Reklama

Kilka dni spędzonych w naszym kraju było dla Kabuli ogromnie ważnym wydarzeniem. Dwudziestolatka mogła spotkać się z Martyną Wojciechowską i jej bliskimi, a przy okazji opowiedzieć wszystkim Polakom o swojej przejmującej historii. Okazuje się jednak, że przylot do Polski był dla przyszłej studentki prawa bardzo stresującym wydarzeniem... Kabula bała się odrzucenia.

Reklama

Kabula o pobycie w Polsce. Jak go wspomina?

Na chwilę przed wylotem z Polski, Kabula udzieliła wywiadu, w którym wspomniała, że przed przyjazdem do naszego kraju miała wiele obaw. „Zanim przyjechałam, nie wiedziałam, czego się spodziewać, jak zostanę odebrana. Zaskoczyło mnie, ile dostałam tu ciepła. Ludzie podchodzą, pytają, jak się czuję, chcą robić sobie ze mną zdjęcie, mówią, że moja historia ich inspiruje. Bałam się odrzucenia, wykluczenia, a tymczasem poczułam, że jestem częścią tego społeczeństwa. Chciałam pobyć z mamą, zwiedzić Polskę, a proszę, ile dostałam od innych”, powiedziała adoptowana córka Wojciechowskiej w rozmowie z Wysokimi Obcasami.

Martyna Wojciechowska dodała, że sama nie spodziewała się tak ogromnego odzewu Polaków na historię Kabuli. „Kiedy pojechałyśmy na Kasprowy Wierch, jeden ze spotkanych po drodze turystów powiedział: „A to pani! Poznałem panią po córce!”. To oznacza, że historia, którą przywiozłam z Tanzanii, jest ważniejsza niż moja rozpoznawalna twarz. Przez ostatnie dni dostałam wiele maili i telefonów od osób gotowych zaangażować się w pomoc osobom dotkniętym albinizmem w Tanzanii. Bez tego „pomagania pod publikę” (przyp. red.: o które, część internautów oskarżała Martynę Wojciechowską) nigdy by się to pewnie nie wydarzyło”, czytamy w magazynie.

Jak pomóc Kabuli i innym chorym na bielactwo?

Martyna Wojciechowska odpowiedziała też na pytanie, co możemy zrobić, by pomóc osobom z albinizmem, dla których życie choćby w Tanzanii jest niebezpieczeństwem. Dziennikarka sama korzysta ze wsparcia jednej z fundacji. „Wierzę, że masowy nacisk na rząd Tanzanii musi spowodować zmianę polityki. Potrzebna jest edukacja. Na razie kraj, który żyje z turystyki, pozwala na to, żeby szamani mieli większy wpływ na lokalną ludność niż nauczyciele i lekarze. W XXI wieku miejscowi wierzą, że seks z kobietą z albinizmem uleczy ich z AIDS! A jeśli mowa o mniejszej skali... Wspieram plan Stowarzyszenia Misji Afrykańskich, żeby wybudować w Mwanzie, na północy Tanzanii, dom, w którym albinosi będą mogli znaleźć schronienie. Jest pomysł, żeby stworzyć centrum edukacyjne, które przygotowywałoby ich do samodzielnego życia i wspierało osoby, które borykają się z takim samym problemem…”, powiedziała dziennikarka.

Reklama

Dziś Kabula jest już w Tanzanii i dalej realizuje swoje marzenie o zostaniu prawnikiem. Z ogromnym zainteresowaniem będziemy śledzić dalszy ciąg jej historii. Mocno trzymamy kciuki, żeby ona i wszyscy ludzie dobrej woli zmienili sytuację w Tanzanii.

Reklama
Reklama
Reklama