Reklama

Krzysztof Hołowczyc to jeden z najbardziej znanych oraz utytułowanych polskich kierowców. Jak wiadomo, prywatnie jest ojcem trzech córek — Karoliny, Alicji oraz Antoniny. Jest również oddanym mężem. Ze swoją ukochaną żoną jest od 16 roku życia. „Mam naprawdę fantastyczny dom i cudowną żonę, którą kocham nad życie”, mówił sportowiec w wywiadzie dla VIVY!. Przypomnijmy historię miłości polskiego rajdowcy!

Reklama

Jakie są relacje Krzysztofa Hołowczyca z córkami?

W 2019 roku polski kierowca był gościem programu Dzień dobry TVN. Postanowił tam opowiedzieć trochę więcej o miłości do swoich córek oraz jak wyglądało ich wychowanie. Najstarsza z nich- Karolina ma już 37 lat i sama jest już mamą. Druga z kolei to 28-letnia Alicja. Najmłodsza pociecha to 15-letnia Antonina. „Trzykrotnie obserwowałem ten rozwój. Chociaż teraz ostatnia Antonina dziesięcioletnia jest jeszcze na takim etapie, który jest znośny, który jest bardzo wyjątkowy”, powiedział kilka lat temu Krzysztof Hołowczyc.

Zapytany, czy jego dzieci były wychowane po męsku czy jako księżniczki, odpowiedział: „Chyba przez swoje pasje, które dzieli ze mną i żona, i dziewczynki, obawiam się, że robię chłopczyce z moich dziewczyn. One świetnie jeżdżą na motorach, na skuterach wodnych, bo tatuś je tam zabiera. Dziewczyny cały czas rywalizując z chłopakami, mówią sobie: zobacz jaki frajer, jak on nie umie jeździć. Nie mogę na to patrzeć. Wtedy trochę z dystansem mówię im: dziewczyny, trochę kobiecości, bądźcie eleganckie. Myślę, że przez te czynności, których się nauczyły, jak zmienić koło w samochodzie, może trochę obdzieram je z wizerunku księżniczki”, mówił w tym samym programie.

KRZYSZTOF OPALIŃSKI / PURPLE TALENTS

Rajdowca żałuje, że nie mógł być często w domu. Kiedy tylko wracał, starał się wynagrodzić swoją nieobecność. „Kocham je, ale trochę jako niedzielny tatuś, który ciągle jest na wyjeździe i ciągle gdzieś pędził. Jak przyjeżdżałem, to był ten moment, że chciałem zabrać całe to moje królestwo i gdzieś je zabrać, gdzieś pojechać, coś zrobić. Ukochane nasze wakacje, gdzie lądujemy w jakimś kraju, wynajmujemy duży samochód i podążamy w dowolnym kierunku, jaki sobie wymyślimy. Potrafimy zmienić kraj. Jesteśmy wtedy razem całą rodziną i to jest dla mnie piękne, że mogę zebrać wszystkich do jednego miejsca. W takim samochodzie możemy podzielić swoje myśli i powiedzieć sobie rzeczy, których wcześniej nie było czasu powiedzieć. To są fajne, cudowne chwile”, dodał kierowca.

CZYTAJ TAKŻE: Elżbieta Zającówna i Krzysztof Jaroszyński wspólnie pokonywali życiowe zakręty. Są razem blisko 40 lat

W programie Dzień Dobry TVN zatytułowanym Po co kobietom pieniądze kierowca wyraził swoją opinię, która w tamtym czasie wywołała mieszane uczucia. „Bardzo cenię sobie możliwość robienia zakupów dla moich ukochanych kobiet. To są takie chwile, kiedy znowu czujesz się silny, duży, potrzebny – to te elementy, które powoli próbuje się z nas wypchnąć […] Kiedyś mężczyzna miał być silny, miał bronić, swojego domu – tak było i dlaczego ma tak nie być? Cały czas uciekamy od tego zadania mężczyzny, ale ja jestem szczęśliwy, że mogę zapewnić bezpieczeństwo. Pieniądze z mojej perspektywy to jest bezpieczeństwo mojej rodziny”, mówił.

