Reklama

Książka Bez oklasków to dla Jana Englerta dobra okazja, by opowiedzieć o swoim życiu. Na łamach publikacji znalazło się miejsce na anegdoty z życia teatralnego, na opowieści o uczuciach, wspomnienia, ale też na szczere wyznanie, że aktor od lat żyje z tętniakiem w aorcie szyjnej.

Reklama

Jan Englert o śmierci i nieuleczalnym tętniaku

Gdy w sieci opublikowano fragment książki Jana Englerta i wywiad, w którym aktor potwierdził, że ma nieoperacyjnego tętniaka, wiele osób zaczęło martwić się o jego stan zdrowia. Ulubieniec publiczności przyznał w weekend w Dzień Dobry TVN, że choć z groźną zmianą w swoim organizmie żyje od lat, to właśnie teraz odbierał wiele telefonów od zaniepokojonych bliskich.

Sam podchodzi do tematu nieuleczalności tętniaka z większym dystansem. „Mowa jest o tym, że nie boję się śmierci, tak generalnie. Ja ją obiektywizuję i nawet odkrycie tętniaczka - to prawdopodobnie znalezisko z wielu lat - nie budzi we mnie żadnych strachów”, przyznał partner Beaty Ścibakówny w TVN.

Podczas programu śniadaniowego podsumował też w kilku zdaniach swój dorobek i życie. „Popełniłem w życiu parę niegodziwości, zrobiłem kilka rzeczy wspaniałych - stwierdził. - Ale wszystko to razem (...) jest zaskakującym odkryciem, że nikt z nas nie jest jednorodny”, usłyszeli widzowie telewizji śniadaniowej.

Czytaj także: Tej miłości nikt nie dawał szans. Beata Ścibakówna i Jan Englert są małżeństwem od 26 lat!

Robert Wolański

Tętniak Jana Englerta – wypowiedzi wcześniejsze

Przypomnijmy, że kilka tygodni temu do sieci trafiły pierwsze fragmenty książki o Janie Englercie. Jeden z nich dotyczył choroby. „Niedawno wykryto u mnie, jak się okazało, wieloletnie znalezisko, tętniaka w aorcie szyjnej. Poinformowano mnie, że w moim wieku już się go nie rusza. (...) Tylko trzeba co jakiś czas sprawdzać, czy przypadkiem nie puchnie. No i tyle", wyznał na kartach publikacji Bez oklasków.

CZYTAJ TEŻ: Jan Englert dotknął tematu choroby i śmierci: „Nie boję się, bo przed nią nie ma ucieczki”

Z kolei w wywiadzie dla Plejady jeszcze raz podkreślił, że śmierć jest nieodłącznym elementem kończącego się życia. Większy strach w aktorze budzi myśl o długiej, starczej chorobie. „Nie boję się śmierci, bo przed nią nie ma ucieczki. Jeśli czegoś się obawiam, to niedołężności, zwłaszcza intelektualnej. To jest coś, co mogłoby mną wstrząsnąć. Dlatego rozumiem Hemingwaya, który robił się coraz słabszy, łapał się na początkach Alzheimera i strzelił sobie w łeb. Po co być rośliną? Niby jesteśmy częścią natury i w niej rośliny też są potrzebne. Ale to nieprawda”, zdradził 78-letni aktor w rozmowie z Michałem Misiorkiem.

My życzymy Janowi Englertowi wielu lat pełnych zawodowych wyzwań, i chwil błogiego relaksu.

Jacek Poremba
Robert Wolański
Reklama

Reklama
Reklama
Reklama