Reklama

Małgorzata Braunek sławę zyskała dzięki „Polowaniu na muchy” Andrzeja Wajdy z 1969 roku, ekranizacji opowiadania Janusza Głowackiego. Wielce utalentowana. Piękna, przyciągająca uwagę i wzrok. Hipnotyzująca. U mężczyzn powodowała szybsze bicie serca. Może dlatego, że urodą odbiegała od klasycznych rysów, które reprezentowały Beata Tyszkiewicz czy Barbara Brylska? Była nowym typem kobiety, otaczała ją w jakimś sensie aura tajemnicy. Była silna, naturalna i niezależna. Z natury nieco hipisowska, ale przy tym oryginalna, wyróżniająca się. Roztaczała wokół swój czar: wszystkie dziewczyny były w nią zapatrzone, chciały nosić takie same fryzury, sukienki o podobnym kroju, do tego oczywiście kozaki, zaś na nos zakładały okulary, które dzięki temu filmowi zyskały miano much.

Reklama

Nową twarzą w polskiej kinematografii zachwycała się sama Agnieszka Osiecka, która mówiła o niej z lekką zazdrością: „weszła Małgosia, wężowato zgrabna”. Rzeczywiście, gdy aktorka pojawiała się np. w lobby hotelu Europejskiego, które w latach 60. było modnym miejscem spotkań warszawskiej elity, ściągała wszystkie spojrzenia. A jakie tajemnice skrywało jej życie prywatne? Z Andrzejem Żuławskim połączyło ją silne, niezwykłe uczucie. Takie, które wywołuje skojarzenie z siłami nadprzyrodzonymi...

Małgorzata Braunek i Andrzej Żuławski: historia miłości. Jak się poznali?

Z Andrzejem Żuławskim poznali się przypadkiem, na przełomie lat 60. i 70. w trakcie światowego tournée filmu „Polowanie na Muchy”. Ekipa leciała do Rio de Janeiro. Po drodze mieli przesiadkę w Paryżu. Andrzej Żuławski, który mieszkał wówczas we Francji, był umówiony z Andrzejem Wajdą, że podrzuci mu po drodze książkę. „Jaki on piękny”, pomyślała Małgorzata, widząc Andrzeja Żuławskiego przez chwilę na paryskim lotnisku Orly. „Zawsze pociągali mnie piękni, trochę nieobliczalni artyści”, zwierzała się w wywiadzie rzece „Jabłoń w ogrodzie, morze jest blisko” (rozmowa Artura Cieślara, wyd. Znak, 2016).

Miała wtedy 23 lata i była już żoną aktora Janusza Guttnera (znanego m.in. z serialu „M, jak miłość”). Gdy za niego wychodziła, była jeszcze studentką, jej mama nie chciała zgodzić się, by para żyła bez ślubu. Pobrali się więc, Janusz Guttner był o nią zazdrosny, nie chciał, by jechała na tournée, nie pocałował jej nawet na pożegnanie. Ale Małgorzata wiedziała, że czeka ja wielka życiowa przygoda i nie chciała z niej rezygnować.

Zobacz również: Janusz Guttner: „Może po prostu nie byliśmy na ten związek gotowi. Małgosia była bardzo młoda, a ja nieco starszy, ale mężczyzna"

Andrzej Żuławski na planie filmu "Na srebrnym globie" Kraków, 1978 r.

Tomek Sikora / Forum

Andrzej Żuławski był od niej starszy o 7 lat. Podróżował między Francją a Polską. Studiował filozofię i sztukę filmową na Sorbonie i Wyższej Szkole Filmowej w Paryżu. Na studiach napisał pracę dyplomową o filmie „Kanał” Andrzeja Wajdy, znał i analizował każdą jego scenę. Pewnego dnia spotkali się we trzech, z Romanem Polańskim w słynnej Café de Flore w Paryżu. Polański powiedział Wajdzie: „To będzie twój nowy asystent". I tak się stało, pracowali razem m.in. przy ekranizacji „Popiołów”.

