Reklama

Krzysztof Majchrzak to jeden z najwybitniejszych polskich aktorów. Wszyscy pamiętają jego role w „Konopielce” czy „Historii kina w Popielawach”. Nazywany był polskim Robertem de Niro. Aktor słynie nie tylko z mocnych, wyrazistych ról. Także z trudnego charakteru i niewyparzonego języka. Stanisława Bareję, u którego grał w »Brunecie wieczorową porą”, nazwał ojcem zbadziewienia polskiego kina (…). Markowi Kondratowi wypominał udział w reklamie banku.

Reklama

O kolegach chętnie mówił per „leszcze”. Drażniły go też wywody o aktorstwie: „Ludzie dymają aktorstwo. Oni chcą słyszeć, ile panien miałem ostatnio w łóżku", tłumaczył. Jego życie uczuciowe było pełne zakrętów. Jedna z jego partnerek, znana aktorka i pani gadżet - Anna Ibisz – po rozstaniu z Krzysztofem Majchrzakiem związała się z synem aktora, Maciejem Majchrzakiem.

[ostatnia aktualizacja tekstu: 10.12.2023 rok]

Krzysztof Majchrzak: jak został aktorem?

Krzysztof Majchrzak urodził się 2 marca 1948 roku w Gdańsku. Był uzdolniony muzycznie, podobnie jak jego młodsza siostra Joanna, która jako dorosła kobieta została muzyczką i żoną znanego wokalisty Tadeusza Woźniaka. Rodzice marzyli, że syn będzie pianistą. Tymczasem on, zamiast chodzić na zajęcia w szkole muzycznej, trenował kulturystykę na strychu jednej z łódzkich kamienic. Krzysztof uważany był za trudne dziecko. W rozmowie z „Gazetą Wyborczą” wspominał: „Ja właściwie nie wiem, jaki byłem. Na pewno rzucałem suchą bułką po klasie, wybijałem szyby, biłem się. Na pewno tata był co chwilę w szkole. Na pewno też założyłem gang poprawiania stopni w dzienniku”.

Aktorstwo śmieszyło go. „Pamiętam, że w szkole wymyśliłem grę na pieniądze, której istotą było trafienie w głowę aktorów ze szkolnego teatrzyku kulą z gazety. Wystawiano »Cicer cum caule« Gałczyńskiego. To było dla nas totalne frajerstwo i popelina. I jakiś Gałczyński! Naszym wzorem był wtedy Winnetou!", dodawał.

Mama od dziecka kierowała go w stronę gry na fortepianie (muzyka łagodzi obyczaje), a on po maturze poszedł do Państwowej Wyższej Szkoły Muzycznej w Łodzi na wydział wokalistyki i pedagogiki (nie mógł zdawać na fortepian, bo miał złamaną rękę). Z czasem przeniósł się do łódzkiej Filmówki. Ostatecznie aktorstwo ukończył w warszawskiej Szkole Teatralnej w 1974 roku. Pomijając początki kariery, kiedy grał epizody w „Brunecie wieczorową porą” i „Czterdziestolatku”, szybko zrobiło się o nim głośno.

Zobacz też: Rzadko mówi o swojej rodzinie, teraz zrobiła wyjątek. Tego Marta Żmuda Trzebiatowska obawiała się, gdy wchodziła w związek ze swoim mężem

fot. Warda/AKPA

Krzysztof Majchrzak: aktor znany z trudnego charakteru

Przełomem była dla niego rola w „Arii dla Atlety” Filipa Bajona. Krzysztof Majchrzak stworzył tam kreację, grając zapaśnika występującego w cyrku na początku XX wieku. Sławę i uznanie przyniosły mu filmy z lat 80., m.in. „Konopielka”, „Yesterday”, „Ga, ga. Chwała Bohaterom”. W latach 90. najciekawsze role tworzył w filmach Jana Jakuba Kolskiego: „Cudownym miejscu” czy „Historii kina w Popielawach”. Wiele obiecywał sobie po współpracy z Jerzym Kawalerowiczem przy „Quo vadis”. Ale był zawiedziony już samą pracą na planie: „(…) Wszyscy byli rozluźnieni, ze szklaneczką whisky w dłoni, żadnych problemów. Poczułem się oszukany”. W 2006 roku zagrał u Davida Lyncha w filmie „Inland Empire” i zrobił sobie po nim dłuższą przerwę. Nie zainteresowała go w tym czasie żadna z aktorskich propozycji. Odrzucił 32 role. „Nie miałem szansy na filmową wypowiedź, w której byłbym uczciwym uczestnikiem rozmowy", tłumaczył.

