Reklama

W ostatnich latach swojego życia nie przypominał już króla. Elvis Presley był wrakiem człowieka. Nadwaga, słaby głos, uzależnienie od leków... W ostatnim półroczu życia jego osobisty lekarz przepisał mu pięć tysięcy różnych tabletek. Czy to one były bezpośrednią przyczyną śmierci króla rock and rolla? Czy można było jej uniknąć?

Reklama

Elvis Presley – jak wyglądały ostatnie chwile życia gwiazdora?

Przez fanów uważany był za niekwestionowanego króla rock and rolla. W ostatnich latach swojego życia Elvis Presley jednak mocno podupadł na zdrowiu i w niczym nie przypominał już siebie z najlepszych lat. Opuchnięty, ze sporą nadwagą, słabym głosem i uzależnieniem od leków... Według Cirila Wechta, amerykańskiego lekarza-patologa, Elvis był chodzącą apteką. Tylko w ciągu siedmiu miesięcy przed śmiercią osobisty lekarz piosenkarza, George Nichopoulos, zwany doktorem Nickiem, przepisał mu ponad pięć tysięcy różnych tabletek. Wychodziło więc 25 tabletek dziennie, czego żaden, nawet w pełni zdrowy organizm by nie zniósł. A doktor Nick nie mógł przewidzieć, ani kontrolować tego, ile król rock and rolla ich bierze...

Medyk był traktowany jak członek rodziny Elvisa Presleya od 1970 roku. Jako lekarz musiał wiedzieć, że leki, które przepisywał gwiazdorowi, są silnie uzależniające. Doktor Nick organizował królowi rock and rolla detoks w różnych szpitalach, skrupulatnie pilnując, by żadna z tych informacji nie przedostała się do mediów. Najsilniej uzależniającym lekiem, jaki zażywał piosenkarz prawdopodobnie był przeciwbólowy demerol. Ten specyfik miał zresztą na swoim koncie więcej ofiar: m.in. syna Roberta Kennedy'ego, a nawet Michaela Jacksona.

Ostatni dzień swojego życia król rock and rolla zaczął o godzinie szesnastej. Po śniadaniu bawił się z córką, 9-letnią wówczas Lisą Marią, w ogrodzie (dziewczynka część wakacji spędzała u ojca w Graceland, następnie miała wrócić do matki w Los Angeles). O 22:30 wybrał się na wizytę do swojego dentysty, gdzie wstawiono mu dwie porcelanowe plomby. Stomatolog przyjmował Elvisa bez względu na godzinę, gdyż ten był jego stałym, a do tego hojnym klientem. Któregoś razu podarował mu nawet cadillaca. Około 1:30 w nocy piosenkarz z ekipą wrócili do Graceland i rozegrali partyjkę tenisa. Następnie poćwiczył na stacjonarnym rowerze, gdyż wtedy ważył już 110 kilogramów i postanowił się odchudzać.

Położył się spać około 4 nad ranem, wraz ze swoją dziewczyną, Ginger Alden, z którą spotykał się od paru miesięcy. To właśnie ona była jedynym świadkiem wydarzeń, które później miały miejsce. Para miała się posprzeczać o udział kobiety w nadchodzącej trasie koncertowej Elvisa Presleya. Gwiazdor chciał, żeby mu towarzyszyła, ona chciała zostać z rodziną w Memphis. W końcu Ginger zasnęła, a siedzący obok niej piosenkarz czytał książkę. W tej samej pozycji zastała go o dziewiątej rano, kiedy się przebudziła. Powiedział, że nie mógł spać, po czym zamknął się w łazience. Kobieta ponownie zasnęła...

Czytaj też: Niezapomniane stylizacje Elvisa Presley'a

Paramount Pictures/Collection Christophel/East News

Elvis Presley w 1958 roku

Metro Goldwyn Mayer/Collection Christophel/East News

Elvis Presley w 1971 roku

Elvis Presley – śmierć króla rock and rolla

Gdy Ginger Alden obudziła się około trzynastej, Elvisa wciąż koło niej nie było. W łazience świeciło się światło. „Elvis, kochanie?”, wołała przez drzwi, lecz odpowiedziała jej cisza. Wystraszona otworzyła drzwi... Król rock and rolla leżał na podłodze w kałuży wymiocin twarzą w dół. Zaalarmowała pozostałych domowników. Próbowano jeszcze go reanimować, choć ciało zaczynało już robić się sztywne. W całym tym popłochu zapomniano o Lisie Marii, która przyglądała się przerażającym scenom i swojemu tacie, którego na próżno próbowano ratować. Elvis Presley został przewieziony do Baptist Memorial Hospital w Memphis, który, choć nie znajdował się najbliżej, to jego personel był wyjątkowo dyskretny. Niestety na pomoc było już za późno... 16 sierpnia 1977 roku media na całym świecie przekazały druzgocącą informację o śmierci 42-letniego króla rock and rolla, Elvisa Presleya.

