Reklama

Zbigniew Wodecki był jednym z najwybitniejszych polskich artystów. Muzyk zaczął swoją karierę w latach 60. Do dzisiaj każde pokolenie nuci jego utwory i wraca do archiwalnych nagrań. Nic więc dziwnego, że rodzina i najbliżsi od czasu do czasu wspominają chwile, kiedy jeszcze żył. W tym gronie znalazła się też Irena Santor, która w jednym z ostatnich wywiadów opowiedziała o więzi, którą stworzyła z ulubieńcem publiczności. Jak wyglądała ich relacja?

Reklama

Zbigniew Wodecki — kariera, śmierć i ostatnie pożegnanie

Przypomnijmy, że Zbigniew Wodecki odszedł 22 maja 2017 roku. To była wstrząsająca informacja zarówno dla jego rodziny, jak i fanów. Znajomi, najbliżsi i wielbiciele nie mogli pogodzić się z tak ogromną stratą. Mimo że zmagał się z poważną chorobą i przeszedł rozległy udar, do końca wierzono, że hospitalizacja zakończy się sukcesem. Niestety, nic nie przyniosło oczekiwanych rezultatów. Wokalista został pochowany w rodzinnym grobowcu na cmentarzu Rakowickim w Krakowie. Pożegnali go wówczas dzieci: Joanna, Katarzyna oraz Paweł. „Na co dzień mam wrażenie, że tata jest obok. Ja z nim pracuję, wydaję jego muzykę i odczytuję od niego różne znaki. Wierzyć, nie wierzyć? Większość osób, które przeszły przez takie wydarzenia, je odczytuje. Czy my sobie je kreujemy? Ja takie znaki widzę. Zawsze na naszych koncertach jest pogoda, nic się nie zepsuło. Widać jesteśmy pod dobrą opieką. Tata pojawia się też w snach, ale są one bardzo indywidualne i związane z wydarzeniami w ciągu dnia. Znaków mam sporo i cieszę się z nich ogromnie”, wyznała córka Kasia w rozmowie z Faktem.

CZYTAJ TEŻ: Marcin Bosak po życiowych perturbacjach znów postanowił dać szansę miłości?

Zbigniew Wodecki, Irena Santor, 2008 rok

Baranowski/AKPA
Bartek Wieczorek/LAF AM
Mateusz Stankiewicz/SameSame

Relacja Ireny Santor ze Zbigniewem Wodeckim: kariera, piosenki, wspomnienie

Irena Santor w ostatniej rozmowie z portalem JastrząbPost opowiedziała o swojej relacji ze Zbigniewem Wodeckim. „Pan Wodecki to był geniusz. On umiał wszystko. Ale on skończył konserwatorium na skrzypcach, na fortepianie, więc posiadł wszystkie nauki, a talent dała mu natura lub jak kto woli, talent dał mu pan Bóg. Był to bardzo inteligentny, wrażliwy człowiek. Szukał własnego języka”, podkreślała. Przyznała również, że muzyk był i wciąż jest wielką inspiracją oraz autorytetem. „Właśnie o tym mówię, jeżeli już macie kogoś naśladować, to Wodeckiego i to, w jaki sposób pracował. To róbcie. Ale resztę róbcie po swojemu”.

Co więcej, rok temu w jednym z wywiadów mówiła: „Umiał być z widzem za pan brat, tak jakby się ze wszystkimi spotykał u siebie na kawie. To wielka sztuka umieć zawładnąć publicznością. On to umiał i robił taktownie [...] On miał, nawet jak na muzyka, specjalną wrażliwość na dźwięk”, czytaliśmy.

Przypomnijmy, że Irena Santor miała okazję pracować ze Zbigniewem Wodeckim w latach 80. Razem zaśpiewali utwór pod tytułem Walc Embarras. Ta piosenka skradła wówczas serca publiczności w 1984 roku na Festiwalu Piosenki w Sopocie. A jak wyglądały początki ich współpracy? „Zbyszek przyjechał w wielkich rogowych okularach i miał skrzypeczki. To już dobrze, bo nie wiedziałam, czy on umie śpiewać. Potem się okazało, że chodziliśmy trochę obok siebie, dotykaliśmy się psychicznie. Chcieliśmy sprawdzić, kto więcej wie o piosence „Walc Emberras". Długo się docieraliśmy. Aż doszło do próbnego nagrania i wtedy okazało się, że spotkałam niezwykłego artystę. Wrażliwego i uduchowionego, trochę nie z tej planety”, dodała artystka. „W końcu ze studia padło słowo — start. Wtedy już wiedziałam, że jest to wybitny muzyk. Wybitny artysta. Nastąpiło wtedy zespolenie dusz, co się czasami zdarza. Duet śpiewa się wspólnie, a nie każde osobno. Ze Zbyszkiem było razem. Zapamiętałam go wtedy i pamiętam go do dzisiaj jako nadzwyczajnego muzyka. Na moich oczach rozwijał się artysta estradowy, który artyzm sprowadził do zawodu. Był zawodowcem. Zawód estradowca sprowadził do dziedziny sztuki. Droga młodzieży — uczcie się od niego. Pamiętajcie, jak śpiewał mistrz, a tę naukę zacznijcie od Bacha”, wspominała.

CZYTAJ RÓWNIEŻ: Patrycja Markowska szczerze o rozstaniu z Jackiem Kopczyńskim. „Ja przeżywam długo pewne rzeczy”

Reklama

Zbigniew Wodecki, Irena Santor, 2009 rok

Mateusz Stankiewicz/SameSame
Reklama
Reklama
Reklama