Podczas pracy nad filmem Wajdy „Miłość dwudziestolatków”, Andrzej Żuławski poznał swoją pierwszą żonę Barbarę Baranowską – graficzkę, plakacistkę, była wtedy związana ze znanym pisarzem Adolfem Rudnickim. Poeta Tomasz Jastrun wspominał, że była tak piękna, że nawet na nim, jako małym chłopcu, robiła wrażenie. Czy Andrzej Żuławski był przystojny? Na pewno, mógł fascynować, miał osobowość, charyzmę, zachodni sznyt. Kiedy wracali z Brazylii, zatrzymali się już w Paryżu nieco dłużej. Andrzej Żuławski wydał w swoim mieszkaniu przyjęcie na część ekipy. Podobno już wtedy widać było, że aktorka i reżyser są sobą zauroczeni. Podjeżdżał po nią swoim nowiutkim „Porsche”. Małgorzata Braunek opowiadała po latach, że tym Porsche z piskiem opon odjechali od swoich mężów i żon. Jak mówiła, oboje wierzyli, że miłość usprawiedliwia wszystko. Żuławski wspominał ich paryskie spotkanie: „Odprowadziłem ją do drzwi i coś się wtedy wydarzyło między nami. I ona i ja wiedzieliśmy o tym”.

Zobacz też: Była wolnym duchem, kochała ją cała Polska. Małgorzata Braunek zmarła przedwcześnie...

Małgorzata Braunek w filmie Andrzeja Żuławskiego „Trzecia część nocy", 1971 rok. To na planie tego filmu wybuchł miedzy nimi romans. Fot. Mary Evans Picture Library/Forum

Małgorzata Braunek: rozstanie z Januszem Guttnerem

Zaproponował jej rolę w swoim nowym filmie „Trzecia część nocy”, to był mocny film o wojnie, z drastycznymi scenami. Braunek grała w nim podwójną rolę Marty-Heleny. Dziewczyny, którą główny bohater spotyka podczas porodu, i która jest łudząco podobna do jego zamordowanej żony. Małgorzata Braunek wspominała, że film był „inspirującym wyzwaniem zawodowym. To był twórczy, inspirujący czas”. Wtedy też między nią i Andrzejem Żuławskim wybuchł romans, którego nawet nie próbowali ukrywać. Po miesiącu od rozpoczęcia zdjęć Małgorzata Braunek była w ciąży. Wyciągnęła wtedy Żuławskiego na spacer, by go o tym poinformować. Powiedział jej wtedy: „Jesteśmy oboje okropnymi ludźmi, bo ty masz męża, który jest dobrym człowiekiem, a ja jestem w parze z kimś, kto mnie kocha. A właśnie ich zostawimy i będziemy parą złoczyńców". Aktorka rozwiodła się z Januszem Guttnerem i natychmiast wzięła cichy ślub z ukochanym. W grudniu 1971 roku na świat przyszedł ich syn, Xawery, dzisiaj znany reżyser.

W małżeństwie szybko zaczęły się jednak kłopoty. Żuławski pragnął stworzyć Małgorzatę na swoją modłę, jak wiele aktorek. Pragnął, by podporządkowała się wizji: „trochę szalonej, ale niewinnej panienki, która tak naprawdę odkrywa życie dopiero przy jego boku”. Nie do końca się to udało. Konflikty zaostrzyły się na planie niezwykłego, ale i mocnego filmu „Diabeł”, w którym Braunek, będąc na początku jeszcze w ciąży, w ogóle nie chciała grać. Rolę dostała Barbara Brylska (jak krzyżowały się losy tych aktorek, to temat na osobną historię). Miała podpisaną umowę, ale pracowała tylko dzień. Żuławski zrezygnował z niej, pomimo ryzyka procesu sądowego, zaczekał, aż żona urodzi i zmusił ją do grania. „Diabeł stanął między nami” - wspominała Braunek. „Byłam chora z wyczerpania. Czułam, że działamy w tym filmie na rzecz czegoś złego, dotykamy sfery, z którą nie powinniśmy obcować. To był wielki mrok. A ja urodziłam właśnie moje pierwsze dziecko" - opowiadała aktorka. Potem nigdy tego filmu nie chciała nawet obejrzeć.

Problemy na planie odbijały się na życiu prywatnym pary. "Na dłuższą metę trudno jest żyć z Andrzejem. Wszystko musi być u niego emocjonalne, histeryczne, na najwyższych obrotach. Inaczej się nudzi. [...] Nie chciałam, by Xawery dorastał, obserwując trudną miłość" - wspominała aktorka. Coraz bardziej toksyczne relacje doprowadziły do rozwodu, w 1976 roku. Andrzej Żuławski chciał wyjechać z Polski, dusił się tutaj, po zatrzymaniu przez cenzurę „Diabła” (film w Polsce pokazany został dopiero w 1988 roku), wiedział, że będzie miał kłopoty z kolejnymi produkcjami. „Bestia zostawiła piękną” - pisały gazety.