Jako oficjalną przyczynę śmierci piosenkarza podano zaburzenia pracy serca. Tę wersję podtrzymywała jedna z krewnych Elvisa Presleya, tłumacząc, że wszyscy mężczyźni w rodzinie mieli słabe serca. Jednak nikt w to nie wierzył. Potem gazety prześcigały się w doniesieniach o uzależnieniu gwiazdora od różnych substancji. Badania wykazały, że w ciele Elvisa znaleziono ich aż dziewięć, m.in.: kodeinę, etynamat (związek chemiczny stosowany jako lek nasenny), spowalniający akcję serca metakwalon oraz barbiturany. Wszystkie powyższe były jednak całkowicie legalne i obecne w różnych tabletkach dostępnych na receptę we wszystkich aptekach. To właśnie na tej podstawie Ciril Wecht określił Elvisa Presleya jako chodzącą aptekę.

Dziwił więc fakt, że jakikolwiek lekarz przepisał piosenkarzowi taką kombinację leków. Mimo że gwiazdor czasem zażywał kokainę lub palił marihuanę, to właśnie uzależnienie od leków było jego największym problemem. Zażywał je, odkąd się obudził, do czasu aż poszedł spać. Brał specyfiku na wszelkie możliwe dolegliwości: nadwagę, bezsenność, nadciśnienie, krążenie, złe samopoczucie, ból... Gdziekolwiek jechał, zabierał ze sobą trzy torby lekarstw.

Czytaj również: Molestowanie, narkotyki, bankructwo... Smutne życie córki Elvisa Presleya

Po późniejszych badaniach wyszło na jaw, że serce Elvisa Presleya było prawie dwukrotnie przerośnięte. Możliwe, że chorował na kardiomiopatię przerostową, czyli pogrubienie mięśnia sercowego prowadzące do upośledzenia funkcji rozkurczowej pogrubionej komory. Następstwem były objawy niewydolności serca. Nic więc dziwnego, że ogromne ilości leków, jakie przyjmował przyczyniły się do pogorszenia stanu zdrowia króla rock and rolla, a w konsekwencji do jego śmierci. Priscilla Presley, była żona Elvisa, opowiadała później, że mężczyzna zaczął zażywać leki jeszcze, gdy był w wojsku. To uzależnienie trwało więc długie lata i kobieta nie miała na nie w zasadzie żadnego wpływu, zwłaszcza po rozwodzie w 1973 roku. „Nikt z jego najbliższego otoczenia nie mógł powiedzieć „nie rób tego”, bo to był przecież Elvis!”, wyznała po latach w jednym z wywiadów.

Córka Elvisa Presleya, 54-letnia dziś Lisa Maria, także ma za sobą uzależnienie od środków na receptę, kiedy po trudnym porodzie bliźniaczek w 2008 roku lekarz zalecił jej stosowanie leków uspokajających oraz przeciwbólowych, które zawierały opiaty... Doktor Nick przez lata skutecznie się bronił podczas kolejnych spraw o odebranie mu lekarskiej licencji. Ostatecznie stracił ją w latach 90., kiedy był już na emeryturze. Cały czas utrzymywał, że naprawdę próbował leczyć Elvisa Presleya, a także walczyć z jego złymi nawykami żywieniowymi. Zmarł w 2016 roku w wieku 88 lat.

Zobacz także: Elvis Presley i Priscilla Beaulieu: choć nazywała siebie żywą lalką Elvisa, on był miłością jej życia

COLLECTION CHRISTOPHEL/Collection Christophel/East News

Elvis Presley w 1972 roku

Metro Goldwyn Mayer/Collection Christophel/East News

Elvis Presley w 1971 roku

Hollywood Photo Archiv/MPI/Capit Hollywood Photo Archiv/MPI/Capi

Elvis Presley w 1977 roku

Reklama

Źródło: magazyn Retro

Reklama
Reklama
Reklama