Reklama

Jarosław Kulczycki był wielką gwiazdą TVP. Został zwolniony, gdy po wyborach w 2015 zmienił się zarząd Telewizji Polskiej. Później przechodził ze stacji do stacji. Z czasem zrozumiał, że to już nie jest do końca jego świat. ,,Żyję sobie powoli i spokojnie, i dobrze jest, jak jest”, mówił. Los nie oszczędzał dziennikarza... Na kilka miesięcy przed otrzymaniem wypowiedzenia z Telewizji Polskiej przeżył rodzinną tragedię. Stracił ukochanego syna. To był dla niego potworny cios. Jak Jarosławowi Kulczyckiemu udało się podnieść po osobistej tragedii? Czym się dziś zajmuje?

Reklama

Jarosław Kulczycki – kariera

Z Telewizją Polską był związany od 1995 roku, jednak od stacji zrobił sobie tylko rok przerwy. W tamtym czasie próbował swoich sił w Polsacie. W przeszłości prowadził między innymi „Panoramę” czy „Wiadomości”, a w 2009 roku zaczął pracę w TVP Info. Jego karierę złamał pewien incydent. W 2015 roku do programu „Panorama dnia” został zaproszony Łukasz Warzecha. Chwalił on wtedy konwencję Andrzeja Dudy. Gość programu krytykował również Bronisława Komorowskiego. Gospodarz programu nie został obojętny i zapytał, czy bierze pieniądze za udział w kampanii Andrzeja Dudy. Po tych słowach Łukasz Warzecha poczuł się urażony, przez co opuścił studio programu. Niedługo potem, stacja wyraziła ubolewanie, a popularny wtedy dziennikarz TVP został poinformowany przez kierownictwo o niestosownym zachowaniu.

Od tamtego momentu wszystko zaczęło się sypać, jeżeli chodzi o pracę w TVP. W styczniu 2016 roku nowe kierownictwo telewizji publicznej postanowiło zwolnić dziennikarza. „Podano mi przyczynę: nowa koncepcja stacji i zmiany”, wyznał niedługo po decyzji jego pracodawców. Dzisiaj przyznaje, że był to największy czas czystek od czasów stanu wojennego. „Nigdy przy zmianie władzy nie doszło do takiej czystki jak wtedy. To był ewenement”, mówił w rozmowie z Faktem.

Dodał również, że od czasu do czasu zdarza mu się obejrzeć serwis informacyjny w stacji, w której pracował wiele lat, jednak robi to bardzo rzadko. „Tam nie ma żadnych programów, które byłyby dla mnie przeznaczone. Czasem tylko zerkam na programy informacyjne (…) Nikt nie będzie czekał, aż telewizja łaskawie mu puści jego ulubiony program. Teraz rządzą platformy streamingowe video i muzyczne. Dzięki nim mamy to, co chcemy i kiedy chcemy i kiedy mamy na to ochotę”, kontynuował dziennikarz.

CZYTAJ RÓWNIEŻ: Dorota Pomykała: „Lęk towarzyszył nam za każdym razem, gdy tata opuszczał dom”

Rafał Maciaga / Forum
Studio69 / Studio69 / Forum

Jarosław Kulczycki, Agata Młynarska, Teatr Wielki, 15.12.2000 rok

Co dzisiaj robi Jarosław Kulczycki?

Po kilku miesiącach od zwolnienia z TVP, słynny dziennikarz znalazł pracę w innej telewizji – Nova TV. Tam wraz z Beatą Tadlą prowadził wieczorny program informacyjny. Niestety, po dwóch latach serwis został usunięty z anteny. „Dobrze wspominam Nową TV i „24 godziny". Ta przygoda trwała ponad dwa lata, nie udało się z różnych względów, ale wszyscy żałują, co tam pracowali, bo było to bardzo fajne miejsce pracy, to było najfajniejsze miejsce mojej pracy w całej karierze dziennikarskiej, to był wyjątkowy zespół ludzi, którzy wtedy odeszli z telewizji polskiej, albo zostali stamtąd zwolnieni”, mówił Faktowi. Ulubieniec widzów nie poddał się. W 2019 roku przeszedł do Superstacji. Tam prowadził „Raprot”, lecz nie został tam długo.