Zobacz też: Olena Leonenko-Głowacka o Januszu Głowackim: „Cały czas jest ze mną, czuję go… Moja miłość trwa”

Andrzej Żuławski z synem Xawerym Żuławskim, który podobnie jak ojciec został reżyserem. Fot. TRICOLORS/East News

Małgorzata Braunek i Andrzej Żuławski: dlaczego się rozstali?

Małgorzata Braunek została z synem w Polsce, nie brakowało jej propozycji filmowych, w 1972 roku zaczęła pracę na planie „Potopu” w reżyserii Jerzego Hoffmana. Na pewno ją to angażowało emocjonalnie, tym bardziej że pół Polski debatowało, czy powinna zagrać Oleńkę. Faworytką widzów była Barbara Brylska, ale Hoffman uznał, że Brylska zbyt dojrzałe wygląda przed kamerą. A Oleńka ma być młodą dziewczyną. W 1974 roku poznała dziennikarza Andrzeja Krajewskiego, swojego późniejszego męża. Przeżyli razem szczęśliwie 40 lat, aż do przedwczesnej śmierci aktorki. To spotkanie wywróciło jej życie do góry nogami - stała się buddystką, na wiele lat zrezygnowała z aktorstwa.

Andrzej Żuławski w Paryżu ożenił się z malarką Hanną Wolską, urodził im się syn Ignacy. W Paryżu, w 1975 roku zrobił swój pierwszy głośny we Francji film „Najważniejsze to kochać" z wielką gwiazdą Romy Schneider. Potem w latach 80., już jako dojrzały mężczyzna związał się z 18-letnią Sophie Marceau, dzisiaj wielką gwiazdą francuskiego filmu.

Andrzej Żuławski o Małgorzacie Braunek: miała blask

„Spośród aktorek chyba najbardziej kochałem Małgorzatę Braunek”, wyznał po latach. „Nie była to z moich aktorek aktorka najwybitniejsza (…), ale miała blask. Czy był to blask urody, blask młodości, blask ambicji? Czy trochę wszystko razem plus misterium blasku jakby od Boga danego, w którym wydaje się nam, że lepiej widzimy tajemnice serca ludzkiego i delikatność losów?”.

W świetnej rozmowie dla „Vivy!" z 2010 roku tłumaczył swoje relacje z byłą żoną: „Trudno jest walczyć z człowiekiem, którego opanowuje mania religijna i postanowi być buddystką koreańską. Jestem człowiekiem naprawdę niewierzącym – to było rozlecenie się bardzo głębokie, bo ideowe. Większego być nie może. Uważam też, że fakt, że można być aktorką, grać w filmie, być tak zwaną gwiazdą, to szalony przywilej i droga do wspaniałego rozwoju całej osobowości. I jeżeli temu się zaprzecza jednym ruchem i nie gra przez następne 30 lat, a na starość nagle się beka, że to może nie był taki świetny pomysł... To jak pan chce się z tym borykać? Złośliwie mówił, że była raczej gwiazdą niż aktorką.

Elżbieta Pawełek, rozmawiając z Małgorzatą Braunek w „Vivie!” w 2013 roku, pytała: „Andrzej Żuławski, poprzedni Pani mąż, nie krył rozczarowania. „Szkoda, że tak dziś wygląda szczyt jej ambicji. Taka zdolna aktorka”, powiedział. „Ale weszła w system, który się z aktorstwem wykluczał, gdzie wszyscy ubierają się w te same szatki i osiem godzin dziennie klepią te same mantry”. Jest Pani przykro?”.
„Skądże!” - odpowiedziała Braunek. „To jemu było przykro, bo uważał, że marnuję swój talent. Ale może tak mówi, bo nie zna moich nowych talentów (śmiech)”. Oboje przez lata praktycznie ze sobą nie rozmawiali. Pogodzili się dopiero w czasie choroby Małgorzaty Braunek, niestety aktorka zmarła na raka 23 czerwcu w 2014 roku, miała 67 lat. Andrzej Żuławski odszedł dwa lata później.

Reklama

Korzystałam z „Jabłoń w ogrodzie, morze jest blisko”, rozm. Artura Cieślara, wyd. „Znak”, 2016, „Żuławski”. Wywiad rzeka, Piotr Kletowski, Piotr Marecki, Krytyka Polityczna, 2019.

Reklama
Reklama
Reklama