Fani gratulowali Monice Miller ciąży. Prawda okazała się kompletnie inna
„Już zapomniałam, jak wygląda normalny dzień u zdrowego człowieka”
Monika Miller chętnie za pośrednictwem Instagrama dzieli się z fanami najważniejszymi informacjami ze swojego życia. Piosenkarka co jakiś czas ujawnia, co dzieje się obecnie w jej życiu prywatnym. Jej najnowsze zdjęcie wzbudziło jednak spore zamieszanie. Monika Miller zaprezentowała na nim swój zaokrąglony brzuch. Szybko posypały się gratulacje, ponieważ większa grupa obserwatorów myślała, że wokalistka spodziewa się dziecka. Prawda okazała się jednak kompletnie inna…
Wpis Moniki Miller na Instagramie - ciąża?
Na ponad miesiąc zniknęła z Instagrama. Monika Miller ujawniła właśnie, co było przyczyną jej nieobecności w social mediach. Piosenkarka zamieściła w sieci zdjęcie, które mocno poruszyło internautów. Widok jej zaokrąglonego brzucha sprawił, że obserwatorzy pospieszyli z gratulacjami. „Ludzie gratulowali ciąży, a dosłownie minutę po publikacji tego zdjęcia, dostałam trzy propozycje współpracy z markami oferującymi akcesoria dla dzieci”, mówi Monika Miller wprost w rozmowie z dziennikarką dziendobry.tvn.pl Aleksandrą Głowińską.
Zobacz: Monika Miller podzieliła się z fanami zdjęciem z przeszłości
Niestety szybko okazało się, że Monika Miller nie jest w ciąży, a jej zdjęcie opatrzone jest opisem, które wszystko wyjaśnia: „Mijają dni, tygodnie, miesiące… Już zapomniałam jak w sumie wygląda normalny dzień u zdrowego człowieka. Sterydy, antybiotyki, witaminy i inne leki. W tym społeczeństwie, w którym teraz jest nam dane żyć, szczególnie od kobiet wymaga się nienagannej sylwetki i całodniowej gotowości. Życie jednak nie ma filtra z Instagrama i w ogóle nie jest do niego podobne. Nie ma tutaj chorób, depresji, sterydów. A szkoda. Powinno się zacząć normalizować takie tematy i nie traktować ich jako tabu. Wiec jak ktoś pyta czasem co mnie tu tak mało to właśnie odpowiadam. Nie czuje żeby było to miejsce w którym mogę być sobą. Nie chodzi o hejt. Porównam do prostego przykładu filmu. Jak nie lubisz jakiegoś filmu to go nie oglądasz. To nie jest mój film. M”, brzmi opis Moniki Miller pod zdjęciem na Instagramie.
Niewielu internautów zdecydowało się go jednak przeczytać. Monika Miller sama przyznaje, że się tego nie spodziewała: „Szczerze mówiąc, byłam przekonana, że mój brzuch nie jest na tyle duży, by móc podejrzewać ciążę. Inna sprawa to dlaczego, kiedy kobieta ma odstający brzuch od razu gratulujemy jej ciąży? Poza tym, nie wiem, czego ludzie się po mnie spodziewają, ale gdybym miała ogłaszać ciążę, to na pewno w bardziej kreatywny sposób, niż robiąc selfie przy lustrze”, mówi w rozmowie z serwisem.
Na co choruje Monika Miller?
W rzeczywistości najnowsza fotografia Moniki Miller pokazuje, jak choroba zmieniła jej ciało. Monika Miller zmaga się z Hashimoto. „Stwierdzono u mnie autoimmunologiczne zapalenie tarczycy, czyli Hashimoto, które negatywnie wpływa na moją odporność. Plusem tej sytuacji jest to, że przynajmniej wiem, dlaczego jestem chora co tydzień. Chciałam się przed tym obronić. Rozmawiałam z wieloma lekarzami. Polecono mi, żebym się zaszczepiła na wszystko, na co tylko się da. Zastosowałam się do zaleceń. Zaczęłam od szczepionki na pneumokoki, którą przyjmuje się raz na całe życie. Po szczepionce przez trzy dni miałam gorączkę, lekarze uspokoili mnie, że to normalne. Mimo złego samopoczucia poszłam do pracy. Jako że nie zarażałam, nie było przeciwwskazań. Niestety, miałam wówczas osłabiony organizm na tyle, że zaraziłam się w pracy inną chorobą”, mówi w rozmowie z dziendobry.tvn.pl.
Zobacz także: Monika Miller zdradziła, jak radzi sobie z hejtem: „Najprostszą metodą jest wylewanie nienawiści na drugą osobę”
Wykluczono wówczas zakażenie koronawirusem, ale samopoczucie piosenkarki było coraz gorsze. Bóle migrenowe, zapalenie zatok, a później krtani. „Jeden steryd, drugi steryd, kwas hialuronowy. Musiałam inhalować się przez minimum kwadrans, żeby móc złapać oddech jak normalny człowiek. To trwa już półtora miesiąca i nadal nie wiadomo do końca, co mi jest”, opowiadała Aleksandrze Głowińskiej.
Po zrobieniu wszystkich możliwych badań w końcu pojawiła się diagnoza - środmiąższowe zapalenie płuc: „Teraz jestem na trzech sterydach, trzech inhalatorach i dodatkowych lekach, które pomagają mi funkcjonować. To wszystko, jak widać na zdjęciu, które opublikowałam, mocno odbija się na moim organizmie”, zdradziła.
Pozostaje nam życzyć Monice Miller w tym trudnym czasie dużo spokoju i szybkiego powrotu do pełni sił i zdrowia!