Reklama

Reportaż Bożeny Aksamit zatytułowany Sekret Świętej Brygidy opublikowany w Dużym Formacie ujawnia szokujące fakty dotyczące księdza Henryka Jankowskiego, kapelana „Solidarności”. Wieloletni proboszcz parafii świętej Brygidy w Gdańsku zmarł w 2010 roku. Po pięćdziesięciu latach milczenia Barbara Borowiecka zdecydowała się opowiedzieć dziennikarce o molestowaniu seksualnym, jakiego miał dopuszczać się duchowny.

Reklama

Wyznanie ofiary księdza Henryka Jankowskiego

Ksiądz Henryk Jankowski był znany dzięki swoim powiązaniom z „Solidarnością”. Wiele mówiło się też o bogactwie, którym uwielbiał się otaczać. Znany był też z kontrowersyjnych wypowiedzi. Zarzucano mu antysemityzm. Pierwsze zarzuty dotyczące molestowania i pedofilii pojawiły się już w 2004 roku. Teraz jednak powracają. Autorka reportażu opisała, że do szokujących zdarzeń miało dochodzić przez lata. Był to jednak temat tabu.

Barbara Borowiecka opisała, że wszystkie dzieci mieszkające w sąsiedztwie gdańskiego kościoła św. Barbary unikały księdza. Kiedy wychodził z kościoła – uciekały. Ona sama padła jego ofiarą wiele razy: „Dopadł mnie z 10, może nawet 20 razy, ale nie jestem w stanie odtworzyć tego w porządku. Pamiętam strzępy zdarzeń, wyrwane z czasu, z chronologii. Był jak bestia. Dopadł mnie, gdy szarpałam się z klamką. Dotykał piersi, powiedział, że pokaże mi, co to znaczy od tyłu. Wkładał ręce w majtki i próbował je zdjąć. Nie udało mu się. Pamiętam, że miałam spódniczkę na gumce, naciągnęłam majtki tak, że trzymałam je w zębach i odpychałam się rękoma. Byłam przerażona, nie rozumiałam, czego chce, co to znaczy od tyłu. A on mówił: Ja ci pokażę, jak się spuścić. Był obleśny. (...) Pamiętam, jak złapał mnie za buzię i próbował otworzyć usta. Pomyślałam, że jak mi wsadzi, to go ugryzę”, opisuje w Dużym Formacie.

Ofiarami księdza miały być też inne dzieci. Tragiczny los spotkał podobno sąsiadkę Barbary Borowieckiej, Ewę. Według jej opisu dziewczyna miała 16 lat, kiedy została przez księdza zgwałcona i zaszła w ciążę. Niezrozumiana i odrzucona przez otoczenie popełniła samobójstwo, wyskakując przez okno. „Ojciec pobił ją, gdy powiedziała, że jest w ciąży. Potem skoczyła. Była jeszcze dzieckiem. Jej matka powiedziała sąsiadce, że zostawiła list: Nie będę miała dziecka Jankowskiego. Może teraz uwierzycie, że zostałam zgwałcona”, wyznała Barbara Borowiecka.

Reportaż przywołuje wiele poruszających sytuacji. Na plebanii księdza Jankowskiego często mieli przebywać młodzi chłopcy. Pomagali księdzu, spędzali czas wolny, nocowali. Świadkowie widzieli, że ksiądz całował ich w usta. Wedle artykułu o jego skłonnościach wiedziało wiele osób, jednak nikt nie reagował. Po zarzutach, jakie pojawiły się w 2004 roku, ksiądz Krzysztof Czaja, który był wikarym w parafii św. Brygidy zeznawał: „Dużo osób zwracało mu na to uwagę, duchownych i świeckich. Ja także delikatnie poruszałem ten temat podczas luźnych rozmów przy obiedzie. Sygnalizowałem negatywne zachowanie Sławka i innych chłopców. Prałat bardzo się obruszał na te uwagi. Wiem, że chłopcy nocowali u prałata, on tłumaczył to tym, że źle się czuje w nocy. Przed Sławkiem było jeszcze kilku chłopców pozyskanych przez prałata spośród ministrantów, którzy także przychodzili na plebanię. Z wielkim niesmakiem odbierałem to, jak prałat witał się z nimi. Całował ich w usta”, czytamy.

Reklama

Kontrowersje wokół pomnika księdza Henryka Jankowskiego

Dwa lata śmierci kapłana w 2010 roku pochowano go z honorami w bocznej nawie św. Brygidy. Z kolei 31 sierpnia 2012 roku postawiono mu pomnik. Po publikacji reportażu pojawiły się głosy, że pomnik powinien zostać usunięty. „Molestowanie dzieci, zmuszanie ich do czynności seksualnych i łamanie im życia u samych jego początków to zbrodnia! Czy osoba oskarżana o pedofilię, znana z antysemickich wypowiedzi i lubująca się w przepychu nieprzystojącym duchownemu, to dobra wizytówka Gdańska?”, napisała Joanna Scheuring-Wielgus do prezydenta Gdańska, Pawła Adamowicza.

Wierzejski/FOTONOVA/East News
ZOFIA BAZAK/East News
Reklama
Reklama
Reklama