Jerzy Stuhr nie żyje. Z ukochaną żoną tworzył wspaniały związek przez ponad 50 lat
„Nie opuszczę cię aż do śmierci. To jest miłość. Na dobre i na złe”, mówili
We wtorek 9 lipca dotarła do nas smutna informacja o śmierci wybitnego aktora, legendy polskiego kina i teatru. Potwierdził ją w rozmowie z Onetem jego syn, Maciej Stuhr. Jerzy Stuhr odszedł w wieku 77 lat. W osatnich latach mierzył się z probelmami zdrowotnymi. Na każym kroku największym wsparciem była dla niego rodzina, a przede wszystkimukochana żona. Ich miłość była wyjątkowa...
Mówi się, że takie uczucie się nie zdarzała. A jednak! Jerzy i Barbara Stuhrowie od ponad pół wieku tworzyli szczęśliwe i udane małżeństwo. Wspierali się, szanowali i dzielnie trwali przy swoim boku nawet w najtrudniejszych chwilach... Kiedy się poznali? Jak wyglądała historia ich relacji? O swojej miłości mówili w poruszających słowach...
Czytaj też: Nie żyje Jerzy Stuhr, legendarny polski aktor. Miał 77 lat
Barbara i Jerzy Stuhrowie: historia miłości. Jak się poznali?
Poznali się… w przedszkolu w rodzinnym Bielsku! Barbara Stuhr nie zwracała wtedy uwagi na swojego przyszłego męża, aż do czasu, w którym połączono ich w parę. Mieli tańczyć krakowiaka, ale przyszły aktor nie radził sobie zbyt dobrze z tańcem. Deptał Barbarę po stopach, a ta była wielce niezadowolona z takiego obrotu zdarzeń. Można było się spodziewać, że zbytnio się nie polubili.
Przez kolejne lata znali się tylko z widzenia. Najpierw szkoła podstawowa, szkoła średnia… Barbara Stuhr uczęszczała do liceum muzycznego, Jerzy do ogólnokształcącego. Spotykali się na lekcjach religii w parafialnej salce. Miłość połączyła ich dopiero na studiach w Krakowie. Aktor wyjechał z rodzinnego Bielska wcześniej, by studiować polonistykę na Uniwersytecie Jagiellońskim. Grał także w Teatrze STU na jednej scenie z Krzysztofem Jasińskim, Jerzym Trelą czy Olgierdem Łukaszewiczem. Później skończył Wydział Aktorski Państwowej Wyższej Szkoły Teatralnej. Barbara marzyła o tym, by zostać skrzypaczką. Dostała się na Akademię Muzyczną w Krakowie. „Roztaczała wokół siebie aurę wyjątkowości i niedostępności, nawet o tym nie wiedziała”, pisała o niej Beata Nowicka w książce „Basia. Szczęśliwą się bywa”. Przypadek, a może przeznaczenie, że Barbara i Jerzy Stuhrowie spotkali się na schodach Wyższej Szkoły Muzycznej i PWST?
„Nie widzieli się ponad rok, odkąd Jerzy pierwszy wyjechał z Bielska na studia do Krakowa. Nie poznał Basi. Zmieniła się, wydoroślała, wypiękniała. Stanęli w kącie na korytarzu, żeby porozmawiać. Tak to się zaczęło”, czytamy na łamach książki „Basia. Szczęśliwą się bywa”. Spotykali się na koncertach muzyki poważnej, imprezowali w kręgu wspólnych znajomych. Jakaś siła ich do siebie ciągnęła, ale trudno mówić o miłości od pierwszego wejrzenia. Mieli wspólne zainteresowania – teatr, muzyka, podróże. Od tamtej pory Barbara i Jerzy Stuhrowie są nierozłączni! Ona – drobna, filigranowa kobieta, zawsze świetnie ubrana, o stanowczym charakterze. On – żywioł, niesamowita osobowość. Wspólnie idealnie się uzupełniali.
