Reklama

Nikt nie spodziewał się nadchodzącej tragedii. Grzegorz Ciechowski w ostatnich tygodniach życia poświęcał się pracy nad nową płytą Republiki. Zdawało się, że i prywatnie artyście doskonale się powodzi — mąż i dumny ojciec gromadki dzieci, wraz z ukochaną Anną Wędrowską wyczekiwał właśnie narodzin kolejnej pociechy… Miał poważne plany i zaledwie 44 lata, gdy wydał z siebie ostatnie tchnienie. Jego nagłe odejście na zawsze zmieniło polską scenę muzyczną, a cały kraj pogrążył się w głębokiej żałobie.

Reklama

Grzegorz Ciechowski — co było przyczyną śmierci artysty?

Okoliczności jego nagłej śmierci do dziś budzą wiele emocji. Muzyk do samego końca nie narzekał na słabnące zdrowie. Wręcz przeciwnie — bardzo dużo czasu poświęcał na utrzymanie formy. „Kiedy odwiedziłem go parę tygodni wcześniej, ze zdziwieniem zobaczyłem, że Grzegorz trzyma w domu sprzęt do ćwiczeń siłowych. [...] Fascynowała go kulturystyka, co nie pasowało do wizerunku rockandrollowca. Dbał nie tylko o intelekt, ale i ciało”, wspominał w rozmowie z PAP dziennikarz Leszek Gnoiński.

Ogromny dramat i trudna walka o życie Grzegorza Ciechowskiego toczyła się w ostatnich dniach 2001 roku. Gdy 20 grudnia artysta nagle zasłabł, natychmiast trafił na ostry dyżur do Centralnego Szpitala Klinicznego MON przy ul. Szaserów w Warszawie. Z godziny na godzinę jego stan zdawał się pogarszać, a lekarze mieli napotkać poważne trudności ze zdiagnozowaniem przypadłości…

Grzegorz Ciechowski, 2001

scena z: Grzegorz Ciechowski, SK:, fot. Prończyk/AKPA
Prończyk/AKPA

„W czwartek badania wykazały dużego tętniaka aorty, bardzo poważne schorzenie. Przy jego pęknięciu szanse na przeżycie są bliskie zeru”, opisywał Gnoiński w książce „Republika. Nieustanne tango”. Nie zdecydowano się wówczas na przewiezienie artysty do Instytutu Kardiologii w Aninie. Taka podróż mogła okazać się dla niego tragiczna w skutkach. Już następnego dnia w południe Grzegorz Ciechowski trafił na stół operacyjny. Optymistyczne prognozy trzymały całą rodzinę w nadziei na powodzenie trudnego zabiegu. I choć sama operacja miała się udać, bezpośrednio po niej nastąpił atak serca. Grzegorz Ciechowski nie wybudził się już ze śpiączki.

CZYTAJ TAKŻE: Sława Przybylska szczerze o swoich romansach. Popełniła wiele błędów: „Żyłam złudzeniami...”

Zmarł kolejnego dnia, 22 grudnia 2001 roku, zostawiając pogrążoną w żałobie żonę Annę Wędrowską, która czuwała przy nim do samego końca. Pozostawił również trójkę dzieci, a także nienarodzoną jeszcze córkę Franciszkę. Muzyk pozostawił po sobie niesamowity dorobek artystyczny, lecz miał jeszcze światu wiele do zaoferowania. „Jeden z najwybitniejszych artystów swoich czasów”, podkreślał Leszek Gnoiński. Były to najsmutniejsze święta w historii polskiego rockandrolla…

Grzegorz Ciechowski, 1999

PHOTO: PIOTR BLAWICKI /SE/ EAST NEWS OPOLE 1999 KRAJOWY FESTIWAL POLSKIEJ PIOSENKI OPOLE 1999 CIECHOWSKI GRZEGORZ, REPUBLIKA, YAMAHA 25-27.06.1999
PIOTR BLAWICKI/East News

Grzegorz Ciechowski — ostatnie chwile

Nagła śmierć Grzegorza Ciechowskiego była dla jego rodziny szokiem i ogromnym ciosem, który na zawsze odcisnął bolesne piętno. Syn artysty, Brunon Ciechowski, miał zaledwie pięć lat, gdy dowiedział się o tragedii… prosto z radia. Podczas gdy jego ojciec walczył o życie w szpitalu, on i jego rok starsza siostra Helenka przebywali pod opieką znajomych rodziców. „Bawiliśmy się w chowanego i w radiu usłyszałem, że tata nie żyje. Miałem pięć lat, ale pamiętam to do dziś”, wyznał w wywiadzie dla Gali.

Dziś jednak zdaje się, że sam operowany mógł mieć bardzo złe przeczucia, gdyż tuż przed tym miał spisać swój testament. Z kolei basista Republiki, Leszek Biolik wspominał: „Pomyślałem sobie, że idą święta, więc zadzwonię do niego i powiem, żeby się nie martwił, że w razie czego zaopiekujemy się dziewczynami i spędzimy z nimi czas. [...] On odpowiedział tylko: "dziękuję”. A powiedział to w taki sposób, że drżącą ręką odłożyłem telefon i pomyślałem: "O matko. Zdaje się, że ja właśnie w tej chwili złożyłem obietnicę na całe życie”, mówił przyjaciel zmarłego artysty dla Polskiego Radia.

SPRAWDŹ RÓWNIEŻ: Martyna Wojciechowska: „Depresję poporodową pamiętam jako traumatyczne przeżycie”

Ostatnim utworem napisanym i zaśpiewanym przez Grzegorza Ciechowskiego jest „Śmierć na pięć”. Uznaje się go dziś za artystyczny testament muzyka, który odszedł, mając przed sobą wiele artystycznych marzeń, które pragnął urzeczywistnić. „Miał jeszcze drugi plan, którego nie zdążył zrealizować. W 2002 r. zamierzał nagrać płytę, na której zawarłby nowe spojrzenie na muzykę operową. Pewnie firmowałby ją jako Grzegorz z Opery. Niestety, nie zdążył”, wyznał Jerzy Tolak po śmierci lidera Republiki. Niespodziewane odejście muzyka dało równocześnie przedwczesny kres zespołowi…

Wdowa po Ciechowskim wspomina muzyka

Trzecia miłość i druga żona Ciechowskiego, Anna Wędrowska w najnowszym wywiadzie opowiedziała o dniu śmierci swojego męża. Jej słowa chwytają za serce.

"Przeprowadzaliśmy się. Grzegorz podłączał sprzęt muzyczny i w pewnym momencie powiedział do mnie, że się źle czuje. (...) Po badaniach okazało się, że ma tętniaka aorty" - opowiadała.

Ciechowski natychmiast trafiła na stół operacyjny, a w szpitalu spisał jeszcze testament. Wiedział, że wszystko wiąże się ze sporym ryzykiem. Nie mylił się. Jego najmłodsza córka nie zdążyła go poznać. Nie przeżył operacji.

Reklama

Źródło: PAP.pl, Dziendobry.tvn.pl, Onet.pl

Reklama
Reklama
Reklama