Reklama

Dla całej rodziny był to niewyobrażalny cios. Pamela Bem-Niedziałek zmarła sześć lat temu po walce z chorobą. Najstarsza córka Ewy Bem osierociła dwójkę cudownych pociech. Ewa Bem nie potrafiła dłużej śpiewać. Nie potrafiła poradzić sobie z bólem. Zniknęła na kilka lat i nie sądziła, że wróci na scenę. „Nic nie wskazywało na to, że w ogóle jeszcze kiedykolwiek stanę na scenie. Moja kondycja psychiczna, fizyczna, mentalna, duchowa… wszystko zostało zrujnowane przez długą chorobę i odejście naszej córki Pameli. Musiałam swoją kondycję zrekonstruować, łatać, właściwie to zbudować od nowa”, mówiła Katarzynie Piątkowskiej w VIVIE!.

Reklama

Najbliżsi gwiazdy wiedzieli, że muzyka pozwoli jej wrócić do życia. Sama Ewa Bem zdawała sobie sprawę z tego, że musi być silna także dla swoich wnuków, które są dla niej najważniejsze. Często rozmawia z Basią i Tomkiem o mamie. Jednak nie otworzy jeszcze przed nimi "emocjonalnej książki" do końca. „Dla nas wszystkich Pamela jest i będzie centrum naszego mikroświata”, mówiła artystka, która dziś obchodzi urodziny. Co jeszcze zdradzała na temat relacji z wnukami?

Fragment rozmowy z Ewą Bem z VIVY! - 2022

Powrót do życia pełnią radości jest możliwy po takiej tragedii, jaka dotknęła Pani rodzinę?

Nie. I wcale nie dążę do tego. Ale nie jest tak, że nie potrafię się cieszyć. Dużo radości daje mi Jaś, mój zięć, wnuki, Gabrysia, magister sztuki ze specjalizacją animacja komputerowa, która mieszka i pracuje w Nowym Jorku i rzadko się widujemy, ale jej osiągnięcia zawodowe nas bardzo radują i podtrzymują na duchu. Dla nas wszystkich Pamela jest i będzie centrum naszego mikroświata.

Czytaj też: Kim jest partner Olgi Bołądź? Aktorka zaznała szczęścia i miłości u boku 31-letniego biznesmena

Na płycie „Ewa Bem Live” śpiewa Pani: „To już nie ten dom, choć sprzęty w nim takie same”.

To są piękne słowa, które napisał Jan Wołek, choć one opowiadają o innej sytuacji, ale ma pani rację. Jest dokładnie tak. Niby wszystko działa jak zwykle, ale jest inaczej. Zupełnie inaczej.

Pani wnuki nie pamiętają mamy.

Basia prawie w ogóle nie miała z Pamelą kontaktu, a Tomek jej dobrze nie pamięta. Jednak ich dom jest pełen zdjęć mamy i pamiątek po niej. Dowiadują się, jaką była osobą, jaką kochała muzykę i jakie odbyła podróże. Zawsze będę opowiadać im o mamie. Jeszcze tej emocjonalnej książki nie otworzyliśmy do końca.

To oni są teraz dla Pani najważniejsi?

Ja i mój mąż Ryszard oszaleliśmy na ich punkcie. Każde z nas kocha je na swój sposób, ale są naszym oczkiem w głowie. Wiemy, ile potrzebują czułości, zainteresowania i bliskości. To wszystko dostają przede wszystkim od taty, Marysi, która się nimi opiekuje, od licznej rodziny Janka i od nas.

Sprawdź też: Ewa Bem: „Wszystko zostało zrujnowane przez długą chorobę i odejście naszej córki”

Niemiec/AKPA

Ewa Bem, Pamela Bem-Niedziałek, 2002 rok

Iza Grzybowska

Jak już nadejdzie ten moment, że otworzy Pani do końca tę książkę z emocjami, co im Pani powie?