Już od kilku lat Jarosława Kulczyckiego próżno szukać w telewizyjnych programach informacyjnych. Ale nie oznacza to, że nic nie robi. „Zajmuje się szkoleniami, pracuję też na dwóch uczelniach, na jednej prowadzę warsztaty z wystąpień publicznych, na drugiej zajęcia z angielskiego w mediach, oraz prowadzę kanał na YouTubie poświęcony zdrowiu mężczyzn, jakoś to się rozwinęło i się kręci”, mówił w tej samej rozmowie. Dziennikarz uważa, że zarobki w mediach są niskie, więc nie opłaca się tam pracować. „Ci w drugim szeregu zarabiają małe pieniądze”, stwierdził. Dodał, że jeżeli się to nie zmieni, to „szkoda czasu” na szukanie tam pracy, chociaż do telewizyjnego studia zdarza mu się wracać. „Ostatnio pracowałem dla pewnego wydawnictwa i to był pełnowymiarowy program telewizyjny, który będzie emitowany na stronie internetowej firmy czy na YouTube. Była realizacja, światło, kamery, wywiady”, opowiadał.

Na tym jednak nie koniec. Jarosław Kulczycki prowadzi też różne wydarzenia w internecie. „Ostatnio m.in. wręczenie nagród związanych z architekturą jednego z wydawnictw, a teraz przygotowuję konferencję na 200 osób on-line. To są dodatkowe stresy, bo może coś się technologicznie zepsuć, ale to też są fajne wyzwania i przy okazji ćwiczy się nowe kompetencje”, wspominał. „Trzeba działać na własny rachunek i to jest duże wyzwanie, ale daje też duże poczucie wolności, jestem panem swojego czasu, mogę decydować, co robię, a czego nie robię”.

Od czasu do czasu pojawia się w programie śniadaniowym ,,Dzień dobry TVN". Tam występuje w charakterze gościa. Jego zadaniem jest przedstawienie widzom informacji prasowych. W maju 2022 roku poinformowano, że został nowym rzecznikiem prasowym Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego. Jak czytamy na stronie, jest odpowiedzialny za "kontakty z dziennikarzami oraz będzie współpracował z Biurem Komunikacji i Promocji WUM przy tworzeniu treści do kanałów informacyjnych uczelni".

CZYTAJ TEŻ: Marina Łuczenko-Szczęsna o synku: „Wiadomo kto jest największym idolem Liama”

Norbert Urbaniak / Forum

Kurnikowski/AKPA

Jarosław Kulczycki, Ramówka TVP, 2015 rok

Krzysztof Kuczyk / Forum

Jarosław Kulczycki, Nagranie programu Pytanie na Śniadanie , Warszawa, 2011

Jarosław Kulczycki życie prywatne. Strata syna była dla niego bolesnym ciosem

Jarosław Kulczycki w swoim życiu przeżył ogromną tragedię. 13 września 2015 roku jego świat runął. Wtedy pożegnał swojego 19-letniego syna. Filip odszedł wskutek niewydolności krążeniowo-oddechowej. Chłopak był wysportowany, ćwiczył, dbał o zdrowie. Przecież nic nie zwiastowało dramatycznych wydarzeń. Do zdarzenia doszło w niedzielę w południe na siłowni. Filip wykonywał jedno z ćwiczeń i nagle poczuł się źle. Trenerzy od razu ruszyli mu z pomocą. Natychmiast rozpoczęto reanimację i wezwano służby ratunkowe. Pogotowie przybyło na miejsce po 12 minutach. Niestety, Filipa nie udało się go uratować.

