Reklama

Krystyna Janda nie kryła poparcia dla Czarnego Protestu - ogromnej manifestacji kobiet przeciwko zaostrzaniu prawa aborcyjnego, w której na początku października uczestniczyło kilkadziesiąt tysięcy osób w całej Polsce. Aktorka z tego poparcia się nie wycofuje. W rozmowie z VIVĄ! Przyznaje, że gdy prokuratura wszczęła postępowanie w sprawie organizacji marszu, zagłosiła się jako jedna z organizatorek akcji. Podobnie zareagowało już ponad 7 tys. Polek, zniesmaczonych prokuratorskim postępowaniem w sprawie protestu.

Reklama

Cooper w spódnicy

Działania prokuratury to efekt skargi złożonej przez Komisję Krajową NSZZ „Solidarność”. Niechętne protestowi kobiet władze związku twierdzą, że organizatorzy manifestacji nielegalnie wykorzystali pochodzące z 1989 r. logo „Solidarności”. Chodzi o słynny plakat z Garym Cooperem, który 26 lat temu wzywał do pójścia na wybory. Natomiast podczas październikowych protestów pojawiły się transparenty, gdzie zamiast Coopera była sylwetka kobiety.

Jednak zdaniem jednej z legend „Solidarności”, Bogdana Borusewicza, plakatu nie można traktować jak znaku handlowego i udzielać pozwoleń na jego użycie. - Wszyscy, którzy walczą o praworządność i bronią demokracji mają prawo tego symbolu – twierdzi.

To niejedyne zgłoszenie. Do warszawskiej prokuratury trafiło kolejne doniesienie, tym razem od narodowców, których oburzyło przerobienie symbolu Polski Walczącej na popiersie kobiety z podpisem „Polka Walcząca”.

Polecamy też: Krystyna Janda: "Byłam w ciąży, która zagrażała życiu. Gdyby mi nie pomogli lekarze, tobym nie żyła"

Jest nas 7 tysięcy

Gdy prokuratura zaczęła szukać organizatorów, zgłosiło się 7 tysięcy Polek i Polaków, którzy twierdzą, że to właśnie oni. Wśród nich jest Krystyna Janda. - Podpisuję się tak jak wszyscy, by zamanifestować absurd tej sytuacji. Żyjemy w kraju, gdzie jest wolność zgromadzeń, więc o co w ogóle chodzi? - pyta aktorka. I dodaje: - O treść transparentów? W niedawnej przeszłości były podobne zarzuty w sprawie innych haseł, tylko w tamtych sprawach prokuratura nikogo nie ścigała. A powinna.Wybiórczość organów ścigania jest wkurzająca i oburzająca – mówi Krystyna Janda.

- Trzeba się będzie zastanowić jak dalej postępować, jeśli to będzie rozpatrywane na poważnie – mówi aktorka.

Czarny protest. Jak to się zaczęło?

Facebook Jandy był jednym z ogniw zorganizowania Czarnego Poniedziałku. 23 września aktorka wrzuciła post, w którym zachęcała Polki, by wzorem Islandek jednego dnia solidarnie nie poszły do pracy, na uczelnię oraz porzuciły obowiązki domowe. Wszystko w ramach protestu przeciwko zaostrzeniu prawa aborcyjnego.

Apel aktorki spotkał się z ogromnym odzewem – 3 października w ramach Czarnego Poniedziałku protestowało kilkadziesiąt tysięcy Polek i Polaków.

Czy Krystyna Janda planuje kolejne działania? Nigdy nic nie planowałam. Odpowiadam na ogólny nastrój. Za chwilę ogarnie nas szał manifestacji. Ze złości i rozpaczy. Przeciwko temu, co się dzieje w Polsce – mówi Janda. Dzisiaj ma być demonstracja pod domem Jarosława Kaczyńskiego, 24 października – kolejny protest kobiet. Osobno szykują się pielęgniarki, nauczyciele. Mam wrażenie, że zapanował ostateczny stan umysłu i nerwów. Już nie da się tego opanować tłumaczy aktorka.

Reklama

Polecamy też: Gwiazdy protestują! Sprawdź, kto wspiera Czarny Protest

Reklama
Reklama
Reklama