Barbara Stuhr do dziś wspomina, że jej ukochanemu trudno było wyrażać swoje uczucia, łatwiej przychodziło mu to na scenie niż w życiu. Każde z nich wiedziało, że są dla siebie ważni. Ciekawe, że inaczej wspominają dzień zaręczyn, do których doszło wiosną 1968 roku. Jerzy Stuhr mówił, że poprosił ukochaną o rękę w klubie studenckim Żaczek. Swoim wyznaniem miał doprowadzić wybrankę do łez. Z kolei Barbara Stuhr, wspominała o wielkiej deklaracji, która miała paść w klubie Zaścianek. „Może byśmy tak razem spędzili życie…”, miał powiedzieć aktor. To wzruszyło Barbarę Stuhr, która nie kryła już swoich łez. Po zaręczynach zwlekali ze ślubem przez trzy lata.
„A po co tak wcześnie? Najpierw skończcie studia. A może Jurek postarałby się o jakiś etat, najlepiej w domu kultury”, mówili im rodzice. By dorobić do budżetu para chwytała się różnych prac. Barbara myła okna, Jerzy otrzymywał zlecenia na chałtury. W październiku 1971 roku wzięli ślub cywilny. Kościelny odbył się kilka miesięcy później w rodzinnym Bielsku w Boże Narodzenie. Początki ich związku nie były łatwe. Para żyła skromnie, ale mieli siebie i pasję, która dawała im spełnienie, radość...
ZOBACZ TAKŻE: Córka Jerzego Stuhra w przeszłości przedstawiała się samym imieniem. Nie chciała być jak jej znany brat
„Długo nie zastanawiałam się, gdzie będziemy mieszkać, z czego będziemy żyć i jak. Klepaliśmy biedę, jedliśmy jeden studencki obiad na spółkę, bo nie mieliśmy pieniędzy, ale czuliśmy się wolni. Żyliśmy w jakimś sensie z dnia na dzień, sztuką, liczył się spektakl, w którym Jurek wystąpi, film, w którym zagra, przedstawienie przyjaciół, na które pójdziemy, jakieś moje koncerty, wspólne wieczory w SPATi- F-ie nazywanym wylęgarnią talentów”, mówiła Barbara Stuhr na łamach książki „Basia. Szczęśliwą się bywa”. Po ślubie para zamieszkała w mieszkaniu teatralnym, gdzie aktor Teatru Starego otrzymał przydział na pokój.
Barbara i Jerzy Stuhrowie: przez kryzysy przechodzili razem
W ich małżeństwie nie brakowało trudów codziennego życia, które tylko umacniały tę relację. Czasami chodzili na kompromisy, zdarzały się też sprzeczki. Gdy Jerzy Stuhr zaczął odnosić pierwsze sukcesy rzadziej bywał w domu. Znikał. Czuli, że się od siebie ddalali. Wtedy Barbara napisała do niego list, w którym opowiedziała o swoich emocjach, obawach i zasugerowała, żeby zastanowił się, co jest dla niego ważne i czy ich małżeństwo coś dla niego znaczy.
Jerzy starał się godzić życie zawodowe i prywatne. Jego kariera nabierała tempa. Podróżował z teatru na kolejny plan zdjęciowy, z jednego miasta do drugiego. Po pierwszych sukcesach filmów Kieślowskiego zapanowało szaleństwo. Dochodziło do tego, że z żoną widywali się w teatrze, gdzie mieli czas na rozmowę i dopięcie spraw domowych.
„Wychodziłem na scenę, grałem; po spektaklu żegnaliśmy się i wsiadałem do taksówki. O trzeciej nad ranem docierałem z powrotem do Łodzi”, wspominał Jerzy Stuhr w Pani. Potem doszły do tego zagraniczne angaże. Jerzy Stuhr wystawiał spektakle we Włoszech. Tam nawiązał współpracę ze Szkołą Teatralną w Polonii, a także Teatro Sabile w Trieście czy kursy aktorskie. Za rodziną tęsknił już po kilku dniach rozłąki.