Następnie zapytano go o władzę emocjonalną, która wynika z posiadania pieniędzy. Wedle badań mężczyźni często nadużywają pozycji, jaką daje im utrzymywanie rodziny. „Wydaje mi się, że spełniam oczekiwania. Że te pieniądze, które się w domu pojawiają, są dostępne. Są karty kredytowe, oczywiście są te momenty, kiedy trzeba te cyferki spłacić, żeby ona działała. Najbardziej lubię telefon od mojej żony: Moja karta nie działa. Wtedy natychmiast wykonuję jakieś ruchy i jest mi przyjemnie. Mam wrażenie, że my mężczyźni zostaliśmy odsunięci od tej właśnie funkcji tego, który ma zapewniać bezpieczeństwo. Bezpieczeństwo jest potrzebne rodzinie, kobiecie, dzieciom. Wiem, że można się tym dzielić, ale w moim przypadku ja czuję się dumny, że mogę mojej rodzinie to bezpieczeństwo zapewnić”, podsumował.

Jacek Poremba

Krzysztof Hołowczyc o swojej relacji z żoną

W wywiadzie dla magazynu VIVA! sportowiec mówił o swoim długoletnim stażu małżeńskim. „Ojciec mnie ostrzegał: Synu, poczekaj, za krótko się znacie, po co od razu się żenić. Nie słuchałem i dobrze – miałem rację. Oczywiście nie byliśmy tacy idealni na początku. Zmieniliśmy się z biegiem czasu. Głupio mi o tym mówić, ale może żona chciała inaczej żyć? Była świetną koszykarką, dla mnie poświęciła karierę”, czytamy. Został również zapytany czy kiedyś zdradził swoją żonę. „Ciekawe, że dziennikarki zawsze interesują się, czy jestem wierny. Aż boję się na głos opowiadać, jak mi dobrze z żoną. W mojej rodzinie było tak: jeden mężczyzna, jedna kobieta. Kiedy umarła mama, ojciec był sam, a potem odnalazł kobietę, z którą spotykał się jeszcze w szkole średniej. Ona też była wdową. I tata się z nią ożenił. My – Hołowczyce – mamy chyba w genach tę monogamię zakodowaną”, odpowiedział. Dodał również, że w domu czuje się najlepiej. Jest to miejsce, gdzie może zdjąć maskę.

ZOBACZ TAKŻE: Tak kochają się Tomasz Szczepanik i Monika Paprocka-Szczepanik. Połączyła ich praca, przeszli przez trudne chwile

„Wchodzę tam i czuję, że wszystko jest moje. Jedyne miejsce, gdzie można zdjąć maskę. Kolacja z żoną, pogapienie się na film w telewizji. Wobec rajdu, tego napięcia, zagrożeń, problemy domowe wydają się śmieszne. Uszczelka? Śmierdzący dym z plastików, które sąsiad pali w śmietniku? Żona nie chce mu zwracać uwagi, bo nie chciałaby nikogo urazić […] Ona jest zarazem silna, bo przecież tyle lat ze mną wytrzymuje. Od 1983 roku. Długo, prawda? I nigdy mi nie powiedziała: Krzysiu, skończ z tym sportem, proszę”, mówił w rozmowie dla VIVY!

„Każdego dnia wstaję szczęśliwy, świeci słońce, moja rodzina dobrze funkcjonuje. Kiedyś nie widziałem, że jest drugie życie. To prawdziwe. Byłem bezwzględnym skurwysynem, który tylko jedno widział – osiągnąć swój cel. W końcu zobaczyłem, że zaczynam być osamotniony. Że staję się smutnym gościem, od którego ludzie się odwracają. Dzięki mojej żonie zacząłem zauważać świat”, przyznał naszej redakcji.

