Karen Blixen: jedna z najwybitniejszych duńskich pisarek oddała swoje serce Afryce
Dziś mija 60. rocznica śmierci autorki „Pożegnania z Afryką”
Najważniejszym dziełem jej życia stało się bez wątpienia "Pożegnanie z Afryką", dzieło sfilmowane później przez Sydneya Pollacka. Życie Karen zmieniło się, gdy wraz z mężem stała się mieszkanką Czarnego Lądu. Żyła tam przez 17 lat i do końca swoich dni podkreślała, że był to najszczęśliwszy etap jej egzystencji. Posiadająca zarówno malarski, jak i literacki talent Blixen, nie spodziewała się, że po powrocie do rodzimego kraju coś ją jeszcze w życiu czeka. Tymczasem to właśnie wtedy napisała swoje największe dzieła.
Karen Blixen: dorastanie, strata ojca
Karen Blixen przyszła na świat jako Karen Dinesen 17 kwietnia 1885 roku w Rungsted niedaleko Kopenhagi. Miała trzy siostry i dwóch braci. Całemu rodzeństwu od samego początku żyło się wygodnie i na poziomie, rodzina Karen należała bowiem do zamożnych mieszczan o arystokratycznych koligacjach. Ojciec, Wilhelm Dinesen, był spokrewniony z najlepszymi duńskimi i szwedzkimi rodami, sam zresztą był postacią nieszablonową. W życiu Karen odgrywał bardzo dużą rolę. Wojskowy, podróżnik, pisarz wiecznie goniący za wolnością. To on pokazał córce, jak niesamowity potrafi być świat przyrody. To po nim odziedziczyła także odwagę i zawziętość w dążeniu do celu. Wilhelm Dinesen miał także słabość do pięknych kobiet, w wyniku jednego z licznych romansów zaraził się syfilisem, a później, w obawie przed upokorzeniem i zhańbieniem rodziny, odebrał sobie życie. Jego nagła śmierć bez wątpienia mocno wpłynęła na dalsze życie i decyzje Karen.
Gdy w jej życiu zabrakło ojca, Karen miała zaledwie 10 lat. Było jej tym ciężej, że z matką nie odnalazła wspólnego języka. Zarówno ona, jak i krewni po stronie rodzicielki, byli bardzo konserwatywni i pruderyjni, żyli według określonego zbioru zasad, które próbowali narzucić również i jej, ale dziewczynka bardzo szybko zaczęła się przeciwko temu buntować. Była wolnym duchem, jak jej ojciec i zaczęła pragnąć podobnego życia dla siebie - chciała podróżować, poznawać świat, a potem móc go opisywać.
Karen już jako dziecko zaczęła przejawiać artystyczne talenty. Lubiła rysować i snuć opowiadania, których pierwszą odbiorczynią była jej młodsza siostra Ellen. Później, już przy wyborze kierunku studiów, padło na malarstwo. W 1906 roku została absolwentką Królewskiej Duńskiej Akademii Sztuk Pięknych w Kopenhadze, a rok później miał miejsce jej pisarski debiut. W prasie wydrukowano jej opowiadania, które opatrzyła pseudonimem Isak Dinesen. Nie chciała bowiem, aby jej twórczość zaliczana była do tzw. literatury kobiecej, a co za tym idzie, z góry zaszufladkowana. Jednak na kolejne literackie dzieła utalentowanej pisarki trzeba było czekać kolejne dwie dekady. Do tego czasu nie stworzyła ona nic nowego. Nie stroniła jednak od czytania wielkich pisarzy, uwielbiała poezję - literatura i sztuka bez wątpienia pomogły przetrwać trudny czas często popadającej w melancholię Karen.
Jeśli chodzi o jej twórczość, w tamtym czasie zaangażowała się za to mocniej w rozwijanie swoich plastycznych talentów. Odbyła kurs malarstwa w Paryżu, Rzymie i Londynie, gdzie poznawała mniej akademicki sposób patrzenia na dzieła. Mówiło się również o drugim powodzie licznych podróży panny Dinesen - miały ją one odwieść od uczuć do jej dalekiego kuzyna, barona Hansa von Blixen-Finecke. Bez skutku, bowiem już wkrótce Karen została żoną jego brata bliźniaka — Brora.