Powrócił dopiero po dziesięciu latach, grając w bardzo osobistym filmie Jana Jakuba Kolskiego „Las, 4 rano”. Krzysztof Majchrzak jest laureatem nagrody im. Zbigniewa Cybulskiego i nagrody na festiwalu w Gdyni za najlepszą kreację aktorską w ekranizacji powieści Gombrowicza „Pornografia” w reż. Jana Jakuba Kolskiego. Ma też na swoim koncie kilkadziesiąt ról teatralnych.

Zobacz też: Leszek Miller wciąż tęskni za synem, czas nie uleczył jego ran. Przyznał również, że w tamtym czasie zawiódł go Aleksander Kwaśniewski

Krzysztof Majchrzak na premierze filmu "Jasne, błękitne okna", 2004 rok, fot. Kurnikowski/AKPA

Jako aktor zawsze był bezkompromisowy. Nigdy nie wybierał ról dla pieniędzy. Potrafił zatracić się w pracy, o czym krążyły legendy. Anegdotycznie opowiadał o nim Andrzej Grabowski, który z Krzysztofem Majchrzakiem pracował na planie słynnej produkcji. Wspominał: „Do »Nocy i dni« zgłosiliśmy się razem jako „jeźdźcy”. A ja nigdy wcześniej na koniu nie siedziałem (śmiech). Wydawało mi się, że to żaden problem. Wsadzili mnie na ogiera i dali jeszcze luzaka, żebym go przeprowadził przez cały Kraków. Koń pode mną od razu poszedł w galop. Luzaka puściłem i uczepiłem się z całych sił grzywy, byle tylko nie zlecieć. Krzysiek był nieco lepszy ode mnie, no i bardziej ambitny, co mu zostało do dziś. Był tak ambitny, że szkapa pod nim zdechła. Ale nie był to najzdrowszy i najsilniejszy egzemplarz na planie”.

Krzysztof Majchrzak: historia miłości z pierwszą żoną

Swoją pierwszą żonę Anię poznał jeszcze w szkole muzycznej. Potem studiowali na tej samej uczelni. To była wielka miłość. Nie zważając na ostrzeżenia rodziców, którzy sprzeciwiali się decyzji o małżeństwie, Krzysztof Majchrzak w wieku 21 lat oświadczył się ukochanej. Wytrzymali ze sobą kilka miesięcy i ... rozwiedli się. Po siedmiu latach Krzysztof Majchrzak zaproponował Annie ponowny ślub. Ich 7-letni syn Maciek miał iść do szkoły, aktor nie chciał, by koledzy śmiali się z niego, że rodzice żyją „na kocią łapę”. Dlatego po raz drugi wziął ślub z Anną. Małżeństwo ponownie przetrwało zaledwie kilka miesięcy.

- W moim domu rodzinnym o żadnych rozwodach nie mogło być mowy, choć nieraz talerze, siekiery oraz piły tarczowe latały gęsto. Jeśli ktoś by mi wtedy powiedział, że będę rozwodnikiem i stanę wobec sytuacji niebudzenia się z własnym synem pod jednym dachem, zabiłbym go - mówił po latach w „Na Żywo”.

Krzysztof Majchrzak i Anna Ibisz historia miłości

Kolejną wybranką Krzysztofa została aktorka - Anna Nowak, później Ibisz. Poznali się w warszawskim Teatrze Studio, gdzie oboje pracowali. Anna była młodsza od Krzysztofa Majchrzaka o 18 lat, zrobił na niej wrażenie swoją grą, charyzmą, był zawsze silną osobowością. Potrafił uwodzić kobiety, podobno pod maską aroganta krył wielkie pokłady wrażliwości. Świetnie grał na fortepianie. Wszyscy, którzy go słuchali, mówili, że w klawisze walił naprawdę nieźle.

