Krzysztof Daukszewicz, gdy jego żona Małgorzata Kreczmar odeszła po ciężkiej chorobie, wpadł w rozpacz
Byli kochającym się małżeństwem, niemal idealną parą
Krzysztof Daukszewicz mówił, że gdyby nie choroba i śmierć żony, nie miałby żadnych pretensji do swojego życia. Z Małgorzatą Kreczmar spędził blisko 30 lat. Doczekali się dwójki dzieci – synów Aleksandra i Grzegorza, znanego dzisiaj aktora. Krzysztof Daukszewicz nie był przygotowany na taką tragedię, jak choroba i śmierć żony, pewnie nikt nie jest. Gdy Małgorzata zaczęła kaszleć, wszyscy myśleli, że to przeziębienie. Ale to był rak płuc. Krzysztof Daukszewicz był zrozpaczony, jak opowiadał, zamykał się w pokoju i zapijał. Myślał, że się z tej tragedii niego nie podniesie. Jak wyglądało życie Krzysztofa Daukszewicza i Małgorzaty Kreczmar?
[Ostatnia publikacja na VUŻ-u 30.10.2024 r.]
Krzysztof Daukszewicz i Małgorzata Kreczmar: jak się poznali?
Krzysztof Daukszewicz to jeden z najbardziej znanych polskich satyryków, ludzie uwielbiają jego piosenki, teksty, „Listy do pana Hrabiego” w których, jako dawny sługa Ignacy, komentuje polską rzeczywistość. Wielu widzów ogląda go w „Szkle kontaktowym”.
Krzysztof Daukszewicz urodził się w 1949 roku w Olsztynie. Jak opowiadał w rozmowie z Andrzejem Dworakiem, rodzina Daukszewiczów pochodzi z Wileńszczyzny. Dauksza znaczy po litewsku uparty, a sama rodzina należała do szlachty, byli nawet fundatorami jednego z kościołów. Jego tata Stanisław — przedwojenny ziemianin, pracował po wojnie w lesie jako drwal. Był bardzo lubianym i prawym człowiekiem, długo i dobrze wspominanym w nadleśnictwie Wichrowo. Mama Teresa zajmowała się domem. Krzysztof Daukszewicz studiował w Wyższej Szkole Pedagogicznej.
Zawsze czuł się związany z Warmią i Mazurami, śmieję się, że dzisiaj mieszka w "i" - między dwoma regionami. Prowadził Miejski Dom kultury w Szczytnie. Miał, jak na tamte czasy, szalone pomysły, zorganizował na przykład w Zakopanem konkurs piosenki antyradzieckiej. Założył kabaret „Gwuść”, a potem kabaret „Nitz” z Januszem Gajosem, występował w latach 80. w kabarecie „Pod Egidą”. Popularność przyniósł mu występ w Opolu w 1987 roku, gdzie zaśpiewał piosenkę „I to jest mój kraj”, której cenzura początkowo nie chciała dopuścić.
Małgorzata Janina Kreczmar była od niego o cztery lata młodsza. Pochodziła ze znanego artystycznego klanu Kreczmarów, jej rodzicami byli wybitni aktorzy Justyna i Jan Kreczmar. Bratem — bardzo zdolny satyryk i znana postać środowiska artystycznego — Adam Kreczmar, który zmarł w wieku 38 lat z powodu wrodzonej niewydolności przewodów żółciowych. Jak wspominała Małgorzata, jej brat był od dzieciństwa naznaczony chorobą, spędzał tygodnie w szpitalach, odizolowany od rodziny i kolegów. Dlatego potem uwielbiał życie towarzyskie.
Zobacz też: Janusz i Elżbieta Gajosowie: czwarta żona okazała się miłością jego życia
Krzysztof Daukszewicz i Małgorzata Kreczmar: historia miłości
Ale to właśnie przez Adama Kreczmara los połączył przyszłych małżonków. Krzysztof Daukszewicz i Adam Kreczmar poznali się w czasie przeglądów kabaretowych. Któregoś razu Adam Kreczmar opowiedział mu, że ma fajną siostrę. Tylko że Małgosia zamierza wyjść za mą za faceta „z którym nie można ani pogadać, ani zaśpiewać, ani wypić”. Jakiś czas potem jechali na kolejny występ i Adam Kreczmar spytał, czy siostra może się z nimi zabrać. Jak wspominał Krzysztof Daukszewicz w rozmowie z Andrzejem Dworakiem „już w busie byli w siebie z Małgosią zapatrzeni”. A kiedy dojechali do Przemyśla „to już świata poza sobą nie widzieli”. Małgorzata Kreczmar śmiała się, że jej brat był aż zaskoczony piorunującym efektem swoich „intryg”. A widząc ją w ciąży, mówił: „słuchaj, chciałem, ale nie do tego stopnia”.
Zobacz też: Rolą Lodzi w serialu Ranczo skradła serca widzów. Magdalena Kuta zachwyca w kolejnej produkcji!