Ich życie wyglądało tak przez wiele lat. Barbara Stuhr w tamtym czasie wzięła na siebie całą logistykę. Zajmowała się domem, dziećmi – Maciejem i Marianną, ale przede wszystkim, spełniała się muzycznie. Barbara Stuhr ma w sobie ogromną siłę i determinację. Nigdy nie miała też poczucia, że coś traci, że coś poświęca. Założyła swój kwartet Amar Corde, koncertowała, nagrywała płyty, podróżowała. Z pracy zawodowej zrezygnowała po swoich pięćdziesiątych urodzinach. Od 1999 roku działa w Stowarzyszeniu Wspierania Onkologii Unicorn, którego celem jest niesienie pomoc pacjentom z chorobą nowotworową ,,Działalność charytatywna jest zastrzykiem energii i sprawia jej czystą satysfakcję. Ona nie musi, ona chce", mówiła córka Barbary Stuhr, Marianna.
W miłości dajesz i bierzesz, ale musi być w tym równowaga
Z kolei Jerzy Stuhr zdawał sobie sprawę, że ma ogromne szczęście, tworzyć rodzinę z osobą, która daje mu przestrzeń, wolność do rozwijania swojej pasji. Zdawał sobie również sprawę, że kiedy przebywał na kolejnych planach zdjęciowych życie rodzinne mu się wymykało.
„Miłość najbardziej kojarzy mi się z olbrzymią tęsknotą do żony, do dzieci. To był dla mnie naturalny stan. Mam poczucie, że zawód zabrał mi coś z domowego szczęścia. Ale nie zamieniłbym tego. Moje szczęście polegało na tym, że żona to rozumiała. Nie walczyła z tym. Dała mi wolność bycia zrealizowanym", opowiadał w jednym z wywiadów.
Zobacz też: Metallica zagrała przebój Maanamu. Kamil Sipowicz szczerze wyznał, co o tym myśli, wspomniał o Korze
Jerzy Stuhr: podkreślał, że wiele zawdzięcza żonie
W trudnych momentach byli dla siebie podporą, a życie ich nie oszczędzało. Zawał Jerzego Stuhra, a potem przyszła kolejna diagnoza, która była ciosem. „Silna i słaba jestem. Silna, bo mam to z natury, a słaba, bo za bardzo dostawałam w życiu w łeb”, podkreślała Barbara Stuhr. Jerzy mówił za to wprost, że zawdzięcza ukochanej swoje życie. U aktora we wrześniu 2011 roku zdiagnozowano nowotwór krtani. Choroba objawiała się chrypką, problemami z przełykaniem. Żona nie dała zbagatelizować tych symptomów i wraz z mężem pojechała prosto do krakowskiego szpitala. Lekarze dawali mu trzy miesiące życia...
„Był taki moment, kiedy na Jerzym postawiono kreskę. Lekarze po prostu spisali go na straty. Był w tak katastrofalnym stanie, że ordynator jednego z krakowskich szpitali nie chciał go przyjąć. Bał się, że „Stuhr mu umrze w nocy na oddziale i zrobi się afera na całą Polskę”, wspominała na łamach książki Beaty Nowickiej. Żona była przy Jerzym Stuhrze przez cały czas. Stała się dla niego psychologiem, pielęgniarką, dietetykiem. Początkowo walczyła z lękiem, ale nigdy mu tego nie okazywała.
„Trzeba umieć się sobą zająć, żeby nie przynosić choremu cierpienia, niepewności i lęku (…). Musiałam zadbać o siebie w taki sposób, żeby mieć siłę to dźwigać”, mówiła Barbara Stuhr w rozmowie z Dzień Dobry TVN. Otaczała najlepszą opieką i wierzyła, ze wyjdzie z choroby. I tak się stało. Z kolei aktor mimo trudnych doświadczeń nie tracił humoru.
