Rasista, mizogin, populista. Podczas ostatniej debaty prezydenckiej Donald Trump znów wywołał skandal
W nocy ze środy na czwartek odbyła się trzecia i ostatnia z debat prezydenckich w USA między Donaldem Trumpem i Hillary Clinton. „Co za paskudna kobieta” - palnął pod koniec debaty kandydat Republikanów, mając na myśli swoją przeciwniczkę i po raz kolejny zasiał burzę. Trump otwarcie głosi ksenofobiczne i mizoginistyczne poglądy, kłamie, a w politycznej walce często używa chwytów poniżej pasa. Czy kontrowersje sprawią, że przegra wybory?
Polecamy też: Słowa Donalda Trumpa o Brigitte Macron wywołały skandal. Prezydent USA jest seksistą i mizoginem?
Do tej pory trudno byłoby sobie wyobrazić, by kandydat na prezydenta, swojemu rywalowi zarzucał… brak urody, co trudno zaliczyć do merytorycznych argumentów. Trump jednak poprawnością polityczną się nie przejmuje. Nie przebiera w słowach. Kobiety nazywał już „grubymi świniami, psami, niechlujami i odrażającymi zwierzętami”.
Kobieciarz, mizogin, gwałciciel?
Biznesmen nigdy nie ukrywał, że interesuje się płcią przeciwną. Przez lata wielokrotnie chwalił się swoimi miłosnymi podbojami. Znany jest ze związków z pięknymi, młodszymi od siebie partnerkami. W październiku „The Washington Post” ujawnił fragment rozmowy, w której Trump przyznał się do tego, że całuje i obmacuje kobiety bez pytania. „Można łapać je za ci.ki”. Robić wszystko” - mówił i dodał - „gdy jesteś gwiazdą, pozwalają na to”. Rozmowa odbyła się na planie serialu 11 lat temu i była prywatna. Po wycieku miliarder stanowczo zaprzeczył, jakoby kiedykolwiek molestował kobiety. A jego żona Melania broniła go, twierdząc, że od tamtej pory bardzo się zmienił. Jednak chyba niewielu udało im się przekonać.
Sytuację dodatkowo zaogniło, że kilka kobiet przyznało się publicznie, że miliarder je molestował.
Była wśród nich na przykład dziennikarka magazynu „People”, która stwierdziła, że Trump zaczął ją obmacywać w trakcie wywiadu i powiedział nawet „Wiesz, że będziemy mieć romans, prawda?”. Przypomniano też zarzuty z przeszłości. Kilka lat temu o gwałt oskarżyła go pierwsza żona, Ivana, z czego później się wycofała. Trump miał również pocałować w usta byłą miss stanu Utah i został oskarżony, że w 1994 roku odbył stosunek z 13-latką. Przykładów można wymienić dużo. „Jeszcze nigdy kampania prezydencka nie obracała się tak bardzo wokół ludzkiej anatomii - w szczególności - genitaliów” - skomentował dziennikarz „Huffington Post”.
Imigranci przywożą narkotyki i gwałcą
Trump wzbudza kontrowersje też przez swoje wypowiedzi na temat imigrantów. Podczas spotkań z wyborcami opowiedział się m.in. za deportacją wszystkich nielegalnych imigrantów, wprowadzeniem poprawki do konstytucji uchylającej automatyczne przyznawanie obywatelstwa amerykańskiego wszystkim osobom urodzonym na terenie Stanów oraz budową muru wzdłuż granicy z Meksykiem. Imigrantom zarzuca, że przywożą narkotyki, są przestępcami i gwałcą, zaznaczając przy tym, że „niektórzy są pewnie dobrymi ludźmi”. Stanowczo sprzeciwia się też pomocy uchodźcom z Syrii - pomysł, by udzielić im azylu to według niego spisek terrorystów, który może okazać się „największym koniem trojańskim w historii”.
Poglądy na temat przyjezdnych nie przeszkodziły Trumpowi w korzystaniu z pracy nielegalnych imigrantów. Można ich spotkać wśród pracowników jego klubu na Florydzie. Zatrudnił ich też do prac przy rozbiórce budynku pod słynny Trump Tower, za co w latach 80. wytoczono mu proces. Imigrantkami są też jego żony - pierwsza - pochodząca z Czechosłowacji, Ivana, i obecna - Słowenka, Melania, co często wypominają mu przeciwnicy.
