Reklama

Karolina Szostak już od bardzo dawna występuje w telewizji Polsat, gdzie zachwyca swoim talentem i osobowością. Przypomnijmy, że dziennikarka zaczynała swoją karierę w wieku piętnastu lat. Dała się wówczas poznać w kultowym programie „5-10-15". Niestety, jej ówczesną karierę przerwał poważny wypadek samochodowy, którego skutki odczuwa do dzisiaj. Jak sama przyznaje, leczenie było długie i bardzo bolesne. Na szczęście wszystko zakończyło się dobrze. Jak wspomina tamten czas i jak obecnie wygląda jej życie?

Reklama

Karolina Szostak – wypadek

Nie jest tajemnicą, że Karolina Szostak ma za sobą bardzo trudny okres. Dlaczego? Ponieważ w 1990 roku w Warszawie doszło do poważnego wypadku z jej udziałem. Młoda wówczas Karolina wracała od koleżanki. „Uczyłyśmy się. Mama chciała po mnie przyjechać. Ale powiedziałam, że wrócę sama z Dominiką. „Nie, przyjadę”, upierała się. „Daj spokój wrócę sama”. No i już nie wróciłam. Znalazła ją policja i powiedziała, że jestem w szpitalu. Mama przyjechała natychmiast i dowiedziała się, że jestem operowana. Ale żeby na wiele nie liczyła. To był cios. Operacja trwała 11 godzin. Mama cały ten czas siedziała pod salą, w końcu wyszedł lekarz i powiedział, że nie jest dobrze, rokowania są słabe. Mamie zawalił się świat. Nie mogła sobie darować, że wtedy po mnie nie przyjechała. […] Dotąd się przyjaźnię z lekarzem, który wtedy był na dyżurze. Świeżo po studiach, nie bał się żadnych wyzwań. Zadziałał błyskawicznie, od razu zaczął operować. Uratował mi życie”, opowiadała w VIVIE!.

A jak doszło do tej tragedii? „Jechałam z kolegą i z koleżanką ze szkoły. Wjechał w nas inny samochód. Długo toczyła się sprawa sądowa przeciwko tamtemu kierowcy. W wyniku uderzenia w głowę zrobił mi się duży krwiak, który pękł i się rozlał. Miałam operowaną głowę. Przeżyłam śmierć kliniczną. Nie słyszę na lewe ucho. Ale dostałam wtedy drugie życie. Lekarze nie mogli uwierzyć, że przeżyłam”, opowiadała w rozmowie z „Fleszem". „Po trzech dniach obudziłam się łysa, ze sparaliżowaną prawą stroną ciała i rozbieżnym zezem”, dodawała. „Byłam w samochodzie z kolegą i koleżanką, siedziałam z tyłu, drugi samochód jechał obok nas. Gówniarskie zachowania, ściganie…samochód jadący obok nas, uderzył w nas delikatnie. My przy dużej prędkości wpadliśmy na pas zieleni, centralnie w słup, więc słup wszedł do środka samochodu. Wyglądało to katastrofalnie”, wyjaśniała w wywiadzie z Krzysztofem Ibiszem.

Okazuje się, że leczenie prezenterki trwało aż trzy lata. „Trzy lata trwało moje leczenie, przeszłam kolejne zabiegi. Kiedy się dostaje drugą szansę od losu, to później człowiek chce wszystkiego próbować. Walczyłam o to, żeby żyć normalnie, być zdrową, sprawną i szczęśliwą dziewczyną”, mówiła. Na szczęście wszystkie metody leczenia przyniosły oczekiwane rezultaty. Niestety, do dzisiaj odczuwa konsekwencje tamtego wypadku. „Nie słyszę na lewe ucho. Po wypadku zostały mi problemy z błędnikiem”, wyjaśniła. „Są oczywiście we mnie ślady tego wypadku, pozostałości. Bo jak ci raz otworzą głowę, to coś zostaje do końca życia. A ja miałam całą głowę otwieraną. [...] Dziewięćdziesiąt procent ludzi po otwarciu głowy ma na przykład padaczkę. Bo jest naturalne, że jak powietrze dostaje się do głowy, to potem jest zagrożenie padaczką. Inaczej też głowa boli, inaczej się czasami czujesz, inaczej reagujesz. I ten lęk zostaje, że boli cię głowa, a ty wyobrażasz sobie, że masz tam tętniaka, krwiaka...”, dodawała.

