Filip Gurłacz otworzył się na temat uzależnień i depresji. Dziś dziękuje Bogu za drugą szansę
„Jeśli nawet jedna, nieznana mi osoba skorzysta na tym moim upadku i coś zmieni w swoim życiu, będzie to dla mnie największe zwycięstwo”

Filip Gurłacz od lat zachwyca swoją grą aktorską, a od niedawna także swoim tańcem w „Tańcu z gwiazdami”. Aktor zdecydował się otworzyć przed światem i publicznie „wyspowiadał się” z problemów, z którymi zmagał się w przeszłości — używki, alkohol i głęboka depresja, która omal nie doprowadziła do tragedii. Dziś z odwagą mówi, że uratowali go bliscy oraz Bóg: „Gdy w moje życie wkrada się pycha, patrzę na moją żonę i moje dzieci. Oni są moim fundamentem, trzymają mnie w pionie”.
Filip Gurłacz opowiedział o uzależnieniach: „dokonałem swoistego coming outu”
W najnowszej rozmowie z Plejadą Filip Gurłacz postanowił otworzyć się na temat swojej przeszłości, która mimo jego sukcesów zawodowych, wcale nie malowała się jasnymi barwami. Jego udział w „Tańcu z gwiazdami” jest nie tylko rozrywką czy nowym doświadczeniem, ale także pretekstem, by zwrócić uwagę na bardzo ważne problemy, z którymi ludzie często zmagają się w samotności: „Pomyślałem sobie, że „Taniec z gwiazdami” będzie świetną okazją do tego, by głośno powiedzieć o moich doświadczeniach. I dlatego w pierwszym odcinku dokonałem swoistego coming outu. Jeśli nawet jedna, nieznana mi osoba skorzysta na tym moim upadku i coś zmieni w swoim życiu, będzie to dla mnie największe zwycięstwo” wyznał Michałowi Misiorkowi z Plejady.
Aktor przyznał się do swoich problemów z używkami i z alkoholem. Gdy na świat przyszedł jego syn, zaczął zastanawiać się nad swoim życiem. „W mojej głowie kłębiły się różne pytania. Zacząłem zastanawiać się nad tym, czy pamiętam dzień bez picia. Pamiętałem. Tydzień bez picia? Też. A miesiąc? Nie. Rok? Absolutnie nie” opowiedział. Wówczas postanowił zmienić. Nie wiedział tylko jak do tego podejść. Na szczęście znalazł oparcie w miejscu, w którym wcześniej nigdy go nie szukał: w kościele.

Filip Gurłacz o walce z uzależnieniem i wierze
Aktor opowiedział o przełomowym momencie, w którym wszystko pękło: „Nie umiałem już sobie z tym poradzić. Nadużywałem alkoholu, cierpiałem na bezsenność, organizm odmawiał mi posłuszeństwa. Nie miałem pojęcia, co zrobić, więc zadzwoniłem do żony i o wszystkim jej powiedziałem. Tak mnie to gryzło, że nie mogłem już dłużej trzymać tego w sobie. Wyrzucałem z siebie słowa jak z karabinu. W ogóle nie zastanawiałem się nad konsekwencjami. Powiedziałem, co miałem powiedzieć, rozłączyłem się i upadłem na podłogę w kuchni. Leżałem na ziemi, wyłem z bólu i piłem wódkę. [...] Chciałem odebrać sobie życie. Wydawało mi się, że nie dam rady posprzątać tego syfu, który zrobiłem. Doszedłem do wniosku, że najlepszym rozwiązaniem będzie skończenie ze sobą” przyznał.
Na szczęście to tej tragedii nie doszło. Zatroszczyli się o niego bliscy: „Byłem pijany i nie do końca świadomy tego, co robiłem. Ale w którymś momencie zadzwonił do mnie szwagier. Pewnie poprosiła go o to moja żona. Kazał mi zamówić taksówkę i pojechać na Służew, do kościoła dominikanów. Był środek nocy, nie wiedziałem, o co mu chodzi, ale go posłuchałem” opowiedział. Tak zaczęła się historia, która odmieniła jego życie.
„Gdy dojechałem na miejsce, wybrałem jego numer i zapytałem, co mam dalej zrobić. „Wbiegnij tam i mów” – powiedział. Dopytywałem go, co mam mówić. „Co chcesz. Tylko trzymaj się jednej zasady: nie myśl, tylko rób” – odpowiedział i się rozłączył. Wszedłem więc do środka z butelką wódki pod pachą. Zobaczyłem księdza, poszedłem do niego i płacząc, opowiedziałem mu wszystko, co tkwiło w moim gardle – wszystko, co mnie dusiło” czytamy. „Zapytał, kiedy ostatnio byłem u spowiedzi. Odpowiedziałem mu, że nigdy. Co prawda przed świętami chodziłem się spowiadać, ale wiele grzechów zatajałem. Nigdy wcześniej w pełni nie otworzyłem się przed Bogiem w konfesjonale, nie przeżyłem pełnego oczyszczenia. A tym razem wyrzuciłem z siebie naprawdę wszystko. Zakończyłem słowami: „I to koniec”. Wtedy ksiądz położył mi rękę na ramieniu i powiedział: „Dobrze, że jesteś”.
Dziś Filip Gurłacz patrzy na ten moment w swoim życiu z perspektywy człowieka, któremu udało się pomóc. Jest świadomy tego, że gdyby nie jego bliscy, którzy pokierowali go na dobrą ścieżkę, wcale nie miałby tyle szczęścia: „Bóg jest cudotwórcą. Jeśli zapraszasz go do swojego życia, to nagle zaczynasz zauważać, że w twoim życiu zdarzają się cuda. Dla ludzi wierzących to naturalne. [...] Gdy w moje życie wkrada się pycha, patrzę na moją żonę i moje dzieci. Oni są moim fundamentem, trzymają mnie w pionie” mówił.
Zobacz także
Galeria
Pokazywanie elementów od 1 do 3 z 12
Akcje
Pokazywanie elementów od 1 do 4 z 17
Fale, tafla, zwiększona objętość. Air Wand to domowy stylista włosów!
Współpraca reklamowa