Anna zakochała się, choć znajomi ostrzegali ją, że Krzysztof ma trudny charakter i raczej nie uda im się żyć razem długo i szczęśliwie. Ich związek trwał kilka lat i był dosyć burzliwy. Aktorka próbowała poskromić wybuchową naturę Majchrzaka, wierzyła, że go zmieni, co – jak zazwyczaj – się nie powiodło. Broniła też nieraz przed ojcem nastoletniego syna aktora, Macieja. Uważała, że partner stosuje za ostre metody wobec kruchego dziecka.

Zobacz też: Córki Jana Młynarskiego chodzą na jego koncerty, są jego pierwszymi recenzentkami. Nie szczędzą mu słów krytyki

Karolina Gruszka i Krzysztof Majchrzak, jako aktorzy Davida Lyncha na Festiwalu w Wenecji, 2006 rok, fot. Majewski/AKPA

W pewnym momencie aktorka zrozumiała, że jedynym wyjściem z toksycznej relacji jest zerwanie jej. W 1993 roku rozstali się, ona wyjechała do Niemiec, zagrała tam w serialu „Lindenstrasse", który bił rekordy popularności. Po powrocie do kraju spotkała Macieja Majchrzaka, syna swojego byłego partnera. Był wówczas studentem wydziału operatorskiego na łódzkiej filmówce. Połączyło ich gorące, choć krótkie uczucie. „Wielu twierdziło, że Maciek chciał jej oddać czułość, delikatność i zrozumienie, którego nie zaznała przy jego ojcu. W tym związku to ona była doświadczona i znów nadopiekuńcza. Nie mieli szans na przetrwanie. Maćka porwało młode życie ze wszystkimi pokusami, w które chciał wchodzić bez matczynej kurateli. Ania została sama (cytuje za swiatseriali.pl). Maciej Majchrzak jest cenionym operatorem, pracował m.in. przy „M jak Miłość” czy „Poskromieniu złośnicy” dla Netflixa.

Krzysztof Majchrzak o środowisku aktorskim

W rozmowie z Łukaszem Maciejewksim aktor przekonywał, że ma syndrom DD – dymać dyplomację. Nigdy nie przebierał w słowach, mówiąc o środowisku aktorskim. „Kiedy tak obserwuje się to wszystko: całe to agresywne, chamskie lansiarstwo, głupie reklamy, kretyńsko gęgających pogodynów i pogodynki, pełne frazesów gęby aktorów, którzy nigdy na ekranie nie udowodnili tego, o czym z tupetem trąbią w wywiadach tabloidów - ma się ochotę zostać seryjnym mordercą, a potem, w poczuciu dobrze spełnionego obowiązku, odpocząć w więzieniu”, grzmiał w tygodniku „Przegląd”. W 2010 roku sam wystąpił w reklamie piwa.

Zobacz też: O tym, czyją miała być córką, huczała cała Polska. Okrutne plotki o Elżbiecie Sommer zaczęły się po narodzinach córki

Reklama

Krzysztof Majchrzak mieszka w Radości pod Warszawą. Od lat boryka się z depresją. Opowiadał, że przez trzy tygodnie potrafił siedzieć przed telewizorem. Zakupy robił w leśnym sklepiku w Radości. „Obok mnie spał pies Burek i wspólnie przegryzaliśmy się przez mój ból”, mówił w rozmowie z „Newsweekiem”. Albo o tym, że zasłaniał zasłony, kładł się i płakał. Narzekał, że depresja stała się również medialnym towarem. „Pojawia się sezonowo jako depresja jesienna czy wiosenna, tuż obok informacji o 18 sposobach na orgazm kobiety i o tym, jak czyścić dywan skórką od razowego chleba. Te wszystkie kretyństwa tworzą szum, który sprawia, że tak zwany szary człowiek czuje się osaczony. Od mężczyzn wymaga się na przykład ciała Schwarzeneggera, wrażliwości Chopina, mądrości Einsteina, przemyślności Mefista i dobroci Jezusa”. Aktor rzadko gra, wykłada w warszawskiej Szkole Teatralnej, cztery lata temu zrobił w niej doktorat

Reklama
Reklama
Reklama