Mimo że nadal darzyła szaloną miłością Hansa, zgodziła się przyjąć oświadczyny Brora z bardzo ważnego powodu. Matka, której zależało na tym, aby córka otrzymała szlachecki tytuł, obiecała jej za to wyjazd do Afryki. Marzenie o podróży na nieznany ląd, tak jak kiedyś robił to jej ojciec, w końcu mogło zostać zrealizowane. Karen powiedziała "tak" - "tak" Afryce i "tak" hrabiemu Blixen.
Czytaj również: Miała 20 lat, gdy pierwszy raz stanęła na ślubnym kobiercu. Historia miłości Małgorzaty Braunek i Janusza Guttnera
Karen Blixen, 1918 r.
Karen Blixen: ślub i wyjazd do Kenii
W 1914 r., w wieku 28 lat, Karen wyjechała do Kenii. Wraz z Brorem von Blixenem stanęli na ślubnym kobiercu w Mombasie 14 stycznia 1914 roku. Dzięki funduszom zapewnionym przez rodzinę po stronie matki Karen, na miejscu na młodą parę czekały wybrane tereny pod uprawę bydła. Blixen postanowił jednak sprzedać dane im ziemie i kupić nowe - pod uprawę kawy, którą nagle zapragnął hodować, o czym jak się później okazało, nie miał zielonego pojęcia. Tereny, które nabył, znajdowały się na wzniesieniu. Jak mówi pierwsze zdanie z powieści "Pożegnanie z Afryką": „Miałam w Afryce farmę u stóp gór Ngong”. Widoki zapierały dech w piersiach, ale sama ziemia była bardzo trudna do uprawy. Na zwrot zainwestowanych pieniędzy, musieli poczekać kilka lat, tyle czasu potrzebowały drzewka, aby urosnąć i zacząć dawać owoce.
W tym czasie baron i baronowa oddawali się innym zajęciom. Spędzali czas, spotykając się z innymi mieszkającymi w Kenii Europejczykami, a także na polowaniach. "Jeślibym chciała, żeby coś z mojego życia powtórzyło się, to byłoby to raz jeszcze safari z Brorem Blixenem" - miała powiedzieć Karen kilka lat po ich po powrocie z Kenii. Mąż jednak zdecydowanie częściej na polowania wolał udawać się sam, jak się później okazało, nie ograniczał się tylko do tego zajęcia. Notorycznie zdradzał żonę, którą niedługo po ślubie zaraził syfilisem. Chorobę udało jej się zaleczyć, a co ważniejsze zataić przed rodziną, ale już do końca życia zmagała się z jej konsekwencjami. Cierpiała na wysypki, migreny i inne miejscowe bóle spowodowane leczeniem za pomocą rtęci i arszeniku.
Bror wkrótce stracił zainteresowanie plantacją, zaraz po tym również i swoim małżeństwem. Pomiędzy baronem a Karen nigdy nie było wielkiej miłości, ale na początku myśleli, że uda im się przynajmniej stworzyć zgrany związek, w którym każde z nich będzie miało szansę na robienie tego, co kocha. Rozwiedli się w 1925 roku. Na plantacji zostało zatrudnionych kilku lokalnych pracowników, a Karen została jedynym zarządcą na kenijskiej farmie.
Baronowa Karen Blixen-Finecke ze służbą na swojej kenijskiej farmie, ok. 1914 r.
Karen Blixen: romans z angielskim myśliwym
Zanim doszło do rozstania z mężem, w życiu Karen pojawił się Denys Finch Hatton – angielski myśliwy i jak się później okazało, wielka miłość artystki. Wywodził się z brytyjskiej arystokracji, już jako 23-latek zaczął regularnie odwiedzać Afrykę, organizując safari dla bogatych klientów. Karen dostrzegła w nim fascynujące wpływy dwóch kultur. Europa objawiała się w nim zainteresowaniem literaturą, sztuką, rozmowami o poezji, a Afryka dzikimi porywami serca, odwagą, dążeniem do wolności i miłością do tego niezwykłego lądu. Hatton był dla niej wymarzonym kompanem do rozmów. Odnalazła w nim partnera, z którym spędzała czas na polowaniach i lataniu pilotowanym przez Denysa samolotem.