Trump rasista
Trump też jest znany jako rasista. W latach 70. został oskarżony o to, że czarnoskórym klientom oferuje znacznie gorsze warunki wynajmu. Zarzuty określił „niedorzecznymi” i odpowiedział na nie procesem. Jednak sprawa zakończyła się przyznaniem do winy i ugodą. Pracownicy kasyna Trumpa wspominają, że gdy szef odwiedzał je razem z żoną, wszyscy czarnoskórzy pracownicy musieli chować się na zapleczu. To było w latach 80.. Jednak wygląda na to, że od tamtego czasu niewiele się zmieniło. Niedawno Trump polecił zwolennikom akcji emancypacyjnej czarnoskórych „Black Lives Matter” („Czarne życia mają znaczenie”), powrót do Afryki. A o sędzi, z którym miał styczność, przy okazji jednego z licznych procesów, powiedział, że jest stronniczy, ponieważ „jest Meksykaninem”.
Fortuna i unikanie podatków
Fortuna Trumpa jest szacowana na 3,7 miliara dolarów. Pieniądze lokuje w opływających luksusem nieruchomościach. Od 1983 roku zarządza swoim biznesem z górującego nad Piątą Aleją w Nowym Jorku 262-metrowego Trump Tower. Posiada też ekskluzywny hotel Albemarle Estate at Trump Winery, w którym pokój kosztuje do 700 dolarów za noc, i wartą 10 milionów dolarów posiadłość Mar-A-Lago w Palm Beach na Florydzie.
Czy pieniądze zdobył legalnie? Dziennik „The New York Times” dotarł do zeznań podatkowych Trumpa, zgodnie z którymi miał on nie płacić podatku dochodowego… przez 18 lat. Umożliwiło mu to zadeklarowanie straty 916 mln. dolarów, którą zaliczył w związku z bankructwem swoich linii lotniczych w 1995 roku. Później w przemówieniu przyznał się, że z tej wyjątkowo korzystnej ulgi podatkowej skorzystał świadomie. Zrobił to zgodnie z prawem. Jednak wciąż wielu uważa, że takie zachowanie stawia kandydata na prezydenta w złym świetle. Trump się tym nie przejmuje. Twierdzi, że z racji kariery biznesmena prawo podatkowe zna lepiej niż którykolwiek inny kandydat, i że jako jedyny wie, jak je naprawić. "Stworzyłem dziesiątki tysięcy miejsc pracy i przyniosę Ameryce z powrotem prosperity" - deklaruje.
Showman z wielkim ego
Wielu krytykuje Trumpa za butę i wielkie ego. Mówi się, że to właśnie przez nie przegrał wczorajszą debatę. Prowadzący zadał Trumpowi pytanie, czy zaakceptuje wynik wyborów. A ten odpowiedział: „Powiem wam po wyborach. Potrzymam was w niepokoju”. „Moim zdaniem właśnie zakończył swoją kampanię wyborczą - skomentował to prowadzący „Faktów z zagranicy” TVN24 BiS Piotr Kraśko i stwierdził, że „człowiek, który nie jest w stanie powiedzieć, że uzna wynik wyborów, właściwie skreśla się z wyścigu”.
Trump podczas debaty powiedział też, że wybory zostały ustawione, oczywiście na korzyść swojej przeciwniczki, nie mając na to wiarygodnych dowodów. „Było już nawet tak, że nie dostał Emmy za swój program trzy lata z rzędu i zaczął tweetować, że Emmy są zafałszowane” - skomentowała Clinton nawiązując do kariery telewizyjnej biznesmena. Trump ma w sobie dużo z showmana, co jest cechą, która w umiarkowanym stopniu może w polityce pomagać, ale nie w nadmiarze.
Warto wspomnieć, że miliarder był prowadzącym reality show „The Apprentice” (czyli „stażysta”) określanym jako „ekstremalna rozmowa o pracę”, którego uczestnicy walczyli o status dyrektora w jednej z jego firm. Zasłynął jako szef surowy i choleryczny. Program do dziś jest kojarzony głównie z jego pamiętnym okrzykiem „Jesteś zwolniony!”. Telewizja NBC zwolniła Trumpa tuż przed kampanią prezydencką, powołując się na kontrowersyjne wypowiedzi miliardera o imigrantach.
Do niedawna miał własny program w radiu - „Trumped!” (czyli „pobity!”), w którym komentował bieżące sprawy. Wystąpił też w filmie „The Little Rascals”, w którym zagrał potentata naftowego. W branży rozrywkowej czuje się jak ryba w wodzie. Wśród dziennikarzy krąży nawet teoria, jakoby Trump wcale nie chciał wygrać wyborów, tylko wytworzyć dookoła siebie szum i wykorzystać go do… promocji swojego następnego show. Jak jest naprawdę? Być może przekonamy się w niedalekiej przyszłości. Wybory prezydenckie w Stanach odbędą się 8 listopada.
Polecamy też: Noszą kosztowną biżuterię, jeżdżą mercedesami, chcą by kobiety głosowały na Donalda Trumpa. Poznajcie Trumpetki