Krzysztof Daukszewicz i Małgorzata Kreczmar: życie rodzinne
Nie wszystko było jednak takie proste. Krzysztof Daukszewicz był żonaty. Małgorzata Kreczmar była po słowie z Janem Parysem, późniejszym politykiem, ministrem obrony w rządzie Jana Olszewskiego. Wtedy młodym socjologiem. Mieli wziąć ślub. Ale miłość z Krzysztofem Daukszewiczem sprawiła, że Małgorzata Kreczmar rzuciła narzeczonego, zamieszkała z młodym kabareciarzem w Warszawie, w pięknej Alei Róż. Z czasem zbudowali dom na Mazurach, urodziły się dzieci, synowie Aleksander i Grzegorz.
W rodzinie układ był taki, że ojciec zarabiał pieniądze, a mama była w domu, wychowywała dzieci. Krzysztofa Daukszewicz często nie było jednak w domu, cierpiały na tym jego dzieci, które praktycznie nie widywały ojca. „Taty było w domu mniej niż więcej, zawsze zapracowany nie miał czasu na nic”, wspominał syn Grzegorz. Ale nie było tylko tak, bo Krzysztof Daukszewicz brał też synów na wędkowanie, zaraził ich miłością do lasu, opowiadał na dobranoc bajki.
Krzysztof Daukszewicz: najgorsze pół roku mojego życia
Wszystko zmieniła choroba Małgorzaty Kreczmar. To, co wydawało się przeziębieniem, okazało się śmiertelnym rakiem płuc. Krzysztof Daukszewicz był w rozpaczy, nie mógł patrzeć, jak z żony uchodzi życie. Były chwile, kiedy nie dawał sobie rady, „zamykał się w pokoju i zapijał”. Początkowo ukrywał przed synami, jaki jest stan ich mamy. Wszyscy chwytali się nadziei, że będzie dobrze.
Codziennie jeździł do szpitala, mówił, że nie miał gorszego czasu w życiu niż te ostatnie pół roku choroby żony. Lekarze robili wszystko, by uratować młodą jeszcze, 53-letnią kobietę, ale choroba była silniejsza. Małgorzata Kreczmar-Daukszewicz zmarła 25 października 2006 roku. Na łożu śmierci Krzysztof Daukszewicz przyrzekł żonie, że zatroszczy się o synów.
Rodzina po przejściach
Po pogrzebie, w 2006 r. długo nie mógł się pozbierać. To, że stanął na nogi, zawdzięcza swoim dzieciom. Starszy syn był już wtedy studentem, młodszy akurat zdawał do szkoły teatralnej. Krzysztof Daukszewicz mówił w rozmowie z Krystyną Pytlakowską dla „Vivy”, że w tym czasie chciał być dla dzieci matką i ojcem. Bywał do przesady opiekuńczy. Wspominał: „Oni byli już na studiach, a ja: „Włóż szaliczek, zapnij kurteczkę, bo wiaterek. A może ci, synku, zrobić kanapkę?”. A jego syn Grzegorz opowiadał: „To było rozczulające, ale ja już miałem 22 lata i na przykład byłem z dziewczyną, którą przyprowadziłem do domu. A rano ojciec do mnie podchodzi, trochę spłoszony, bo nie bardzo wie, jak podjąć ten temat i pyta: „Grzesiu, ale mam nadzieję, że ty się zabezpieczasz?”.
Osiem miesięcy po śmierci żony, Krzysztof Daukszewicz poznał dziennikarkę Violettę Ozminkowski. Przyszła do niego porozmawiać o „Szkle kontaktowym”, a on mówił, że zmarła mu żona. Wywiad poszedł do kosza. Musieli zrobić drugi. Zaczęli się spotykać, rozmawiać ze sobą. I coraz bardziej się lubili. Jemu zmarła żona, jej siostra. Dziennikarka wiedziała, czym jest ból po stracie bliskiej osoby.
Zobacz też: Rozstali się przez zazdrość. Historia miłości Andrzeja Kopiczyńskiego i Marii Chwalibóg
Spotykali się w ogródku jordanowskim na Bemowie, gdzie mieszkała Violetta Ozminkowski, na początku w tajemnicy przed dziećmi. Okazało się, że niepotrzebnie, bo jej córka i jego synowie zaakceptowali związek. Byli wtedy w złym stanie. Oboje przeżywali boleśnie stratę bliskich, jak najszybciej chcieli umrzeć. „I spadając w otchłań, podaliśmy sobie rękę. Nasze spotkanie uratowało nam życie”, mówiła Violetta Ozminkowski w rozmowie dla "Polityki".
Od blisko 15 lat Violetta Ozminkowski i Krzysztof Daukszewicz są małżeństwem. Mieszkają pod Warszawą, a trochę nad jeziorem Kośno, na pojezierzu Olszyńskim. On przepisał na synów ukochany dom na Mazurach. Przeniósł się w nieodległe miejsce. „Wykombinowałem sobie, że jeśli Małgosia gdzieś tam siedzi na chmurce i patrzy, nie chcę, żeby się martwiła. Chcę, żeby wiedziała, że wszystko toczy się tak, jak uzgodniliśmy”, mówił w jednej z rozmów Krzysztof Daukszewicz. W innej zwierzył się, że nie sądził, że po takiej tragedii może jeszcze spotkać miłość