Blixen i Hatton zakochali się w sobie, a ich początkowo niestabilny przez liczne podróże między Afryką a Anglią związek, ugruntował się wraz z momentem, gdy zamieszkali razem w domu Karen. Anglik postanowił nawet zainwestować w zagospodarowanie terenu ukochanej.
W porównaniu z uczuciem, które narodziło się w niej do Afryki, relacja z Hattonem nie odegrała w życiu Karen tak wielkiej roli. To dopiero ta miłość zmieniła ją na zawsze. "Nigdy nie widziałam kraju tak pięknego, że sama kontemplacja tej piękności potrafi uszczęśliwić człowieka na całe życie" - pisała w liście do matki. Z czasem zaczęła dzielić swój czas z rdzennymi mieszkańcami kraju, na co jej biali sąsiedzi patrzyli z ukosa. Pragnęła poznać bliżej obyczaje i tradycje autochtonów i ogromnie przejmowała się ich losem. Na farmie u stóp gór Ngong założyła nawet szkołę i ośrodek zdrowia dla tubylców.
Czytaj również: On - słynny reżyser, ona - reżyserka życia. Przeżyli razem ponad 50 szczęśliwych lat
Denys Finch Hatton, 1908 r.
Karen Blixen: pożegnanie z Afryką. Dlaczego musiała wyjechać?
Jej 17-letni pobyt w Afryce przerwał szereg niefortunnych zdarzeń. Pod koniec lat 20. Karen poroniła dziecko, co było dla niej ogromną stratą. Jej stan zdrowia wywołany syfilisem ciągle się pogarszał. Sytuacja na farmie była opłakana, a Blixen już wkróce miała zostać bankrutką. Potrzebowała inwestora, ale nikt nie był skłonny podjąć się takiego ryzyka, nawet jej ukochany. Jej rodzina do tamtego czasu zdążyła utopić majątek w plantacji kawy. Co gorsze, zbiory w 1927 roku były jednymi z najgorszych w historii. Do tych tragedii doszła jeszcze strata ukochanego. Denys Finch Hatton zginął w katastrofie samolotowej. W drodze na kolejne safari, jego samolot się zapalił.
Pokonana przez los i siły afrykańskiej natury, Blixen wróciła do deszczowej Danii w 1931 r. "Mam wrażenie, że gdziekolwiek przyjdzie mi się znaleźć w przyszłości, zawsze będę się zastanawiała, czy w Ngong pada deszcz", pisała w liście do matki, gdy opuszczała ukochany ląd.
Miała 46 lat i czuła, że los z niej zakpił. Wyobrażała sobie, że umrze w Kenii, a Dania będzie dla niej tylko obrazem z przeszłości, jedną z klatek wspomnień. Stało się zupełnie odwrotnie. "Można znieść każdą ilość cierpienia, jeśli da się je potem przerobić na jakąś historię", napisała wówczas w jednym z listów do rodziny i w myśl tej zasady, aby pomóc sobie przetrwać okres żałoby po utracie poprzedniego życia, Karen zaczęła żyć w świecie wspomnień, które sumiennie spisywała. W kolejnych latach została jedną z najpopularniejszych duńskich pisarek. W 1937 r. jej wspomnienia z Kenii ukazały się w formie dzieła pt. "Pożegnanie z Afryką", dzięki któremu stała się znana na całym świecie. Na jego motywach powstał film noszący ten sam tytuł, w którym rolę pisarki zagrała Meryl Streep, a Denysa Finch-Hattona — Robert Redford.
Ten nowy etap życia nigdy nie zdołał jej jednak uszczęśliwić. "Wszystko, co mnie dotyczy, należy do przeszłości i musi wkrótce umrzeć", napisała o sobie Karen Blixen w 1939 r.
Zobacz też: Mieli być nierozerwalni, ale on zakochał się w innej. Historia Luciano Pavarottiego i Adui Veroni
Meryl Streep i Robert Redford, kadr z filmu "Pożegnanie z Afryką", 1985 r.
Karen Blixen, 1950 r.
Źródła: weekend.gazeta.pl, kultura.onet.pl, kronikidziejow.pl, niezlasztuka.net