Reklama

Od piątku 24 maja głośno jest o aferze, w którą wplątana została prowadzona przez Filipa Chajzera Fundacja Taka Akcja. Według jednego z mediów, miała ona nie wypłacić na leczenie chorego dziecka sumy 350 tysięcy złotych, pochodzącej ze zbiórki. Podmiot najpierw sam wydał oświadczenie w sprawie, teraz głos zabrał sam założyciel. Dziennikarz nie ukrywa emocji. W oświadczeniu nawiązał m.in. do śmierci synka, której doświadczył w 2015 roku...

Reklama

Fundacja Filipa Chajzera w centrum afery. Chodzi o pieniądze na leczenie ciężko chorego dziecka

W piątek 24 maja portal Goniec opublikował materiał, w którym pani Monika, matka cierpiącego na autoimmunologiczne zapalenie mózgu siedmioletniego Oskarka stwierdziła, że prowadzona przez Filipa Chajzera Fundacja Taka Akcja nie przekazała pomocy finansowej w wysokości 350 tysięcy złotych na leczenie jej syna (z kwoty 1,2 miliona złotych, które zebrała). Według autora artykułu, dziennikarz miał nie odbierać telefonu, zaś jego menedżerka stwierdziła, że „w sprawie wystąpiły kwestie formalno-prawne, które są przedmiotem postępowania”.

„Zależy nam na zapewnieniu Państwa, że podejmujemy wszelkie możliwe kroki w celu wyjaśnienia sprawy. Zgodnie z obowiązującymi procedurami oraz ze względu na charakter prowadzonego dochodzenia nie możemy udzielać szczegółowych informacji ani komentować sprawy, dopóki proces ten nie dobiegnie końca”, dodała.

Całość kwoty miała pokryć m.in. kontynuowanie kosztownej terapii w USA. Brak środków ma sprawić, że zostanie ona przerwana. W tekście padła również informacja, że fundacja prowadzona przez Filipa Chajzera znajduje się pod nadzorem prokuratury.

Podmiot odniósł się do całej sprawy, publikując oświadczenie. Stanowczo zaprzeczono w nim wersji wydarzeń przedstawionej w artykule. Nieuczciwe praktyki zarzucono matce chłopca i potwierdzono, że sprawę zgłoszono do odpowiednich organów. „Zdemaskowaliśmy kobietę, która wyłudzała pieniądze pod pozorem leczenia chorego dziecka. Niezwłocznie poinformowaliśmy odpowiednie służby i prokuraturę o podejrzanej sytuacji, co zaowocowało wszczęciem postępowania”, czytaliśmy.

Milczenie w sprawie przerwał również sam zainteresowany.

Czytaj także: Chora mama braci Golców nie dojechała na ich jubileusz. Ze sceny padły wzruszające słowa

Dawid Grzelak

Filip Chajzer w sesji dla magazynu „VIVA!”, kwiecień 2024 roku

Filip Chajzer wydał mocne oświadczenie. „Moje marzenia zostały zabite”

Filip Chajzer nie potrafił ukryć emocji. W oświadczeniu, które opublikował za pośrednictwem mediów społecznościowych przyznał, że zabieranie głosu odradzali mu niemal wszyscy. Jako argument podali to, że sprawa została zgłoszona odpowiednim służbom i ich działanie jest teraz kluczowe. Ale dziennikarz nie potrafił milczeć. Wyliczył m.in. szczegółowo kwoty, które przelał na konto p. Moniki („leczenie w Chicago (209.000PLN), o którą poprosiła i mieszkanie na miesiąc niedaleko kliniki (25.162PLN), nawet za bilety samolotowe w klasie BIZNES na trasie Warszawa - Chicago i Chicago Warszawa (24 576PNL)”.

Po czym stwierdził wprost, że „nie może milczeć, kiedy czyta, że oszukał matkę umierającego dziecka”. Po czym nawiązał do osobistego, tragicznego wydarzenia ze swojego życia z 2015 roku. „Jeśli ktoś jest w stanie oskarżyć rodzica, który sam stracił dziecko i bez grama inteligencji oraz minimum dziennikarskiej rzetelności publikować taki szlam - to niech pogrąży się we wstydzie na wieki. Kij mu oko. Też na wieki. Lewe i prawe”, grzmi.

Po czym przyznał, że działalność jego fundacji jest niezwykle trudna i wymagająca z uwagi na liczbę próśb o pomoc. Podkreślił, że ma miękkie serce, jest osobą bezinteresowaną, zaś pomaganie jest dla niego ważną misją i „zawsze daje z siebie 200%”.

„Uważam, że nie będzie nadużyciem stwierdzenie, że dzięki moim zasięgom i zaangażowaniu uratowałem zdrowie i życie kilkunastu dzieci i zawsze uważałem to za sens mojego życia. Sens, który aktualnie straciłem i to też jest spoko, bo może musiałem”, stwierdził gorzko.

Szczegółowo wyjaśnił również całą sytuację z matką dziecka. Ujawnił, że dokumentacja ze szpitali jest niejednoznaczna, jeśli chodzi o diagnozę chłopca oraz że „z pewnością nie wskazuje na ewentualność śmierci dziecka”. Dwukrotnie przywołuje konkretne sumy: twierdzi, że pani Monika wyliczyła wartość pomocy na trzy miliony złotych i kwota ta nie zmniejszyła się nawet po zbiórce.

W pewnym momencie zorientowałem się, że Fundacja, którą założyłem i oddałem do prowadzenia zaufanym wg mojego osądu ludziom, stała się Fundacją pomocy jednemu dziecku z wątpliwą dla mnie bazą do prowadzenia kolejnych akcji pomocowych”, zaznacza.

Gorzko skonstatował, że cała sytuacja jest dla niego bolesnym ciosem i trudno będzie mu się po tym podnieść. Tym bardziej, że po zgłoszeniu sprawy odpowiednim służbom regularnie stawia się na przesłuchania. „Moje marzenia zostały zabite. Zostałem oszukany. Moja Fundacja została okradziona, a strona www zablokowana. Sprawę zgłosiłem do prokuratury. Regularnie do dziś stawiam się na przesłuchaniach na Policji. Przekazuje również rachunki wysyłane przez Panią Monikę, a dodam, że moja Fundacja nie jest jedyną, która aktualnie nie wypłaca jej środków. Weryfikuje”, napisał.

„Zawsze starałem się najlepiej jak umiem. Życzę Wam dużo miłości, bo bez niej nic nie ma sensu. Wasz Filip”, zakończył emocjonalny wpis.

W komentarzach internauci przekazują dziennikarzowi słowa wsparcia i dziękują za wyjaśnienie całej sytuacji.

Czytaj także: Celine Dion przerwała milczenie o swoim stanie zdrowia. Jej słowa nie pozostawiają żadnych złudzeń

Reklama

Reklama
Reklama
Reklama