ZOBACZ TEŻ: Muzyk z Budki Suflera poruszony śmiercią Tadeusza Woźniaka. Mieli wspólne plany
„Jak zachorowałem, stwierdziłem: „Nie ma rady, trzeba odnowić nasz rodzinny grobowiec. Jak ludzie będą przechodzić obok, żeby jakoś to wyglądało”. No i teraz, kiedy tam chodzę, pokazuję grobowiec i mówię do żony: „No patrz, zmarnowane pieniądze… (śmiech)”, wspominał w wywiadzie VIVY z 2017 roku. Barbara Stuhr wspierała ukochanego, kiedy po raz drugi doświadczył zawału, a niedawno miał udar mózgu. „To była czwarta walka naszej rodziny o jego życie”, mówiła w 2020 roku żona aktorka w rozmowie z Gazetą Wyborczą. „Moje choroby to osobny rozdział. Bez żony już bym nie żył”, mówił aktor w PANI.
Jerzy i Barbara Stuhrowie: byli razem ponad 50 lat
W 2020 roku obchodzili 50. rocznicę ślubu! Z tej okazji w 2020 roku mieli wyjechać w podróż Koleją Transsyberyjską, ale te plany pokrzyżowała im pandemia. „Czasami myślę o tym, jak to się stało, że ja z chłoporobotniczej rodziny, Jurek z wysokiej inteligencji, a tyle lat jesteśmy razem i się nie pozabijaliśmy. Mało jest takich par. W miłości dajesz i bierzesz, ale musi być w tym równowaga. Dawanie daje większe poczucie sensu życia. Ale umieć brać to też sztuka”, mówiła Barbara Stuhr w rozmowie z PANI w 2021 roku.
Z kolei Jerzy Stuhr podkreślał, że po tylu latach ani razu nie nudził się ze swoją żoną. Rozumieli się od dzieciństwa. Zakochani byli pasjonatami, dla których rzeczy niemożliwe nie istniały. Aktorstwo i muzyka ich uskrzydlały, dawały poczucie wartości, siłę. „Ciągle mamy te same punkty odniesienia. Nie wyobrażam sobie, że mógłbym tak długo żyć z kobietą z innego świata. Przepaść kulturowa jest tak ogromna, że w którymś momencie urywa się nić porozumienia”, mówił w PANI.
Kiedy ich znajomi przechodzili od jednego związku do drugiego, oni patrzyli i nadal patrzą na siebie z tym samym zachwytem i dumą. Na pytanie dziennikarki: „Pana koledzy aktorzy mają/mieli po 3, 4 żony? Aktor odpowiadał: „Nie miałem takiej potrzeby. Niczego mi nie brakowało”. Jerzy Stuhr nie szukał atrakcji, nie zależało mu na tym, by przeglądać się w oczach innych. Nie byłby zdolny do kłamstwa, manipulacji, ranienia drugiej osoby i kombinowania. „Przed tą hipotetyczną przyjemnością, która niby gdzieś tam na człowieka czeka, już wyrasta bariera psychologiczna. W lustrze nie mógłbym na siebie spojrzeć”, mówił w PANI.
W wywiadzie podkreślał, że po tych 50 latach, wszystkich próbach, na które wystawiał go los, zrozumiał sens przysięgi małżeńskiej, którą wspólnie z ukochaną składali sobie na ślubnym kobiercu.
„Nie opuszczę cię aż do śmierci>. Nagle zrozumiałem, że to jest prawda. To jest miłość. Na dobre i na złe”, dodał Jerzy Stuhr.
Źródło: „Basia. Szczęśliwym się bywa”, wyd. W.A.B., Wywiady VIVY!, Pani nr 1/2021
[Ostatnia aktualizacja treści na VUŻ 18.04.2024 r.]