w Poznaniu, gdzie studiował. Dużo korespondowali.

W końcu Małgorzata Socha poczuła, że chce sformalizować tę relację. „Czułam, że jeśli nie weźmiemy ślubu, to się rozstaniemy. Nie chciałam już dłużej żyć w niezobowiązującym związku. Powiedziałam stanowczo: Chcę być twoją żoną. Chyba potrzebował takiego impulsu”, powiedziała kiedyś w wywiadzie dla „Twojego Stylu”.

Tak też zrobili. Doczekali się trójki dzieci. Wspomnieniami do początku znajomości aktorka powróciła w najnowszym wywiadzie. Przyznała w nim, że kluczem do udanej relacji jest przyjaźń. „Mojego przyszłego męża poznałam jako szesnastolatka, właśnie w tym momencie życia, gdy czułam deficyt przyjacielskiej relacji z kimś, kto będzie zawsze blisko, zrozumie mnie, wesprze. Oboje byliśmy młodzi i najpierw połączyła nas właśnie przyjaźń. Z czasem to się zmieniło, przyszła miłość, ale przyjaźń pozostała równolegle”, zwierzyła się w rozmowie z Agnieszką Litorowicz–Siegert dla kwietniowego wydania „Twojego Stylu”.

Dodała, że to, co udało im się zbudować, to trwały fundament relacji. Nawet jeśli w czymś się nie zgadzają wiedzą, że druga strona nie ma złych intencji. „Teraz, kiedy mamy wspólną rodzinę, troje dzieci, jesteśmy przede wszystkim partnerami – i to mi się podoba. Mąż czasem wzdycha: „Nie rozumiem cię...”. Ja na to: „Nie chcę, żebyś mnie rozumiał, chcę, żebyś zrobił, jak mówię”. (śmiech) Mam poczucie, że w pewnych sytuacjach lepiej zrozumiałaby mnie jednak inna kobieta. Czasami to trudne, ale najważniejsze, że możemy na sobie polegać, że gramy do jednej bramki”, podkreśla.

A jak wychowują trójkę swoich dzieci?

Czytaj także: Małgorzata Socha o mamie: „Jest krytyczna wobec mnie. [...] Kocham ją właśnie za to, że mówi m

Małgorzata Socha o relacjach z dziećmi. Chce być dla nich przyjaciółką

Małgorzata Socha przyznała, że chciałaby być dla swoich córek przyjaciółką. „Mam nadzieję, że tak będzie! Tak je kocham, uwielbiam… Widzisz, rozklejam się natychmiast, gdy o tym mówię. Marzę, żeby córki chciały się ze mną przyjaźnić!”, podkreśliła.

Jaki jest warunek, by tak się stało? Przede wszystkim nić porozumienia, wspólne pasje, tematy do rozmów. „Nie odkrywam Ameryki: warto zarażać dzieci swoimi pasjami. Robić jak najwięcej rzeczy razem, mieć wspólne sprawy, tematy. Ja zabieram je na narty, mąż, który świetnie pływa – na basen, nad morze. Razem gotujemy, sprzątamy, chodzimy na zakupy, budowanie relacji składa się z małych rzeczy. Cieszę się z czasu, który miałam teraz z dzieciakami w Zakopanem. W zeszłym roku udało mi się wyjechać tylko z Basią. W wielodzietnej rodzinie bycie ze sobą w sytuacji jeden na jeden też jest ważne. W tym roku na taki wyjazd mąż porwał Zosię”, zrelacjonowała aktorka.

I dodała, że w ich domu bardzo dużo się rozmawia – i to na różne tematy! „Nazwałabym to uczeniem dzieci rozmowy. Zapytane „jak było?”, w pierwszej chwili odpowiadają monosylabami: Oki, fajnie, spoko. Żeby je wciągnąć w poważną wymianę zdań, opowiadam, co wydarzyło się u mnie, np. że coś nie poszło, jak chciałam, albo że się denerwuję, bo mam zdjęcia próbne. Kiedy z własnej perspektywy mówię o emocjach, także trudnych dla mnie, oni widzą, że nie jestem mamą, która buduje autorytet przez „ja wszystko wiem najlepiej”. Niesamowite, jak rodzi się w nich empatia. Pocieszają: „Maminko, będzie dobrze”, „Maminko, my cię kochamy” – i od razu mi lepiej”, ujawniła.

Czytaj także: Małgorzata Socha i Krzysztof Wiśniewski są razem ponad 26 lat! Oto historia ich miłości

Małgorzata Socha o rodzinie w reklamie. Jak radzili sobie na planie?

