Bohaterski czyn polskiego misjonarza! Był żywym inkubatorem i uratował noworodka
O tym, co zrobił, mówi cały świat
Ta historia poruszyła serca setek internautów w Polsce. Brat Maciej Jabłoński, który jest misjonarzem w środkowej Afryce, zamieściła na swoim profilu na Facebooku zdjęcie, na którym trzyma noworodka na swoim brzuchu i są owinięci szczelnie folią termoizolacyjną. Historia, która kryje się za fotografią, jest naprawdę mocna...
Brat Maciej Jabłoński uratował noworodka w Afryce. Był żywym inkubatorem
Okazuje się, że malec w momencie przyjścia na świat nie dawał żadnych oznak życia, ponieważ jeszcze w brzuchu matki owinął się w pępowinę. Niezbędna była szybka akcja reanimacyjna. Powiodła się, jednak noworodek doznał hipotermii (wychłodzenia organizmu), więc trzeba było intensywnie go ogrzewać. Gdy wszystkie inne środki zawiodły, brat Maciej Jabłoński użył do tego celu... własnego ciała! Nic dziwnego, że na cześć polskiego zakonnika malec otrzymał imię (w tłumaczeniu na język polski) „Cud Boże Maciej”.
Szpital, w którym pracuje, mieści się w mieście Ngaoundaye w Republice Środkowoafrykańskiej i jego wnętrza mogą w pierwszej chwili przerazić. To miejsce, która wydawać się może wyjątkowo biedne i przygnębiające. Jednak pracujący w nim ludzie mają jeden szczytny cel: ratować dzieci i noworodki. By to robić, potrzebna jest pomoc osób dobrej woli, które przekazują na ten cel datki.
Jednym z pediatrów w placówce jest brat Maciej Jabłoński. Należy on do zakonu Kapucynów, do Afryki wyjechał w 2018, zaś wcześniej – według informacji TVN24 – pracował jako fizjoterapeuta drużyny juniorów WKS-u Śląska Wrocław.
Prowadzi również profil na Facebooku, na którym opisuje swoją codzienność. I to właśnie jedna z tych historii szczególnie poruszyła setki internautów w Polsce.
„Dziś około 7:00 zostałem wezwany do szpitala, by pomóc rodzącej kobiecie. Okazało się, że trzeba przeprowadzić 'cesarkę'. Około 9:00 na świat przyszedł mały chłopczyk. Nie dawaliśmy mu wielkich szans na przeżycie" - relacjonował zakonnik. Jak dodał, w trakcie operacji wyszło na jaw, że niemowlę jest owinięte pępowiną. Początkowo chłopiec nie dawał oznak życia. Później rozpoczęła się żmudna akcja ratunkowa. Po przecięciu pępowiny i dłuższej reanimacji zaczął oddychać. Gdy skończyliśmy z mamą, zająłem się bardziej malcem. Dostał potrzebne leki, ale [jego stan] dalej był kiepski”, relacjonował.
„O 14:00 telefon ze szpitala, że nie da się oznaczyć temperatury - hipotermia. Zawinęliśmy go w dodatkowy koc, obłożyliśmy butelkami z gorącą wodą, dodatkowo folia IRC”, opisuje.
Niestety, zabiegi te nie przyniosły pożądanych rezultatów. Stan malca nie mógł się ustabilizować. I wtedy w głowie brata Macieja zrodził się szalony pomysł!
„Dogrzewanie nie szło najlepiej, wówczas wpadłem na pomysł, że moje ciało podziała jak inkubator. Tak więc maluch na brzuch, zawijamy w folie i grzejemy”, pisał.
Podziałało. Dzięki inicjatywie zakonnika dziecko zaczęło normalnie funkcjonować.
„Udzieliłem mu Chrztu Świętego, ma na imię Merveille de Dieu Mathias, czyli Cud Boży Maciej. Cud Boży - bo to cud że żyje. Maciej, no wiadomo, że po mnie”, napisał.
Całość opatrzona została kilkoma zdjęciami (do zobaczenia w naszej galerii).
Apel brata Macieja Jabłońskiego
Z uwagi na ogromną popularność posta, zakonnik zaapelował do wszystkich ludzi dobrej woli o pomoc w znalezieniu osób, które mogłyby podarować szpitalowi w Afryce sprzęt niezbędny do ratowania noworodków.
„Żebrać się nie wstydzę, to proszę z grubej rury. Lista życzeń do św. Mikołaja jest taka: inkubator, defibrylator z monitorem - wersja z karetki, USG, RTG, koncentrator do tlenu x2. Wiem, że proszę o wiele, ale wiem też, że wszystko jest możliwe”, przekonuje we wpisie.
Na odzew nie trzeba było długo czekać. Paulina Szubińska-Gryz, jedna z osób zaangażowanych w akcję, wpadła na pomysł utworzenia specjalnego subkonta na potrzeby szpitala w Ngaoundaye w ramach Fundacji Pomocy Dzieciom i Osobom Chorym „Kawałek Nieba”. Dzięki temu część sprzętu została już zakupiona i obecnie jest transportowana do Afryki
1 z 4
Brat Maciej Jabłoński od 2018 roku pracuje w jednym ze szpitali w Afryce.
2 z 4
Misjonarz zajmuje się w placówce ratowaniem życia dzieci i niemowląt.
3 z 4
Historia, którą ostatnio opisał, poruszyła setki internautów. Dzięki temu, że zdecydował się być żywym inkubatorem, cierpiące na hipotermię dziecko wróciło do zdrowia.
4 z 4
Widoczny na zdjęciu malec po narodzinach nie wykazywał żadnych funkcji życiowych. Przeżył tylko dzięki lekarzom.