Jan i Lenka Klimentowie: „Porządnie się kochamy i porządnie się kłócimy”
„Czasem trzeba przeczyścić atmosferę. Ale potem jak pięknie się godzimy”
- Katarzyna Piątkowska
Ona jest zodiakalnym Baranem, on Bykiem. Teoretycznie taki związek ma niewielkie szanse na przetrwanie, a oni są już razem 12 lat. Ona twardo stąpa po ziemi, on jest bardzo emocjonalny. Połączył ich taniec, ale dzisiaj Lenka i Jan Klimentowie mówią, że to nie on jest już najważniejszy. O niełatwym dzieciństwie Jana, o przybranych rodzicach Lenki, priorytetach i pragnieniach opowiedzieli Katarzynie Piątkowskiej.
Jesteście razem 12 lat. Mieliście wzloty i upadki. Jakim tańcem opisalibyście historię swojego związku?
Lenka: Byłoby to połączenie salsy, tanga i rumby. Jest trochę zabawy i dużo energii, trochę kłótni i namiętności, seksu i romantycznych chwil. Poza tym salsa jest taka jak ja, kubańska, mam przecież kubańskie korzenie. Tak! Tymi trzema tańcami.
Jan: Historię naszej znajomości opowiedzieliśmy już trochę naszym ślubnym tańcem.
Ale ten ślubny widzieli tylko Wasi bliscy.
Jan: To w takim razie do tych trzech, które wymieniła Lenka, dodałbym jeszcze jive i quickstep.
Lenka: O tak, bo czasem dzieje się tak dużo i tak szybko, że już nie nadążamy.
Jan: Wiesz, my lubimy taniec, ale nie tylko dlatego, że możemy opowiedzieć nim jakąś historię. Jesteśmy bardzo radośni i lubimy tę radość dawać innym. A najlepiej umiemy to robić właśnie w ten sposób.
[...]
Za to zastanawiają się pewnie, jak to z Wami, tancerzami, jest. Tańczycie z różnymi partnerami. W domu czeka druga połówka, a na parkiecie rodzą się różne emocje…
Lenka: To jest kwestia zaufania, na które oboje bardzo długo pracowaliśmy.
Jan: Tancerze mają inną tolerancję. Dla nas, dla mnie i dla Lenki, to, co dzieje się na parkiecie, to tylko taniec. Nic więcej. Ale wiem, że wielu tancerzy, którzy nie umieli rozdzielić tego, co się dzieje na parkiecie, od tego, co się dzieje w życiu prywatnym, rozstawało się.
Zobacz też: Jan i Lenka Klimentowie: „Zaręczyny mają moc. Mówi się słowa, które mają wartość w życiu”
I nigdy nie jesteś zazdrosny?
Jan: Miewam w głowie duży znak zapytania, czy tam, na parkiecie, na którym tańczy Lenka, na pewno wszystko jest dobrze.
Lenka: Przez tyle lat nauczyliśmy się, na ile możemy sobie pozwolić. Wiemy, co tej drugiej osobie przeszkadza.
Jan: Na szczęście razem pracujemy nad choreografią.
Nawet teraz, gdy Ty nie bierzesz już udziału w „Tańcu z Gwiazdami”, tylko zostałeś jurorem „Mam Talent!”?
Jan: Zawsze. Lenka trochę się obawiała, jak to teraz będzie, bo my zawsze po programie razem układaliśmy choreografię i dla niej, i dla mnie do kolejnego odcinka. Tu, u nas w mieszkaniu, w kuchni. I obiecałem Lence, że tak jak jej pomagałem do tej pory, tak będę robił to nadal. Tak jakbym tam był. I wiesz, mam wielkie szczęście do ludzi, których spotykam. Na przykład producenci w Polsacie nie obrazili się na mnie, że odchodzę, tylko pogratulowali mi awansu i powiedzieli, że trzymają za mnie kciuki.
W domu Janek porywa Cię do tańca nie tylko wtedy, gdy trzeba ułożyć choreografię?
Lenka: Tak, puszczamy sobie muzyczkę i tańczymy. Ale nie tak jak na pokazie albo w programie. W domu tańczymy tylko dla siebie.
Jan: Tańczymy bardzo „przytulnie”, nie sportowo…
Lenka: Bez tych wszystkich min. I jest tak romantycznie.
Jan: W kuchni oczywiście. U nas wszystko się gotuje w kuchni.
Lenka: Oprócz jedzenia. W kuchni Janek tylko śniadania mi robi. Ale tak naprawdę żadne z nas nie gotuje. Moi rodzice nawet trochę żalu mają, bo tata jest kucharzem, a mama cukiernikiem, że nie poszłam w ich ślady. Czasem żartują, że wstyd im przynoszę. To trochę przez nich, przecież przy nich nie musiałam gotować, a teraz Janek mówi, że sobie poradzimy inaczej. Jak będą dzieci, to co innego. Ale teraz…
Jan: Ona i tak mało je, że zawsze muszę po niej dojadać.
Lenka: A potem ma pretensję, że przeze mnie przytył (śmiech).
[...]
Jacy jesteście w zaciszu domowym, gdy schodzicie z parkietu i jesteście tylko we dwoje?
Lenka: Porządnie się kochamy i porządnie się kłócimy.
Jan: Kłócimy się głośniej (śmiech). Zazwyczaj o głupoty.
Lenka: Czasem trzeba przeczyścić atmosferę. Ale potem jak pięknie się godzimy.
Jan: Ja pierwszy odpuszczam, bo nauczyłem się, że nie warto iść w zaparte. Już nie mam na to energii.
Lenka: Janek już mówił, że jest zodiakalnym Bykiem. A ja jestem zodiakalnym Baranem. Wyobraź sobie, jak to może wyglądać! Na szczęście umiemy się dogadać.
Jan: To dlatego, że ja wiem, jak to skończyć. Właściwie to staram się nawet nie zaczynać. Jak jest jakiś trudny temat i wiem, że zaraz może z tego być awantura, biorę psy i wychodzę na spacer. A Lenka idzie spać.
Lenka: Tylko udaję.
Jan: O, popatrz! Wobec tego bardzo dobrze udajesz.
Lenka: Przez tyle lat się nie zorientowałeś? Musiałaś, Kasia, z nami wywiad do VIVY! zrobić, żeby Janek się dowiedział (śmiech). Okazuje się, że taka rozmowa jest też dla nas jak terapia. Lubię słuchać tych naszych opowieści i tego, jak Janek o nas, o mnie opowiada.
Cały wywiad z Lenką i Janem Klimentami w nowej VIVIE! Magazyn dostępny w punktach sprzedaży od 4 listopada.
Sprawdź też: Lenka Klimentowa ujawniła prawdę o swoim dzieciństwie
Co jeszcze w nowej VIVIE! 21/2021?
Ewa Ewart jeździła na wojnę do Czeczenii, w kolumbijskiej dżungli spotykała się z terrorystą Carlosem Castaño, stawała oko w oko z baskijskimi separatystami. Słynna dokumentalistka w… bardzo kobiecej odsłonie.
Shannen Doherty była w Hollywood niegrzeczną dziewczynką, dzisiaj jest ikoną walki z rakiem. Dlaczego dopiero teraz uważa się za dobrą aktorkę?
Tomasz i Marek Sekielscy po raz pierwszy w duecie opowiadają o dzieciństwie, szorstkiej, braterskiej miłości i walce z demonami.
A w VIVA! Podróże: slandia nie jest tania, ale ludzie żyją tu blisko natury, oddychają zdrowym powietrzem, przed oczami mają piękne, rozległe przestrzenie…