W tamtym czasie mogła też liczyć na pomoc kolegów i koleżanek. „Po trepanacji czaszki byłam łysa, miałam zeza. Jednak dzieciaki z mojej szkoły nigdy mi nie dały odczuć, że coś jest nie tak, dbały o mnie. Producenci „5-10-15” zaproponowali, żebym nadal występowała, żeby pokazać dzieciom, że w takim stanie też można funkcjonować. Ale mama się nie zgodziła. […] To była walka, a jednocześnie bardzo szybko wróciłam do normalnego życia. Powrót do zdrowia trwał lata. Nie chwilę-moment. Najpierw chodziłam z obandażowaną głową, z ręką na temblaku, bo okazało się, że mam jeszcze złamaną rękę czego początkowo w szpitalu nie zauważono. Przez pierwsze miesiące nauczyciele przychodzili do mnie do domu”, dodawała w tej samej rozmowie.

Mama Karoliny Szostak okazała się dla niej największym wsparciem. To dzięki niej przetrwała najgorszy okres w swoim życiu. „Moja mama bardzo długo czekała. Lekarz, który wyszedł po operacji, jakiś dużych rokowań na moją sprawność i funkcjonalność nie dawał. To było też coś, co uderzyło moją mamę. To był bardzo trudny moment w jej życiu. Potem było oczekiwanie na to, czy się obudzę, kiedy się obudzę, w jakim stanie będę i tak dalej. To był cały proces, który przetrwałam dzięki niej”, mówiła. „Bardzo młodo mnie urodziła, Kiedy ja miałam 15 lat, moja mama miała 35, więc była młodą kobietą, była po rozwodzie, mieszkałyśmy same. To był wieczór, gdy byłam u koleżanki… Ona nie mogła sobie bardzo długo wybaczyć tego, że pozwoliła mi wracać z koleżanką samochodem, którym już nie dojechałam do domu, a nie przyjechała po mnie sama”, dodawała w rozmowie z Krzysztofem Ibiszem.

CZYTAJ TEŻ: Molestowanie, gwałt, łatka seksbomby czy afera z sekstaśmą. Pamela Anderson rozlicza się z trudną przeszłością

Filip Zwierzchowski/Das Agency

Karolina Szostak — choroba, leczenie

Co ciekawe, gwiazda Polsatu nie ukrywa, że po wypadku walczyła o życie. Przeszła też eksperymentalną terapię, która była dla niej niezwykle bolesna. „Brałam udział w badaniach nad nową metodą leczenia zeza, polegającą na wbijaniu igły w mięsień oka. Sprawiało to ogromny ból!. Co więcej, zabiegi odbywały się przy udziale grupy studentów, a to dodatkowo wzmagało poczucie dyskomfortu”, mówiła. „Wyglądałam źle. Miałam zeza rozbieżnego, miałam opadające oko, usta. Ale najważniejsze było, że głowa zaczęła pracować. Nie, nie żyłam w lęku, że nie będę mogła chodzić, bo w miarę szybko chodzić zaczęłam. Tylko cała reszta długo dochodziła do siebie”, czytaliśmy kilka lat temu w jednym z wywiadów.

Na szczęście, po latach leczenia Karolina Szostak znowu może cieszyć się życiem. „To cud, że wyszłam z tego i mogę żyć normalnie. Są oczywiście obostrzenia, których muszę się trzymać całe życie. Na przykład w ogóle nie mogę pić alkoholu. Ale żyję i fajnie to życie wygląda”, mówiła w VIVIE!.

Karolinie Szostak życzymy dużo zdrowia i wszystkiego, co najlepsze.

CZYTAJ RÓWNIEŻ: Ewa Wachowicz z dumą o karierze córki. Co dziś robi Aleksandra? Poprosiła mamę o jedno

Filip Zwierzchowski/Das Agency

Pawel Wodzynski/East News
Reklama

Karolina Szostak, wiosenna ramówka Telewizji Polsat, Warszawa, 02.02.2023

Reklama
Reklama
Reklama