Krzysztof Hołowczyc z żoną, 1999

Studio69 / Forum

Krzysztof Hołowczyc w rozmowie z Romanem Praszyńskim opowiada o swoim życiu

– Jak wojownik czuje się poza stawką?

Na tarczy. W chwili słabości obiecałem żonie, że jak będzie podium na Dakarze, zrezygnuję z jeżdżenia. Co prawda trzecie miejsce to dla mnie nie podium, liczy się tylko najwyższy stopień, ale czasami pytała: „Czy możemy normalnie pożyć? Zobaczyć razem, jak wygląda świat?”. Żona znała tylko dwa moje stany: przed startem i po starcie. Może powinienem być już starszym panem, który jedzie na wakacje i na ciepłych wyspach sączy drinka z parasolką? Ale ja potrzebuję prawdziwej adrenaliny. Żona to zauważyła i na święta dostałem najpiękniejsze życzenia świata: „Wiesz, czego ci życzę? Żebyś jednak jeździł w tych rajdach. Bo nie mogę patrzeć, jak usychasz”.

– Żona skarb.

Cudowna kobieta. Nie było jej łatwo to powiedzieć. Przeżyła ze mną wypadki, złamane kręgosłupy. Już dawno zrozumiała, że to mój sposób na życie. Bez adrenaliny nie żyję. Chciałbym wrócić na Dakar, ale nie chcę składać deklaracji. Bo oprócz chęci trzeba mieć duże pieniądze. Na początek milion euro. A żeby skończyć bezpiecznie sezon, drugi milion. Mam plan zarobić na to.

[…]

– Żona ma do Pana cierpliwość?

Ma ogromną siłę wewnętrzną. Zawsze bardzo szybko sprowadzała mnie na ziemię. W rodzinie często powtarzamy jej słynne słowa: „Dobra, gwiazda, teraz jesteś wśród normalnych ludzi. Fajnie, że wygrałeś, jesteśmy dumni. A teraz śmieci wyrzucasz, żarówki wkręcasz”. A ja, misio nasycony adrenaliną, grzecznie chodziłem, dziećmi się zająłem.

– Znacie się z żoną od 16. roku życia?

Tak. To związek niemal kazirodczy.

– Niemożliwy jak jedynka na Dakarze?

Myśmy z żoną nigdy się do końca sobą nie nasycili. Wyliczyliśmy z Daną, że byliśmy ze sobą tylko połowę tych lat. Na pewno wielką sztuką w związku jest przejść z dużych, mocnych uczuć w przyjaźń. My się przyjaźnimy bardzo mocno. A co pewien czas te uczucia potrafią nam zamieszać w głowach. Jedziemy wtedy gdzieś, żeby pobyć sam na sam.

[…]

SPRAWDŹ RÓWNIEŻ: Marek Koterski i Małgorzata Bogdańska: miłość wywróżył im astrolog. Są razem ponad 20 lat

– Chcieliście się kiedyś rozwodzić z żoną?

Co parę miesięcy. Żona wciąż powtarza: „Rozwód”. Ja mówię: „Zapomnij”. Ale tak na serio, nie było historii, która by nas przygniotła. Były momenty osłabienia, gdy czuliśmy oddalenie. Ale później wracało fajne porozumienie. Dana to wyjątkowa kobieta. Czarownica na 100 procent.

Reklama

– Robi Pan wrażenie na kobietach. Miewał Pan myśli, żeby wymienić żonę na „nowszy model”?

Jestem nauczony, że swojej prawdziwej kobiety, a teraz prawdziwego przyjaciela, nie zostawia się, kiedy przestaje być tak atrakcyjny jak w młodości. Dana dalej jest piękna. Wewnętrznie. Jest wspaniałą, mądrą kobietą. Każdego dnia upewniam się, że to był dobry wybór. Mam prawdziwego przyjaciela, który zawsze za mną stanie. A jak trzeba, to opierdzieli.

Jacek Poremba
Krzysztof Opaliński/Purple Talents
Reklama
Reklama
Reklama