Reklama

Dwa razy samotnie opłynął świat, teraz przygotowuje się do następnych regat. Napisał 25 książek, wydał album z morskimi obrazami. Stworzył „Szkołę pod żaglami”, gdzie dzieli się z młodymi ludźmi swoją pasją. Życie nie szczędziło mu ciosów, ale wszystkie przetrwał, czerpiąc siłę z miłości – do morza i do kobiety. Tu pierwszy raz mówi otwarcie o tym, co go spotkało i co spotkało jego ukochaną – Bogumiłę Wander. Trwa przy niej w ciężkiej chorobie, bez nadziei na wyzdrowienie.

Reklama

Krzysztof Baranowski o ukochanej, Bogumile Wander

Krzysztof Baranowski: Oprócz pływania jeszcze jeżdżę na nartach. To moja druga pasja. Właśnie wygrałem Mistrzostwa Polski Dziennikarzy w konkurencjach alpejskich. A potem siedziałem na Teneryfie, odbywając rejs kwalifikacyjny. Nie było mnie tu półtora miesiąca.

I nie masz wtedy poczucia winy wobec Twojej żony Bogusi, że na tak długo ją zostawiasz?

Ależ gdy tylko mogę, to ją odwiedzam. Absolutnie nie mam poczucia winy. Byłem u niej tydzień temu, dzisiaj też pojadę do domu opieki na peryferiach Warszawy, gdzie przebywa.

To smutne, co mówisz.

Tak, ale już do tej sytuacji przywykłem. I wiem, że nie mogę nic więcej dla niej zrobić. A tam jest naprawdę świetna opieka, chociaż niestety drogo kosztuje. Przyjeżdżam do niej, rozmawiamy, mówię normalnym swoim językiem, a ona swoim, który trudno zrozumieć. Można wyłowić z niego tylko pojedyncze zdania. Fizycznie się trzyma, ale psychicznie przebywa w innym świecie. I na szczęście nie zdaje sobie z tego sprawy, w jakim.

Już kiedy rozmawialiśmy kilka lat temu, widziałam pierwsze symptomy.

No właśnie. A ja jeszcze wtedy nie orientowałem się, że to choroba, i to taka choroba. Musiałem się z nią uporać. To bardzo trudne. Dotarło jednak do mnie, że moja żona choruje na alzheimera i że dwa lata temu umarł na to jej starszy brat, a wcześniej mama, więc to predyspozycje genetyczne.

Czytaj też: Mąż Bogumiły Wander przekazał smutne wieści na temat jej zdrowia. Ich spotkania „niczemu nie służą"

Najpierw jeszcze mieszkaliście razem.

Próbowałem sobie jakoś z tym radzić, choć żadne pielęgniarki nie mogły pomagać w opiece w stu procentach, nie dawały rady. A mieliśmy wtedy sypialnię na piętrze i ten ciągły strach, że Bogusia wstanie, spadnie ze schodów i nie wiadomo, jak się to zakończy. Kiedy jednak zachorowała na zapalenie płuc i została odwieziona karetką do szpitala, lekarze zaopiniowali, że przez 24 godziny na dobę musi być pod fachową opieką pielęgniarską i medyczną. Zacząłem więc szukać dobrego domu opieki. W jednym było za mało pielęgniarek, w drugim już na odległość wyczuwało się zapach starości. Szczęśliwie jednak znalazłem taki dom, niedawno zbudowany, gdzie dopiero zaczęto prowadzić działalność opiekuńczą. I tam trafiłem, a oni zdecydowali się przyjąć Bogusię na stałe. Jestem pewien, że gdyby coś się w jej zdrowiu zmieniło, natychmiast dostanę wiadomość. Pytają mnie też o takie szczegóły, czy szczepić ją na covid. Oczywiście szczepić, mówię. Na razie stan żony jest stabilny.

Olga Majrowska

Bogumiła Wander i Krzysztof Baranowski w sesji VIVY, 2018 rok

Gdy przychodzisz, poznaje Ciebie?

Raczej nie. Czasem się tylko uśmiechnie, więc mam nadzieję, że to uśmiech dla mnie, a nie dla jakiegoś dobrego znajomego, którego kiedyś poznała, ale nie kojarzy, jak się nazywa i kim jest.

Jesteś w jej życiu opoką.

Już mnie w nim nie ma, choć może zostałem we wspomnieniach. Nie wiem, co się w jej mózgu dzieje, i bardzo mi smutno z tego powodu. Ale cóż ja mogę zrobić?

Dla Ciebie to był ogromny cios.

Powoli się do niego przyzwyczajałem przez jakieś trzy, cztery lata. Nie ma jednak lekarstwa na alzheimera.

Jeszcze nie ma. Ale może będzie.

Przestudiowałem literaturę na ten temat i wiem, że jeszcze nic nie wynaleziono. Dobrze tylko, że stan Bogusi się nie pogarsza. Kiedyś rozmawialiśmy na ten temat i wiem, że nie spodziewała się takiej choroby. Zapewniała mnie i siebie, że z nią wszystko w porządku. A teraz mogę się tylko rozpłakać. Ale ponieważ to już trwa parę lat, pogodziłem się z takim życiem i z tym, że muszę cierpieć. Chcę ją odwiedzać, chociaż widzę, że to nie ma już wielkiego sensu. Dzięki tym odwiedzinom może tylko usprawiedliwiam sam siebie? Może daję sobie alibi?

Cały wywiad z Krzysztofem Baranowskim w nowej VIVIE! Numer dostępny od 5 maja

Reklama

Zobacz też: Ewa Wachowicz: „Młode piękno niesie inną energię, inną wibrację, ale to dojrzałe też jest niczego sobie”

SZYMON SZCZEŚNIAK/VISUAL CRAFTERS
Filip Zwierzchowski/Das Agency
Reklama
Reklama
Reklama