Jesienią w telewizji, prasie i na billboardach można było oglądać podobizny Małgorzaty Sochy z bliskimi, którzy wystąpili w reklamie Apartu. Był to pierwszy raz, gdy aktorka i jej mąż podjęli decyzję, by pokazać publicznie twarze dzieci. W rozmowie z „Dzień Dobry TVN” gwiazda zdradziła, jak jej rodzina czuła się na planie.

„To jest dla mnie niecodzienna sytuacja. Nigdy nie miało miejsca to, żebym się znalazła na planie filmowym, zdjęciowym z moją rodziną. W tym wyjątkowym projekcie jesteśmy wszyscy razem - ja z moim mężem, z moimi dziećmi i z moją mamą. Dzieci są fantastyczne, mój mąż też naprawdę się bardzo dobrze odnajduje na planie. Przyznam szczerze, że chyba tylko ja się najbardziej denerwuję za nich wszystkich. Patrzę na nich i jestem z nich dumna i cieszę się, że tak sobie dobrze radzą”, zapewniła w rozmowie z „Dzień Dobry TVN”.

„Cała rodzina to jest żywioł, nieokiełznany zupełnie. Gosia, wiadomo, profesjonalistka, superaktorka. Ale już Krzyś nie ma tak dużo do czynienia z kamerą. Natomiast mama Gosi miała okazję pracować już parę razy na dużych sesjach, tak że wie, na czym to polega”, chwalił rodzinę wykonujący zdjęcia fotograf, Marcin Tyszka.

A jaką mamą jest Małgorzata Socha? „Ona jest bardzo troskliwa względem dzieci. Tylko dba, żeby one się dobrze czuły, żeby się wyspały. Jak każda zresztą mama”, oceniła pani Bożena, mama aktorki.

Warto dodać, że w trosce o komfort bliskich sesję zorganizowano w domu gwiazdy.

Dlaczego Małgorzata Socha pokazała twarze dzieci w reklamie?

Z kolei w rozmowie z serwisem Jastrzabpost Małgorzata Socha została zapytana wówczas, dlaczego podjęła decyzję, by pokazać twarze dzieci w reklamie – długo nie robiła tego nawet na swoich profilach w mediach społecznościowych. Okazuje się, że z inicjatywą wyszły one same: Zosia, Basia i Staś mieli dość pozowania tyłem na zdjęciach i chcieli, by ich wizerunek był w pełni widoczny.

Dzieci bardzo się cieszyły i w sumie to one nas namówiły, aby wziąć udział w tej kampanii. Przede wszystkim w końcu powiedziały, że nie będą występowały tyłem, plecami, głową. Że one chcą być widoczne, więc to była w sumie ich decyzja. To było urocze”, stwierdziła aktorka.

Okazuje się, że wraz z mężem już od dawna nosili się z takim zamiarem.

„My się nad tym zastanawialiśmy już od dłuższego czasu, od paru lat. Myślę, że przyszedł w końcu taki moment, kiedy trzeba było podjąć taką decyzję. Cieszę się, że reklama się podoba. Jest taka, jak my jesteśmy, czyli spontaniczna, radosna i kręcona u nas w domu. Dzieci odnalazły się zaskakująco dobrze. Ja byłam pod wrażeniem. Na początku podchodziliśmy do tego projektu z duszą na ramieniu, ale dzieci zaskoczyły nas wszystkich. Były bardzo dzielne”, podkreśliła Małgorzata Socha.

Stwierdziła również, że od tej pory na jej profilach w mediach społecznościowych częściej będą pojawiały się fotografie z widocznymi twarzami pociech. A czy choć cześć gaży za reklamę chce odłożyć dla dzieci, aby miały lepszy start w przyszłość? „Ja to robię od pierwszego dnia ich narodzin”, ujawniła aktorka.

A jak podchodzi do krytyki i komentarzy niektórych internautów, że pokazała twarze dzieci dla pieniędzy? „Ja nie czytam nigdy komentarzy. Każdy ma inne zdanie i ma do tego prawo. Ja to szanuję”, zapewniła.

Małgorzacie Sosze i jej bliskim życzymy wszystkiego najwspanialszego!

Czytaj także: Małgorzata Socha już tak nie wygląda. Aktorka zmieniła się nie do poznania

Reklama

[Ostatnia publikacja na Viva Historie 12.05.2024 r.]

Reklama
Reklama
Reklama