Reklama

Gra w filmach, uczy adeptów sztuki aktorskiej oraz opiekuje się warszawskim Teatrem Narodowym. Wszystko to Jan Englert robi codziennie wiedząc, że w aorcie szyjnej znaleziono mu tętniaka. Artysta przyznał to w swojej książce Bez oklasków. Z kolei w najnowszym wywiadzie dotknął tematu odchodzenia.

Reklama

Jan Englert szczerze o śmierci. Czego się boi?

Kilka godzin temu na stronie Plejady opublikowano rozmowę Michała Misiorka z Janem Englertem. Po jednym z pytań 78-letni aktor wyjawił, że zdarza mu się myśleć o śmierci, ale nie wywołuje to w nim strachu. Więcej negatywnych emocji daje mu przewidywanie, że będzie chorował. „Zauważam, że z wiekiem coraz bardziej jestem fatalistą. Dlatego nie boję się śmierci, bo przed nią nie ma ucieczki. Jeśli czegoś się obawiam, to niedołężności, zwłaszcza intelektualnej. To jest coś, co mogłoby mną wstrząsnąć. Dlatego rozumiem Hemingwaya, który robił się coraz słabszy, łapał się na początkach Alzheimera i strzelił sobie w łeb. Po co być rośliną? Niby jesteśmy częścią natury i w niej rośliny też są potrzebne. Ale to nieprawda. Zwłaszcza jeśli miało się jakiś autorytet. Odchodzenie autorytetu w niebyt i niedołężność jest jego dewaluacją”, zdradził Jan Englert, prywatnie mąż Beaty Ścibakówny.

Jacek Poremba

Wielki talent polskiej sceny nie ma jednego przepisu na udane życie. Po prostu stara się być jak najlepszym człowiekiem i kończyć każdy dzień w zgodzie ze sobą. Boli go, gdy widzi, że inni robią inaczej. „Bauman powiedział, że moralność to nie jest stosowanie się do zasad i przepisów, bo one się zmieniają – moralność to otwarcie na drugiego człowieka. A mam wrażenie, że w naszym społeczeństwie poczucie moralności czy uczciwości przechodzi niebywałą rewolucję. Z 10 przykazań nie zostało już żadne. Na każdy grzech mamy alibi. Wierzący idą do spowiedzi, ksiądz ich rozgrzesza, a oni wierzą, że, jeśli Bóg istnieje, to pójdą do nieba. Gówno prawda. Jeżeli Bóg istnieje, to wszyscy będą się smażyć w piekle, na czele z tym księdzem”, podsumował w wywiadzie dla Plejady.

Zobacz także: Beata Ścibakówna o małżeństwie: „nie jest usłane różami, chyba że różami z kolcami”

Jan Englert o tętniaku

Przypomnijmy, co aktor powiedział o swoich problemach zdrowotnych w publikacji, której oficjalna premiera dopiero przed nami. „Niedawno wykryto u mnie, jak się okazało, wieloletnie znalezisko, tętniaka w aorcie szyjnej. Poinformowano mnie, że w moim wieku już się go nie rusza. (...) Tylko trzeba co jakiś czas sprawdzać, czy przypadkiem nie puchnie. No i tyle", wyznał na łamach Bez oklasków.

Dalej dodał, że od pewnego czasu specyficznie patrzy na temat odchodzenia. „A mnie się to podoba, bo jakbym nagle odłożył łyżkę, to na amen. Jeśli to wygląda na żart, śpieszę ze sprostowaniem: zupełnie nie żartuję! Naprawdę uważam, że najlepsze, co mogę zrobić dla siebie w swoim wieku, to modlić się o szybką i zdrową śmierć. Umrzeć zdrowym. To byłoby fantastyczne. Wiem, że to jest straszne dla bliskich, którzy zostają, ale dla klienta – idealne”, wyjawił Kamili Dreckiej.

Czytaj także: Tej miłości nikt nie dawał szans. Beata Ścibakówna i Jan Englert są małżeństwem od 26 lat!

Wszystkich zaniepokojonych fanów talentu Jana Englerta uspokajamy, że lekarze stale monitorują jego stan zdrowia. Aktor skupia się na radościach codzienności i kolejnych projektach. „Mając tyle lat, ile mam, po prostu żyję. Nie umieram ani nie skradam się do umierania. Po prostu żyję i kolekcjonuję ludzi. Gdybym spojrzał w przeszłość, to moje życie składa się z rozdziałów i podrozdziałów, którymi były spotkania z ludźmi ciekawszymi ode mnie”, wyznał Michałowi Misiorkowi z Plejady.

Życzymy wszystkiego, co najlepsze.

Robert Wolański
Reklama

Reklama
Reklama
Reklama