O jego śmierci dziennikarz dowiedział się na wakacjach. Wspólnie z żoną Dorotą, z którą związany jest od 2011 i dwóją dzieci udał się nad polskie morze. „Jechałem autem, gdy zadzwonił partner mamy Filipa [przyp. red. Mileny Ballue] i powiedział, że Filip umarł. A ja powiedziałem: "Co ty mówisz? To niemożliwe". Zadzwoniłem do niego, gdy szykowaliśmy się, żeby wyjść na spacer nad morze i on nie odebrał. Wiem, że wtedy już chyba nie żył. Kiedy trochę, powiedzmy ochłonąłem, najpierw położyłem się na ziemi po prostu, ale wstałem i powiedziałem: muszę iść nad morze, sam. No i poszedłem tam. Była pusta zupełnie plaża. Niskie, ciężkie chmury. Dość ciepło. Uklęknąłem na piasku i zacząłem się z nim żegnać po prostu”, zwierzał się w 2020 roku w DDTVN.

Dodał również, że dokładne badania wykazały, że w mięśniu serca Filipa były struktury, charakterystyczne dla przewlekłego stanu zapalnego. Prawdopodobną przyczyną śmieci było zapalenie mięśnia sercowego, spowodowane wcześniejszą infekcją wirusową. „Najprawdopodobniej on w sezonie grypowym przeszedł grypę, a my nie wiedzieliśmy, że ten wirus drąży mięsień jego serca i powoli go niszczy. W momencie kiedy Filip położył się na ławeczce, żeby wycisnąć sztangę, to najpierw osłabł, a potem gwałtownie się podniósł i to spowodowało, że jego serce zatrzymało się”, podkreślał w tym samym wywiadzie.

Rodzinna tragedia załamała Jarosława Kulczyckiego, nie mógł się pogodzić z tak wielką stratą. Trudno sobie wyobrazić, co przeżywał... Czy czas leczy ból? Ulubieniec widzów podkreślał, że tej rany nigdy się nie zaleczy, ale można nauczyć się z nią żyć. „Może czas nie leczy ran, bo ta rana pozostaje, ale można z nią żyć. Człowiek chodzi do pracy, bierze dzieci na ręce, bawi się z nimi, śmieje się ze znajomymi i można z tym żyć, z tą wielką, czarną dziurą w sercu", mówił.

W rozmowie z dziennikarką DDTVN w poruszających słowach, czule mówił o swoim dziecku. Filip był fantastycznym młodym człowiekiem, który miał przed sobą całe życie, plany, marzenia, rozwijał pasje. „Filip był ironiczny, sceptyczny. Był szkiełko i oko. Był wybitnie uzdolniony matematycznie i fantastycznie się z nim rozmawiało. On w tych rozmowach często potrafił mnie natchnąć do różnych przemyśleń. To było niesamowite. Nie ma większej nagrody dla rodzica niż dziecko, które cię przerasta. Tym trudniej się pogodzić, z tym że odszedł, ponieważ zdaje sobie sprawę, jak krótko był tutaj”, dodawał. Filip jest z najbliższymi cały czas we wspomnieniach i sercu.

Dzisiaj Jarosław Kulczycki z żoną i dwóją dzieci: Samborem oraz Różą starają się normalnie żyć. Utrzymują przyjacielskie relacje z byłą partnerką dziennikarza, mamą Filipa. Ulubieniec widzów w wolnych chwilach lubi spędzać czas z rodziną oraz na wykonywaniu aktywności fizycznej. „Odkurzyłem swoje narty biegowe. Nie chodzę w codziennym kieracie do pracy, tylko dużo pracuje w domu”, wyznał dwa lata temu. „Od dwóch lat mieszkam z rodziną w Wilanowie, więc do Lasu Kabackiego nie mam daleko”, dodawał.

CZYTAJ RÓWNIEŻ: Karolina Pisarek przeżywa trudne chwile przez chorobę. „Co będzie to będzie”

Radoslaw NAWROCKI / Forum
Reklama

Jarosław Kulczycki, żona Dorothy Kulczycki, Warszawa, 16.02.2019, 19. Charytatywny Bal Dziennikarzy

Norbert Urbaniak / Forum
Reklama
Reklama
Reklama