Kim jest Wielki Brat w nowej edycji programu Big Brother?
Głosu tajemniczej postaci użyczyła kobieta...
Big Brother powrócił! Wczoraj rozpoczęła się nowa edycja reality show, które po latach nieobecności wróciło na antenę. Widzowie mogą śledzić losy kilkunastu uczestników, którzy przez 91 dni będą zamknięci z domu Wielkiego Brata bez kontaktu ze światem zewnętrznym. Formuła programu jest taka sama jak przed laty, lecz pojawiły się pewne zmiany – uczestnicy znajdują się w nowym domu, program prowadzą nowi prowadzący, a nad całością czuwa nowy Wielki Brat, który w nowej edycji jest… kobietą. Kto kryje się za tajemniczym głosem?
Kim jest nowy Wielki Brat?
Głos Wielkiego Brata to jedyny kontakt uczestników reality show ze światem zewnętrznym. To on wywołuje ich do pokoju zwierzeń z rozmawia z nimi o tym, co dzieje się w zamknięciu, ale przed obiektywami 70 kamer. W poprzednich edycjach produkcja programu długo utrzymywała, że głos postaci został wykreowany komputerowo. Później okazało się jednak, że krył się za nim Jarosław Ostaszkiewicz.
Niespodzianką tej edycji jest fakt, że Wielkim Bratem jest kobieta. Szybko rozpoczęły się spekulacje, kto użyczył głosu postaci, która powinna w zasadzie być nazywana Wielką Siostrą. Jak podaje serwis Pudelek jest to Agnieszka Barjasz, czyli córka znanej lektorki Krystyny Czubówny. Trzy lata temu poszła w ślady sławnej mamy i zadebiutowała jako lektorka.
Krystyna Czubówna i Agnieszka Barjasz w VIVIE! o pracy lektora
Krystyna Czubówna: Znam doskonale Agę, więc słyszałam, że w niektórych wejściach jest zestresowana. Byłam w szoku, że w wielu wypowiadanych przez nią zdaniach słyszałam siebie, swoje brzmienie, intonację, modulację głosu. Powiedziałam nawet: „Niektóre zdania ja mówię tak jak ty” (śmiech). Z każdym następnym odcinkiem czytała coraz lepiej. Wiem z własnego doświadczenia zawodowego, że teksty do seriali dokumentalnych to najtrudniejszy rodzaj narracji. Są momenty, gdzie musisz być tylko narratorem, czytać tekst jak wizytówkę, ale są też takie, w których masz opisać to, co dzieje się na obrazku. I wtedy trzeba bardzo wszystko wyważyć, nie można podać tekstu beznamiętnym głosem, ale też nie wolno narzucić widzowi własnych emocji.
Wróciły wspomnienia z dzieciństwa, kiedy siedziałaś z mamą w dziupli lektorskiej?
Agnieszka: Przy którymś nagraniu czekałam pod drzwiami do studia na realizatora. I nagle pojawił się, spóźniony, z wielkim kluczem. Miałam wrażenie, że takim samym, jaki widziałam 30 lat temu. I tym wielkim kluczem otwierał zamek. Naprawdę poczułam się znowu jak mała dziewczynka, która stoi przed drzwiami do skarbca. A teraz po latach te drzwi otwierają się dla mnie.