Reklama

We wrześniu minęło sześć lat od śmierci Pameli Bem-Niedziałek. Glejak mózgu nie pozwalał dziennikarce na równą walkę. Zostawiła pogrążone w smutku dzieci, partnera i rodziców. Ewa Bem potrzebowała kilku lat, by wrócić do zawodowego życia. By móc znów udzielać wywiadów. By być gotową opisać, jak wygląda jej codzienność po tak wielkiej tragedii. Dziś patrzy na ludzki los nieco inaczej…

Reklama

Ewa Bem o stracie córki i zmianach w sobie

Gdy Pamela Bem-Niedziałek zmarła, cały świat jej ukochanej mamy runął w jednej chwili. Wokalistce nie udałoby się stanąć na nogi, gdyby nie pomoc bliskich i specjalistów. Wszyscy dbali, by miała się czym zająć… „Przez pierwsze trzy tygodnie po pogrzebie narzucono mi sztywny harmonogram dnia i słusznie, bo bez tego psychicznie bym się rozpadła. Zamieszkałam wtedy z dala od domu, w którym wszystko było dla mnie Pamelą – każdy przedmiot, powietrze. W tym domu odeszła. W tym domu ostatni raz mogłam ją tulić”, opowiadała gwiazda Twojemu Stylowi.

Kolejne lata okazały się bardzo trudne. „Przez dwa lata od jej odejścia udawałam, że żyję. Przepychałam dzień za dniem. Funkcjonowałam głównie dzięki lekom, pomocy psychiatry, potem psychoterapeuty. I ukochanej rodziny”, dodała. Przyszedł w końcu moment przemiany. Moment, w którym w głowie piosenkarki włączyło się inne myślenie. „Aż zrozumiałam, że świat istnieje, życie toczy się dalej, tylko już bez niej. Wciąż było trudno, choć już inaczej”, przyznała Ewa Bem.

Zobacz także: Katarzyna Warnke straciła bliską osobę. Opublikowała poruszający wpis w mediach społecznościowych

Ulubienica publiczności zaczęła się w pewnym momencie zastanawiać, co tak naprawdę oznacza „być szczęśliwym”? Wiele osób szuka w tym terminie ogromnych emocji. Ewa Bem patrzy na to dziś inaczej. „Przyjmujemy, że to rodzaj beztroski, radości, euforii w chwili, gdy odnosimy sukces. Dziś myślę, że warto zmienić definicję szczęścia i mniej po nim oczekiwać. Powiedziałam wczoraj Gabrysi, naszej młodszej córce: „Czasem szczęście jest już wtedy, gdy nie dzieje się nic złego”. I taką definicję chcę przyjąć. Nie zmienię przeszłości, jest jak tatuaż – zostanie ze mną. Nie wiem też, co się wydarzy. Dlatego cieszę się tą chwilą: miłą rozmową, pyszną herbatą”, podsumowała w Twoim Stylu…

Ewa Bem, Pamela Bem-Niedziałek, październik 2000 roku

Michal Dembinski / Forum

Ewa Bem, Pamela Bem-Niedziałek, nagranie klipu do piosenki „Moda na niemiłość” Organza, 21.03.2004 rok

Alina Gajdamowicz / Studio69 / Forum

Ewa Bem o znaku od córki i powrocie na scenę

Gdy mierzyła się z żałobą, nie cieszyła ją nawet muzyka. Ewa Bem nie potrafiła zanucić żadnej melodii, która kiedyś poprawiała jej zawsze humor. Nie myślała też w ogóle o tym, że jeszcze kiedyś zaśpiewa przed publicznością. Na szczęście nie usłyszała od nikogo z rodziny, ani od agenta, że już czas wrócić na scenę. Wszyscy dawali jej czas.

Przyszła chwila, w której artystka poczuła się gotowa. Stało się to zaraz po tym, jak uznała, że córka Pamela daje jej znak. Każdego ranka piosenkarka patrzyła w oczy córki na obrazie olejnym, który wisi w jej domu. „Długo liczyłam, że w tych jej oczach dojrzę jakąś wiadomość. Aż w końcu dotarło do mnie, że z jej portretu płynie do mnie spokój, jakby Pamela chciała mi powiedzieć: Mamo, ja odeszłam, ale wy jesteście. Żyj więc dalej. Wróć na scenę. Będę obok. Uznałam to uczucie za znak”, powiedziała Ewa Bem w rozmowie z Beatą Biały z 2021 roku.

Połączenie gotowości wewnętrznej i terapii dało efekt. Ewa Bem wróciła na scenę. Czy nigdy nie miała obaw przed poproszeniem o pomoc psychologiczną? „Absolutnie nie. Uważam, że każdy, kto potrzebuje pomocy, wsparcia – szczególnie tego psychologicznego – powinien czym prędzej po nie sięgnąć. A czasy są takie, że prawie wszyscy tego potrzebujemy. Ja nie czułam żadnej przeszkody w sobie w tym temacie”, powiedziała rok temu VIVIE.pl ulubienica publiczności.

Wiele otuchy dodawała jej też myśl, że powrotu do koncertowania chciałaby dla niej na pewno ukochana córka. „Pamelka zawsze bardzo spontanicznie i ciepło reagowała na to, co robię, na moją pracę, na moje śpiewanie, mimo tego że w jakimś sensie odbierało jej mamę”, tłumaczyła artystka w magazynie VIVA!. Z kolei samo śpiewanie dla publiczności szybko okazało się rodzajem leczenia, terapią… „Tak się okazało, bo nie myślałam o tym wcześniej w tych kategoriach. Choć naprawdę nie jest mi łatwo”, czytaliśmy w VIVIE!.

Wierzymy, że przed panią Ewą jeszcze wiele pięknych występów, które ocieplą jej ogromne serce.

Czytaj też: Nie miał kontaktu z synem, zdobył się na piękny gest. Wpis Krzysztof Skiby został doceniony przez internautów

Reklama

Ewa Bem w VIVIE! 2022

Iza Grzybowska
Iza Grzybowska
Reklama
Reklama
Reklama