Opowiem im, jakim ich mama była człowiekiem. A była istotą niecodzienną. Przede wszystkim zawsze była uśmiechnięta. Właściwie niemożliwym jest znalezienie jej zdjęcia, na którym nie śmieje się pełnią swojego pięknego uśmiechu. Była niezwykła pod każdym względem. Była wegetarianką i ekolożką, która na Mazurach co wieczór, z własnej inicjatywy, zakładała rękawiczki i szła wzdłuż jeziora, zbierając śmieci. Była bardzo czuła na ludzi i na zwierzęta. Słowo daję, była samym dobrem. I była cudowną mamą.

Choć krótko?

Było trochę inaczej. Urodziłam młodszą córkę Gabrysię, gdy miałam 45 lat. Pamela była już 17-latką. Obudziły się w niej uczucia macierzyńskie. Była nie tylko drugą mamą dla Gabrysi, ale może czasem i pierwszą? Miała dla niej ogromnie dużo czasu i cierpliwości. Zaliczała wszystkie jej przedszkolne przedstawienia, huśtawki, piaskownice, muzea, spacery, wszystko. Towarzyszyła jej zawsze. Była największą powierniczką i przyjaciółką. Ciężko było się Gabrysi pozbierać po śmierci Pameli. Właściwie to myślę, że niemożliwe, by się to kiedyś udało. Tak jak i nam.

Rozmawia Pani z bliskimi o tych emocjach?

Mieszkamy teraz z mężem tylko we dwoje. Unikamy tego tematu. Nie musimy do siebie nic mówić, żeby wiedzieć, kiedy któreś z nas myśli o tym. Czasem ukradkiem ocieramy łzy. Staramy się uciekać od tego, bo bardzo trudno nam później odbudować tę kruchą stabilność.

Czytaj też: Ołena Zełenska zawsze wspierała męża, dzisiaj u jego boku zdaje najtrudniejszy w życiu egzamin

Iza Grzybowska

Ewa Bem o wnukach i życiu po stracie córki

10-letni dziś Tomek i 6-letnia Basia są oczkiem w głowie babci, ale też ich ojca. Jan Niedziałek, jak mówiła artystka, robi co może, by dać dzieciom wszystko, co najlepsze: „Dzieci mają Jasia, który jest ojcem na trzysta procent. My jesteśmy dziadkami oszalałymi na ich punkcie”, mówiła Ewa Bem w rozmowie z Dorotą Wellman.

W tym samym wywiadzie opisała też cechy wnuków. Czy są podobne do mamy? „Wizualnie niestety mało, bardzo mało, dlatego, że one są ogromnie do Jasia podobne i w ogóle do Jasia rodziny. Przede wszystkim widzę ją w osobowości. Baśka ta młodsza córeczka jest taka »pamelowata«. Z wszystkiego się cieszy, wszystko ją weseli. To piękna cecha charakteru, kochałam ją w Pamelce niesłychanie. Tomek jest kompletnie inny. Raczej typ Jasia właśnie, introwertyk, naukowiec te rejony”, opowiadała artystka.

Dziś odbudowuje swoją teraźniejszość. Czy wierzy w szczęście? „Nie spodziewam się, że kiedykolwiek będę w pełni szczęśliwa, ale… Co to właściwie oznacza być szczęśliwym? Powiedziałam wczoraj Gabrysi, naszej młodszej córce: „Czasem szczęście jest już wtedy, gdy nie dzieje się nic złego”. I taką definicję chce przyjąć”, wyznała niedawno w magazynie Twój Styl i dodała, że nie chce już żyć przeszłością. „Nie zmienię przeszłości, jest jak tatuaż – zostanie ze mną. Nie wiem też, co się wydarzy. Dlatego cieszę się tą chwilą: miłą rozmową czy pyszną herbatą…”, zakończyła tą piękną myślą.

Reklama

Z okazji urodzin życzymy pani Ewie jak najwięcej chwil błogiego spokoju i szczęścia.

Iza Grzybowska
Reklama
Reklama
Reklama